-Nawet gdybyś chciał tym kogokolwiek zabić to i tak by Ci się nie udało - usłyszałem nagle
Otworzyłem oczy, a zaraz przed sobą zobaczyłem Yamato, który wręcz własnym ciałem mnie zasłonił przez co broń typa, który chciał mnie zabić wbiła mu się dosyć głęboko w ramię
-Yamato.. - powiedziałem cicho nie mogąc uwierzyć w to co zrobił
Ten spojrzał na mnie
-Podaj mi mój miecz - powiedział
Zrobiłem co kazał jednak nie byłem do końca przekonany czy to dobry pomysł. Yamato był bardzo mocno pokaleczony i w wielu miejscach widziałem zbyt wiele jego krwi
-Czas na drugą rundę sukinsyny - powiedział po czym zabił tego co mnie zaatakował
Bez najmniejszego problemu wyciągnął miecz ze swojego ramienia i ruszył na wrogów. Wszystkich załatwiał, jeden po drugim jakby walczył ze zwykłymi manekinami bądź czymś co nie może się bronić. Obserwowałem to z wielką przyjemnością. Zawsze chciałem zobaczyć go w akcji więc teraz moje marzenie po prostu się spełnia. Nawet nie wiem kiedy udało mi się wszystkich zabić
-Jeszcze Goro - powiedziałem i zacząłem się za nim rozglądać jednak nigdzie nie mogłem go znaleźć
Stwierdziliśmy, że pewnie uciekł. Yamato już po chwili zaczął przeglądać ciała poległych towarzyszy i podczas tego niestety znalazł tego faceta, który miał mi pomóc. Było mi go szkoda jednak Yamato jakoś bardzo się tym nie przejął
-Dlaczego nie rozpaczasz? - spytałem wstając z ziemi
-Wiedzieliśmy, że tak się skończy jego życie - powiedział spokojnie - Rozpaczałem wcześniej. Teraz mogę tylko pozwolić jego duszy odejść na zawsze z ziemi i zamieszkać ze swoimi kompanami
Nawet po tym co powiedział dalej było mi przykro, bo jednak ten facet zginął trochę przeze mnie. Ja go tu sprowadziłem...
-Będę musiał Cię zabrać w jakieś bezpieczne miejsce - powiedział Yamato - Później tu wróce i dokończe robotę
-Ale Ty jesteś ranny - powiedziałem
-Nic nowego - rzucił po czym zaczął wolno do mnie podchodzić
W pewnym momencie zauważyłem coś strasznego. Za Yamato zobaczyłem kogoś kto był z Goro i najwyraźniej przeżył i teraz chciał go zabić. Nie mogłem na to pozwolić, bo jednak on jest tą ostatnią nadzieją na ocalenie tego państwa, a nawet świata. Szybko więc ruszyłem w jego stronę i wręcz w ostatnim momencie odepchnąłem Yamato na bok. Natychmiast poczułem przeszywający ból spowodowany wbiciem się miecza w moje ciało. Dokładnie kilka sekund później poczułem dosyć sporą ilość krwi w ustach, którą od razu wyplułem
-A żebyś zdechnął - powiedział typ po czym wyciągnął ze mnie miecz
Długo nie stałem na nogach, bo zaraz po tym co zrobił opadłem na ziemię. Kilka sekund później ten co zadał mi cios leżał martwy, a ja jakimś cudem wylądowałem na kolanach Yamato
-Głupi z Ciebie jest bachor - warknął - Powiedz, bardzo Cię boli? - Po tych słowach mocno zaczął uciskać ranę jednocześnie próbując znaleźć coś czym pewnie chciał obwinąć moją dziurę
-J-jest dobrze - powiedziałem
-Dobra, jednak nie chce znać żadnej Twojej opinii - powiedział, a wtedy zauważyłem coś czego raczej bym się nie spodziewał. W jego oczach zauważyłem łzy
-Dlaczego p-płaczesz? - spytałem cicho
-Bo nie po to tutaj zapierdalałem, żeby teraz zawieść! - wrzasnął
Uśmiechnąłem się szeroko do niego czując się nieco gorzej
-N-nie zawiodłeś - powiedziałem
-Jak nie?! - wrzasnął, a po jego policzkach spłynęły łzy - Serio jesteś jakiś głupi! Miałeś to kurwa przeżyć! Miałeś znowu żyć jak wcześniej i......
~HAYATE!
CZYTASZ
Stara Legenda [YAOI]
Teen FictionKiedy jeden z lepszych wojowników przechodzi na wczesną emeryturę świat staje się nieco mroczny. Wszyscy się boją, że ktoś zaatakuje państwo, a nie znajdzie się człowiek, który coś z tym zrobi