20

681 58 3
                                    

Zanim dotarliśmy do miejsca, gdzie niby zaczęła się bitwa dostaliśmy powiadomienie iż nasi przeciwnicy zdołali się już dostać do miasta i tam zaczynają zabijać. Dosyć szybko ustaliliśmy, że ja ide szukać Goro, a oni zajmą się mordercami

-Yamato - usłyszałem nagle

Odwróciłem się a za sobą zobaczyłem swojego przyjaciela

-Wiesz jak to się skończy? - spytał - W sensie dla mnie

-Tak wiem - odparłem

Wręcz od razu się do mnie uśmiechnął

-Ale Ty nie możesz zawieść - zaśmiał się

-Nie zawiodę przyjacielu - powiedziałem uśmiechając się

Ostrożnie położyłem dłoń na jego czole

-Miło się z Tobą pracowało - powiedziałem

-Mnie z Tobą też - powiedział, a po jego policzku spłynęła łza - Cieszę się że doczekałem Twojego powrotu

Chwilę później pobiegł w swoją stronę

Nie mogłem uwierzyć, że znowu to się dzieje. Po raz kolejny żegnam się z przyjacielem, który już nigdy nie wróci. Zginie podczas walki, abym ja mógł uratować innych ludzi. Ten człowiek poświęcił wszystko swojej pracy, poświęcił wszystko dla mnie. Miał żonę i śliczną córkę, które od niego odeszły, bo nie dawały sobie radę ze stresem związanym z jego pracą. Nie dziwie im się, też pewnie nie dawałbym rady ze świadomością iż mój ojciec bądź mąż może raz wyjść z domu i już nigdy nie wrócić. Teraz właśnie tak się stanie

Kilka minut później ruszyłem do miejsca, gdzie podobno miał przebywać Goro. Z tego co mi podano znajdował się w jednym z większych budynków w mieście. Sprawdziłem czy miecz się dobrze trzyma po czym zacząłem biec w tamtą stronę. W pewnym momencie jednak przypadkiem usłyszałem czyjś krzyk, który od razy mnie zatrzymał. Rozejrzałem się

Cudem udało mi się dostrzec jakąś grupkę chyba młodzieży na którą szła banda od Goro. Natychmiast do nich podbiegłem, a biorąc miecz do ręki wziąłem głęboki wdech po którym prawie jednym ruchem rozciąłem ciała złej bandy

-Powinniście się schować - powiedziałem

Miałem racje, była to młodzież, która mogła być w wieku tego głupiego bachora

-Dziękujemy ba.. - zaczął jeden jednak nie skończył ponieważ, chyba ogarnął kim jestem

Chłopak tyrpnął kolegę obok

-To Yamato - powiedział - Ten co niby nie istnieje

-Ale jego włosy - powiedziała dziewczyna, która była sprytnie schowana za kolegami

-Wiem, wyglądam super, ale teraz serio zmykajcie, bo jest tu niebezpiecznie - powiedziałem

Grupka dosyć szybko się zawinęła, a ja mogłem biec dalej. Nie wiem ile mi to zajęło, ale kiedy w końcu się znalazłem pod TYM budynkiem myślałem, że umrę

-Może serio jestem już stary - powiedziałem próbując złapać oddech

Po chwili już byłem w budynku, w którym oczywiście musieli się znaleźć jakieś debile, którzy mają mi niby utrudnić życie

-Dajcie mi sekundę - powiedziałem wyciągając wolno miecz

Niestety panowie nie byli zbyt mili i wręcz od razu zaczęli do mnie strzelać. Szybko schowałem się za jedną ze ścian, aby nie dostać

-Mogłem wziąć pistolet - powiedziałem cicho

Spojrzałem na miecz

-Licze na waszą pomoc - powiedziałem - Ten ostatni raz

Po tych słowach wziąłem głęboki wdech i wybiegłem zza ściany. Zapomniałem jak ciężko jest unikać strzałów, ale po kilku sekundach udało mi się to na nowo ogarnąć. Po kolei podbiegałem do każdego strzelającego po czym rozcinałem ich praktycznie na pół. Zanim wszystkich wyciąłem znowu zdążyłem się zmęczyć, jednak kiedy już zostałem sam szybko pobiegłem na następne piętro. Byłem niestety zmuszony sprawdzić każdy poziom po kolei, bo ktoś mi nie powiedział na którym pietrze ma być Goro

W końcu dostałem się na ostatnie piętro i tam zobaczyłem tego debila. Wszedłem do pomieszczenia gdzie siedział mocno dysząc

-Witaj Yamato! - powiedział

-Czy chociaż Ty możesz mi dać chwilę? - spytałem

-A co się stało? - spytał

-Musiałem przebiec pół miasta, później dojebać tym Twoim na dole i przebiec każde piętro po kolei - odparłem - Jestem nieco zmęczony

-Oh więc.. Tam masz krzesło - powiedział wskazując mi coś w rogu pomieszczenia

-Dziękuję - powiedziałem

Wolno zacząłem iść w stronę krzesła jednak w połowie drogi usłyszałem jak Goro za mną szykuje pistolet. Dosłownie w ostatnim momencie udało mi się zrobić unik

-Myślisz, że teraz pozwolę Ci odpocząć? - spytał - Mam jeszcze do zabicia tego chłopaczka

Po tych słowach wskazał mi małą, związaną osóbkę pod ścianą za nim

-Właśnie! Po niego przyszedłem! Zapomniałbym - powiedziałem

Spojrzałem na Hayate, który raczej nie był szczęśliwy

-No wybacz no!


Stara Legenda [YAOI]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz