Rozdział dwudziesty

280 20 7
                                    

Rozdział Sprawdzony.

&&&&&&&&&&&



~ ...Szczęście i smutek to jedno. Śmiech i żal to jedność. Gniew i radość to jedność. Miłość i nienawiść to jedność.

Spodziewałam się każdej reakcji. Takiej jak przekonywanie czy krzyk, ale tego, co zrobił się na pewno nie spodziewałam. Kastiel po prostu przeniósł mnie na swoje uda i mocno mnie przytulił po chwili dając mi całusa w czoło. Byłam zaskoczona, lecz po chwili wtuliłam się w jego tors. Teraz tego potrzebowałam. Zwykłego przytulenia i zapewnienia, iż ktoś jest przy mnie. Może i to dla wielu nic nie znaczy, ale dla mnie zwykłe bycie ze mną w zupełności mi wystarcza.

-Yu może i nie jestem najlepszą osobą, ale wiedz, że zawsze możesz na mnie liczyć. Nie ważne, co by się działo jestem z tobą. –Zapewnił mnie Kas.

-Dziękuje nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy.

Resztę dnia spędziliśmy na oglądaniu mojej ukochanej dramy. Nie wiedziałam, iż czerwony także jest nią tak samo zafascynowany jak ja. Na obiad zjedliśmy pizzę, którą zamówiłam. A naszą kolacją było wegetariańskie sushi. Kastiel miał małe problemy z używaniem pałeczek, co mnie śmieszyło i pierwszy raz od dawna tak długo i szczerze się śmiałam. Oczywiście przeszedł krótki kurs z jedzenia pałeczkami. Zasnęłam o dziwo w trakcie odcinak na ramieniu Kasa. Rano obudziłam się na kanapie w ramionach chłopaka. Cholera silny jest. Chciałam się wydostać, więc kopnęłam go w kostkę, na co mnie puścił i odwrócił się do mnie dupą. Szybko chwyciłam za telefon leżący na stoliku. Spojrzałam na godzinę, która mnie przeraziła. Momentalnie spadłam z kanapy. Szybko zaczęłam potrząsać Kastkielem wydzierając się mu jednocześnie do ucha. W końcu łaskawie otworzył oczy.

-Co jest mała? –Pyta z poranną chrypką.

-Co jest? Co jest!? Jest siódma czterdzieści rusz dupę! –Krzyczałam wściekła. Jakoś nie uśmiechało mi się spóźnić na lekcję. Nie nawiedzę się spóźniać!

-I tak się spóźnimy, więc wracaj do spania.

-O nie! –Wrzasnęłam, po czym złapałam go z ucho, na co krzyknął z bólu. –Nie myśl nawet o tym, iż nie pójdziemy do szkoły. –Wywarczałam ciągnąc go do jego pokoju.

Szybko otworzyłam jego szafę. Wyciągnęłam mu jakeś ciuch, którymi rzecz jasna oberwał. W jego spodniach się utopię a moje leginsy jeszcze dzisiaj dadzą radę. Przecież wczoraj ich nie zabrudziłam. Szybko znalazłam jakąś bluzkę i pasek. Nie tracąc czasu zaczęłam się przebierać przy Kastielu.

-Popatrz sobie jak chcesz, ale ruchy!

-I tak bym parzył.

Wywróciłam na niego oczami kontynuując ubieranie się w ciuchy chłopaka. Jak torpeda poleciałam do łazienki. Szybko się uczesałam i doprowadziłam do stanu używalność. Kas w tym czasie umył zęby i również odbębnił poranną toaletę. Oczywiście cały czas go pospieszałam. Cóż i tak, gdy wsiadałam za kierownicę jego auta była już ósma.

-To moja bryka. –Żachnął się chłopak.

-Ja nas dowiozę szybciej. –Po czym ruszyłam z piskiem opon. Dosłownie w pięć minut byliśmy pod budynkiem.

-Nigdy więcej nie prowadzisz. –Powiedział chłopak. Spojrzałam na niego i się zaśmiałam gdyż był wbity w fotel kurczowo trzymając się drzwi.

-Nie dramatyzuj tylko się rusz.

Wyszłam z auta. Gdy chłopak wysiadł odrazy chwyciłam go za ramię prowadząc do klasy. Oczywiście się rzucał i mówił, że on na matmę iść nie może. Gdy byliśmy już pod klasom wręcz wrzuciłam go do niej niestety nie przewidziałam tego, iż chłopak złapie mnie za rękę. Przez co oboje wylądowaliśmy na podłodze. Podniosłam się trochę na rękach i rzekłam.

-Przepraszamy za spóźnienie. –Na co cała klasa wybuchła śmiechem.

########### 

Przepraszam, że taki krótki, ale lepsze to niż nic.                      

Gdy nikt nie widzi || Tom Pierwszy Przezwyciężyć BólOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz