jestem leniwą breją sry
Punkty kulminacyjne
-BERTHE-
Poczucie bezpieczeństwa było abstrakcją.
Niby wszystko było takie jak zawsze – siedziała na swoim stanowisku koło Camille'a i malowała posłusznie pejzaż – ale tak naprawdę wszystko było inne, jak jakaś absurdalna, odwrócona wersja codzienności. Nikt się nie śmiał, impresjoniści nie robili żadnego zamieszania; każdy z nich wydawał się spięty, zdenerwowany i dziwnie cichy. Mary Cassatt nie plotkowała z Edgarem Degasem, a on nie rzucał tęsknych spojrzeń do nauczyciela.
No właśnie, nauczyciel.
To on niszczył całe poczucia bezpieczeństwa, spokoju, normalności.
Krążył między stanowiskami, prześlizgując się między uczniami i zerkając na ich prace, komentując je swoim jedwabistym głosem, który nigdy nie wydawał się Berthe bardziej ohydny, podstępny, dziwny. Poruszał się bardzo cicho, jak teraz zauważyła, i gdy tylko na chwilę straciła koncentrację, pojawiał się za jej plecami, pochylając się w stronę jej płótna na tyle nisko, by czuła jego oddech na szyi i ramieniu.
― Ładnie, panno Morisot, ale trochę niestarannie. Te pociągnięcia pędzlem są trochę ryzykowne, nie uważasz? Myślę, że bardziej pasuje do ciebie... nieco bardziej zachowawczy styl.
Gdy tylko odszedł, ruszyła pędzlem jeszcze gwałtowniej, bardziej ryzykownie.
W tym rzecz – niepokój Betty dobiegł końca. Jej rezerwa strachu się wyczerpała. Teraz była zła.
Czemu w ogóle musi znosić taki stres?
Nie po to dostała się do tej szkoły, by być świadkiem kradzieży, porwań i prób morderstwa. By czuć się zagrożona.
― Berthe, wszystko okej?
― Tak?
Camille skinął głową w jej stronę, zbyt zajęty wykańczaniem chmur na swoim pejzażu.
― Ręka ci się trzęsie.
― Och.
Chyba zepsuła obraz. Co z tego?
― Berthe, nie stresuj się.
― Jak mam się nie stresować?
Przekroczyła punkt, w którym mogła zamknąć oczy i udawać, że nic się nie dzieje. Robiła to już za długo. Wszystko w niej buzowało, burzyło się, buntowało.
― Berthe, wiem, że jest trudno...
― Camille, minęło już tyle czasu! Jak mamy siedzieć bezczynnie? Jak długo mamy czekać? ― szeptała gniewnie, rozglądając się, czy Ingres nie krąży wokół nich. ― Aż któreś z nas znajdzie z rozwaloną głową?
― Berthe, on nie ma pojęcia, że my coś wiemy...
― Yhy, oczywiście. Edgar wcale mu nic nie powiedział.
― Przecież wiesz, że obserwowaliśmy go długo po tym, jak się przyznał, i nikt nie widział, żeby rozmawiał z Ingresem.
― Bo nagle jesteśmy świetnymi szpiegami. Jestem pewna, że mógłby się z nim skontaktować na milion sposobów tak, żebyśmy nie zauważyli.
― Berthe, cholera, cicho!
Nie chciała być cicho, ale zmusiła się do zamknięcia ust.
Lekcja powoli dobiegała końca, a z doświadczenia wiedziała, że gdy tylko opuści tę salę, poziom adrenaliny w jej krwi spadnie na w miarę akceptowalny.
![](https://img.wattpad.com/cover/121376528-288-k196241.jpg)
CZYTASZ
Kolekcja kilku sztuk
Kısa HikayeNic nie może być zwyczajne, gdy znajdujesz się w szkole dla artystów, w liceum plastycznym z internatem, a Twoimi kolegami i koleżankami z klasy są najsłynniejsi twórcy ostatnich dwóch wieków, zaś uczą cię dawni mistrzowie. Nic nie może być spo...