19

679 51 11
                                    

Zacisnąłem mocno dłoń na pistolecie próbując się uspokoić, ale coś mnie strasznie męczyło. Niby właśnie tego chciałem, ale teraz jestem komuś potrzebny i nie mogę mieć żadnej jebanej blokady

-Nie jestem śmieciem - powiedziałem

Szef się tylko zaśmiał

Rzuciłem okiem na miecz, który stał oparty o ścianę. Kiedy tak na niego patrzyłem wręcz czułem znowu zapach krwi

Już chciałem cokolwiek dopowiedzieć, gdy jeden z dłuższych kosmyków moich włosów opadł mi na twarz

~Zetnij je

Spojrzałem na szefa, który dalej był mocno rozbawiony całą tą sytuacją. Koniec końców nie wytrzymałem. Rzuciłem pistolet na ziemię, podszedłem do miecza, którym po chamsku ściąłem większą część włosów

-Co Ty wyrabiasz?! - wrzasnął

-Pozbywam się przeszłości - warknąłem

Kiedy większa ilość moich włosów leżała już na ziemi złapałem pewniej miecz po czym ruszyłem na ustawiony przez siebie cel. Dosyć szybko znalazłem się obok celu, który wręcz od razu przeciąłem na pół

-Miecz to nie wszystko - powiedział

Spojrzałem na niego

-Dla Ciebie - warknąłem - Ale skoro tak mówisz

Po tych słowach wbiłem miecz w podłogę, podszedłem do pistoletu, który podniosłem i wymierzyłem w jego stronę

-Nie dasz rady - powiedział

Przez dosłownie sekundę moja dłoń zadrżała, ale kiedy postanowiłem strzelić zachowała odpowiednie ułożenie dzięki czemu kula przeleciała zaraz obok ucha szefa

-Mówiłeś coś? - spytałem

Zanim ten cokolwiek powiedział dla pewności spojrzałem na swoją dłoń

-Jasna kurwa - warknąłem kiedy zobaczyłem lekkie drżenie

Odłożyłem pistolet na swoje miejsce, a następnie wziąłem swój miecz

-Dlaczego teraz nie drży? - spytałem cicho

~Bo my tu jesteśmy

Spojrzałem na ostrze miecza, było pokryte rysami. Obawiałem się że za jakiś czas pęknie, a nie wiem jak to się może skończy dla tych dusz, które tam obecnie są

-Będziecie do samego końca? - spytałem cicho

~Do samego

Poczułem lekką ulgę. Zależało mi na zakończeniu tego wszystkiego. Chciałem w końcu zabić Goro i wrócić do mojego domku

Jakiś czas później szef wyszedł, a ja zostałem sam na sali. Długi czas jeszcze ćwiczyłem, aby upewnić się że nie zawiodę kiedy będę musiał walczyć o życie ludzi. Nawet nie wiem o której godzinie zacząłem się zbierać, ale kiedy to się stało do sali wpadł mój przyjaciel, który wyglądał na mocno wystraszonego bądź przejętego

-Co się stało? - spytałem czyszcząc miecz

-Zaczęło się - odparł

Od razu wstałem i ruszyłem do swojego pokoju, na szybko się przebrałem i wybiegłem z budynku. Oczywiście niedługo po mnie wyleciała cała reszta, która dzisiaj miała zacząć ze mną kolejną wojnę. Wiedziałem, że większość jak i nie wszyscy stracą życie, ale tym razem nie martwiłem się nimi, martwiłem się o tego głupiego dzieciaka, który możliwe, że teraz leży gdzieś martwy...

-Tym razem to zakończe.. na dobre..

Stara Legenda [YAOI]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz