23

953 70 31
                                    

Słyszałem jak Cymbał krzyczy na osoby, które weszły do niego. Słyszałem w sumie bardzo dużo różnych głosów, które praktycznie na raz mówiły. Koniec końców część ucichła, a ja postanowiłem otworzyć oczy. Wręcz od razu spojrzałem na miejsce, gdzie wcześniej siedział Ren i Cymbał, a tam zauważyłem coś co raczej mnie nie pocieszyło. Obok chłopaka siedziało dwóch policjantów, którzy najprawdopodobniej próbowali mu pomóc. Ostrożnie puściłem mamę i zrobiłem kilka kroków do przodu. Wtedy zacząłem tego żałować. Zbliżając się do nich sprawiłem iż w teraz mogłem zobaczyć dosyć sporą ranę na jego ciele sięgającą od lewego ramienia, przez jego obojczyki, a kończącą się w okolicach prawego ucha Rena. Zasłoniłem sobie usta dłonią

-Mamo - powiedziałem cicho odwracając się w stronę kobiety - On ż-żyje, prawda?

Kobieta zerknęła na nieprzytomnego bądź już martwego chłopaka po czym znowu na mnie

-Miejmy nadzieje, że wszystko będzie dobrze - powiedziała uśmiechając się lekko

Wręcz od razu spojrzałem na Rena, a po chwili po prostu do niego podbiegłem, odepchnąłem jednego policjanta i klęknąłem obok chłopaka

-Ren - powiedziałem cicho łapiąc chłopaka za rękę - Nie umieraj

Spojrzałem na policjanta obok mnie

-Powiedz, że on będzie żyć! - wrzasnąłem, a po moich policzkach spłynęły łzy

-Jeśli nic się złego nie wydarzy to będzie żyć - powiedział typ

Odetchnąłem nieco z ulgą. Chociaż tyle...

Jakiś czas później przyjechała karetka i kiedy zabierali chłopaka stało się coś czego raczej nikt się nie spodziewał. Nagle na ciało Rena wskoczył jeden z gangu

-Nie zostawię szefa! - wrzasnął po czym wbił mu coś w jego już dosyć mocno krwawiącą ranę

Zanim zdążyłem coś powiedzieć chłopak został zabrany przez policjantów. W momencie kiedy do mnie jednak wszystko doszło wręcz od razu się na niego rzuciłem

-Ty jebany skurwielu! - wrzasnąłem łapiąc go mocno za szyje - Jeśli Ren umrze to słowo Ci daje, że znajdę was w tym pieprzonym więzieniu i tam was kurwa zabije!

Już po chwili mnie odciągnęli od chłopaka, którego zabrano ze sobą. Tak samo stało się z Renem. Natomiast mama, ja i dwóch policjantów zostało przed budynkiem

-Uznamy, że nie widzieliśmy tego co Pan zrobił, ale proszę następnym razem tak nie robić - powiedział policjant

-Jasne.. - powiedziałem

-Do tego.. Ja wiem, że poszkodowany jest pełnoletni, ale tak czy siak czy mógłby Pan podać nam jakikolwiek numer do jego opiekunów?

Po tych słowach przeszły mnie dreszcze. Zadzwonią po jego matkę i co? Znowu go zabierze? Nie ma szans!

-Muszę? - spytałem

-Tak - odparł

Spojrzałem na mamę

-Ja wiem Kochanie, ale jego mama jest tu potrzebna - powiedziała

Wziąłem głęboki wdech po czym podałem im numer telefonu mamy Rena. Skąd miałem jej numer? Cóż.. to moja mała tajemnica

Kiedy wszystko było ogarnięte i policja sobie pojechała razem z mamą pojechaliśmy do szpitala, gdzie zabrali Rena. Gdzieś w między czasie kiedy tam siedzieliśmy czekając na jakieś wiadomości przyjechała mama Rena. Wręcz od razu ją poznałem... Wygląda prawie tak samo jak jej syn..

-Dzień dobry - powiedziałem

-Oh, Yuu - powiedziała podchodząc do nas - Miło Cię widzieć tylko wielka szkoda, że w takich okolicznościach

-Zanim cokolwiek więcej Pani powie.. ja muszę wiedzieć - powiedziałem - Zabierze Pani stąd Rena, tak jak kilka lat temu?

-Na to wychodzi - powiedziałem

Po jej słowach wręcz od razu usiadłem na krześle i zasłoniłem sobie twarz dłońmi

-Yuu? - spytała mama

Lekko na nią spojrzałem

-Pojadę za nim - powiedziałem - Albo.. Albo się kurwa powieszę!

Wręcz od razu przede mną kucnęła mama Rena

-Dziecko, co Ty mówisz? - spytała

-Kilka lat temu odebrała mi go Pani - odparłem - Zapewne wiedziała Pani o tym że Ren mnie lubi, a ja go. Tym razem tego nie wytrzymam.

Kobieta już chciała coś powiedzieć, gdy ktoś nas zawołał i przerwał nam całą konwersację

Kluska [YAOI]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz