-PIERRE-AUGUSTE-
― Od początku miałem rację ― oznajmił poważnie Pierre-Auguste, siedząc w pustej stołówce w Chatce i sącząc kawę. Impresjoniści już dawno odkryli, w których godzinach nikogo tu nie ma, więc nic nie stało im na przeszkodzie, by zakraść się do kuchni i użyć najlepszych ekspresów do kawy, zazwyczaj zarezerwowanych tylko dla nauczycieli. Jakby tylko oni mieli prawo być zmęczeni... i chcieć jakościowego espresso.
― Nie wiemy tego ― przypomniał mu Camille. Siedzieli w zacienionym rogu sali i na tle półmroku długie, jasnoblond włosy Pissarra wydawały się wręcz białe.
― No cóż, sądź co chcesz ― prychnął Renoir. ― Przypominam, że na początku mówiłem, że profesor Gentileschi jest podejrzana...
― Mówiłeś. ― Wszyscy pamiętali wrogość Pierre'a względem pomagających im nauczycieli, która chyba nigdy nie ustała, a teraz wręcz triumfowała.
― Mówiłem, że ona i Delacroix za tym stoją. I nie wiem, czy znajdziemy lepszy dowód niż narzędzie zbrodni w jego pokoju.
― Pierre...
― Przecież to wszystko idealnie się składa! On i Ingres udawali śmiertelnych wrogów, żeby nas zmylić, idealna kryjówka. Gentileschi pewnie wymyśliła tę zabawę w detektywów – dzięki temu byli doskonale zaznajomieni z naszymi posunięciami i pewnie dawali nam fałszywe porady. W dodatku, od kiedy znaleźli tę deskę w pokoju Delacroix...
― Wczoraj.
― No, od wczoraj, dziewczyny próbowały się skontaktować z Gentileschi, zapytać ją, o co chodzi, co się dzieje. I wiesz co? ― przerwał na chwilę dramatyczną tyradę, by upić łyk kawy. ― Unika ich. Zero wiadomości. Dlaczego? Bo wpadli i teraz zakrywa gorączkowo ślady. To nasz jedyny moment, żeby cokolwiek znaleźć, zanim wszystko... spali czy utopi.
― Albo sama nie wie, co się dzieje.
― Jestem pewien, że siedzą w tym oboje. Od początku mówiłem – czemu mieliby nam pomagać? W tej szkole uczniowie nie obchodzą nauczycieli.
― Poza Rembrandtem ― dopowiedzieli jednogłośnie Camille i Pierre. Impresjoniści zawsze stali murem za swoim mentorem, ulubionym nauczycielem.
Pissarro spojrzał na niego z powątpiewaniem. Zdecydowanie górował swoim metrem dziewięćdziesiąt wzrostu nad raczej średniozbudowanym czy wręcz... drobnym Pierrem. Nie był jednak w stanie go onieśmielić. Bo Pierre miał rację i był tego pewien.
― To jak zamierzasz to zrobić? ― zapytał z wahaniem Camille.
― Znaleźć... cokolwiek?
― Śledzić Artemisię i Eugene'a.
― Wiesz, że reszta się na to nie zgodzi. Musiałbyś udowodnić, że to na pewno oni. Że któreś z nich jest pomocnikiem... albo oboje.
― Czy to, co wydarzyło się wczoraj, nie jest wystarczającym dowodem?
― Dla ciebie? Tak. Dla reszty, jak widać, nie.
― A ty w co wierzysz, Camille?
― To nie gra najmniejszej roli. ― Pissarro dokończył kawę. ― Musimy się zaraz zbierać.
Zbliżała się pora cotygodniowych spotkań impresjonistów z Rembrandtem, kiedy po prostu siedzieli w jego pracowni i szlifowali swoje prace albo tworzyli dodatkowe, pod czujnym okiem mistrza, jednocześnie rozmawiając, żartując czy kłócąc się, mniej lub bardziej beztrosko.
― Masz rację, Camille ― oznajmił Pierre w namyśle.
― W tym, że musimy się zbierać?
― To też, ale także to, że muszę tym idiotom to udowodnić. Ale jak? Sam nie dam rady.
CZYTASZ
Kolekcja kilku sztuk
Cerita PendekNic nie może być zwyczajne, gdy znajdujesz się w szkole dla artystów, w liceum plastycznym z internatem, a Twoimi kolegami i koleżankami z klasy są najsłynniejsi twórcy ostatnich dwóch wieków, zaś uczą cię dawni mistrzowie. Nic nie może być spo...