-PIERRE-AUGUSTE-
Gdy tylko otworzył oczy rano, wiedział, że ma dość tego dnia.
Poranki w pokoju impresjonistów były udręką. Renoira wcześniej tylko irytowały – teraz ich nienawidził. Nie mógł jednak od nich uciec. Próbował wstawać jak najwcześniej, by wychodzić szybciej, ale niewiele to dawało – zawsze kończyło się kłótnią. Wieczorami nie było aż tak źle, ale wciąż nie było dobrze.
Miał wyrzuty sumienia względem swoich współlokatorów. Edouard Manet i Salvador Dali niczym sobie nie zasłużyli na codzienne uczestniczenie w tych awanturach, ale mimowolnie się w nie wplątywali. Salvador zazwyczaj stał przestraszony, albo się wycofywał, a Manet ukazywał ze zniecierpliwieniem, że to wszystko jest poniżej jego godności. Czuł się nieco winny, bo był jednym z dwóch gladiatorów walczących na tej porannej scenie, ale miał świadomość, że nie jest głównym sprawcą.
Główny sprawca tkwił w łazience od pół godziny, pewnie znowu ubrawszy te same różowe szarawary, i nazywał się Claude Monet.
Monet nigdy nie był do końca normalny, to trzeba zaznaczyć. I nigdy nie był idealnym współlokatorem, ale teraz przechodził swoje własne możliwości. W ciągu ostatnich miesięcy jego psychika z poziomu nieco ześwirowanych ludzi na obrazach Caravaggia do przypadków klinicznie chorych z dzieł Gericaulta. Pierre nie wiedział, co dokładnie pogorszyło stan Claude'a i sprawiło, że stał się tak nieznośny. Na pewno ogólne poczucie niepokoju nie pomagało, ale podejrzewał, że główną przyczyną byli Poszukiwacze. Mimo początkowego uczestnictwa w zebraniach, Claude coraz bardziej się wycofywał, i mimo formalnej przynależności, od dawna się nie pojawił na żadnym spotkaniu. Co prawda teraz miały formę wyłącznie towarzyską, ale wciąż nazywali się Poszukiwaczami. Pierre myślał, że Claude, przyzwyczajony do roli lidera, nie mógł się pogodzić z tym, że w tej akurat grupie prawie w ogóle się nie liczy. Nie miał zdolności planowania czy organizacji, nie potrafił być detektywem i nienawidził czytać kryminałów – co on tam w ogóle robił? No i nie zależało mu na dobrze Domu Barw, a jeśli zależało, bardzo starannie to ukrywał. Jedyne, co miał sobą do zaoferowania, to jego wzniosłe idee artystyczne, a to nikogo w Poszukiwaczach nie obchodziło, co brzmi absurdalnie jak na tę szkołę.
Wobec tego nie tylko się wyizolował, ale robił wszystko, by uprzykrzać im życie.
Pierre-Auguste westchnął ciężko i podniósł się z łóżka.
― Monet, wyłaź z łazienki.
― Po co?
― My też chcemy z niej skorzystać, hm?
― Po co? Mam epifanię.
― Nie możesz epifanić gdzie indziej?
― Sam sobie epifań gdzie indziej! Moja epifania dotyczy wody, a tylko tu ją mamy.
― Możesz sobie rozlać wodę na łóżku i proszę, kałuża jak żadna inna.
― To nie to samo. Przenieś mi zlew do pokoju, wtedy pogadamy.
― Monet, do cholery jasnej! ― Co rano odgrywali ten sam scenariusz. Claude robił cos absurdalnego, Pierre udawał miłego, aż po kilku zdaniach tracił cierpliwość. ― Czy ty musisz zachowywać się jak rozwydrzony pięciolatek?
― W wieku pięciu lat większość dzieci ma niezwykły zapał do tworzenia, a więc tak.
― Zachowujesz się jak pięciolatek, któremu rodzice się rozwodzą, a on musi odreagować i zwracać na siebie uwagę głupimi zachowaniami! ― ciągnął rozwścieczony Pierre. ― Wyłaź z tej łazienki!
― Moglibyśmy spróbować rozstawić jakieś parawany w pokoju ― zaproponował nieśmiało Salvador ― wtedy moglibyśmy się tu ubierać. Tylko jednak... łazienka ciągle jest potrzebna do... ― pauza, Dali zastanawia się, jakiego eleganckiego słowa użyć ― ...defekacji.
![](https://img.wattpad.com/cover/121376528-288-k196241.jpg)
CZYTASZ
Kolekcja kilku sztuk
Short StoryNic nie może być zwyczajne, gdy znajdujesz się w szkole dla artystów, w liceum plastycznym z internatem, a Twoimi kolegami i koleżankami z klasy są najsłynniejsi twórcy ostatnich dwóch wieków, zaś uczą cię dawni mistrzowie. Nic nie może być spo...