Rozdział Sprawdzony.
Być może jeszcze jeden rozdział dzisiaj wpadnie.
---------------------------------
Perspektywa Kastiela:
Z niespokojnego snu wyrwał mnie przeraźliwy krzyk. Spojrzałem na zegar, który pokazywał trzecią w nocy. Jak poparzony zerwałem się z kanapy. Ruszyłem biegiem w stronę pokoju. To, co zobaczyłem łamało mi serce. Yuzuki siedziała skulona na środku łóżka z jej pięknych szkarłatnych oczu płynęły krystaliczne łzy. Trzymała się rękoma za głowę powtarzając w kółko jak mantrę „To moja wina". Demon trzymał swój pysk na jej kolanie. Wpatrywał się w nią smutno skomląc. Nie zastanawiałem się długo, ruszyłem w stronę łóżka. Usiadłem za nią i wtuliłem jej plecy w swój tors. Zacząłem szeptać jej do ucha uspakajające słowa. Siedzieliśmy tak chyba z pół godziny nim Yu się uspokoiła.
-Przeprasza. –Cisze przerwał cichy głos dziewczyny.
-Za, co mnie przepraszasz skarbie? –Spytałem zdziwiony.
-Za to, że musisz mnie widzieć w takim stanie. –Rzekła smutno. –Normalnie nie jestem taka słaba. Przynajmniej nie na zewnątrz.
-Co masz na myśli? –Spytałem zaciekawiony.
-Zawsze wszelkie emocje tłumiłam. Zakładałam maskę by nikt się nie dowiedział. Pierwszą osobą, jaka nadkruszyła tą maskę i zobaczyła mą prawdziwą twarz skrywaną za nią był Nataniel. Zawsze był przy mnie, ale wiedziałam, że on też cierpi. Widział mnie w wielu sytuacjach mimo tego nie odwrócił się ode mnie. Wiedziałam, że to, co niszczy mnie jego także wyniszcza. Dlatego odbudowałam pękniętą maskę. Udało mi się i nie zauważył tego. Udawałam by się nie martwił, udawałam by był szczęśliwy, udawałam by nie patrzeć, że go niszczę. Przetrwałam tak kilka lat aż tu nagle spotykam chłopaka o stalowym spojrzeniu, który z dnia na dzień kruszy odbudowaną maskę. –Odwróciła się w moją stronę patrząc mi w oczy. –Wzbraniałam się, odpychałam go, ale nie dawał za wygraną i poznał moją historię, lecz nie całą. Nie wie jeszcze ostatniego ważnego elementu. Wiem, że gdy go pozna będzie mnie miał za potwora. –Jej głos zaczął się łamać a po policzku ponownie popłynął kryształ. –Nie chce tego. Ponieważ nie chce by i on mnie opuścił gdyż tylko on potrafi zerwać te ciążące na mej duszy kajdany.
-Cokolwiek powiesz wiedz, że cię nie opuszczę. –Przyrzekłem ścierając z jej policzka krystaliczną łzę. Yu wtuliła się w mój tors z cichym dziękuje.
-To, czego nie wiesz ma związek z morderstwem mojej rodziny. –Powiedziała po chwili ciszy. –Tamtego dnia gdybym nie otworzyła drzwi mogłoby być inaczej, ale je otworzyłam. Do domu wpadło trzech mężczyzn. Jeden z nich mnie przytrzymał dwóch zabiło moich rodziców. Kazałam siostrą uciekać, lecz nie zdążyły. –Jej szkarłatne oczy pociemniały i stały się takie puste. Drżała, więc na nowo zgarnąłem ją w moje objęcia. –Tara zasłoniła Mije własnym ciałem tak jak ja je zawsze broniłam. Widząc to chciałam je ratować. Wyrwałam się, lecz nie na długo szybko mnie obezwładnili przyciskając do ściany. Trzeci z nich zabił moje siostry. Dlatego, że nie byłam posłuszna mam piękną bliznę na twarzy i bliznę na prawej piersi po postrzale. –Pokazała mi miejsce gdzie ją postrzelili a krew w moich żyłach zabuzowała. Jak ktoś śmiał!? –Dobierali się do mnie a ja pusto patrzałam na siostry i w tedy coś we mnie pękło. Wyrwałam się i chwyciłam za broń. Oddałam trzy celne strzały. Wyszeptałam przeprosiny w stronę sióstr i miałam już pociągać za spust. Przeszkodził mi w tym glina. Mark wytrącił mi z dłoni broń. Zemdlałam z powodu utraty krwi. –Spojrzała mi w oczy i wyszeptała. –Dalej nie masz mnie za potwora?
-Skarbie jesteś zbyt delikatna na ten świat. Oczywiście, że nie mam cię za potwora. To, co ci się przytrafiło nie miało prawa istnieć. Teraz już wszystko będzie dobrze przypilnuję tego. –Powiedziałem przytulając ją mocno.
-Nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy. To, że jesteś.
Perspektywa Agaty:
Czułam się okropnie będąc światkiem całkowitego załamania osoby, którą uważałam za tak twardą, iż kataklizm by jej nie ruszył. Zrozumiałam jak się myliłam. Zrozumiałam jak wiele bólu w sobie skrywała. Wreszcie rozumiem, że cały czas cierpiała w samotności ubierając maskę obojętność. Pierwsze, co pomyślałam to, że jest niesamowicie skrzywdzona. Jest słaba, gdy Nataniel powiedział, że się głodziła i cięła, ale gdy powiedział, dlaczego to robiła, dlaczego się głodziła i czemu się cięła. Gdy do mnie to dotarło walnęłam się mentalnie za to, co pomyślałam. Przecież ona jest kurwa silna. Ja na jej miejscu bym nie wytrzymała, a ona broniła własnym ciałem siostry jak lwica. Wiedziałyśmy z Mariką, że miała ciężkie życie, ale nie aż tak.
Nie wytrzymałam i wtuliłam się w osobę, która stała obok mnie. Osobą tą był Armin. Chłopak o kruczoczarnych włosach i oczach niczym najczystszy ocean. Nic nie mówił tylko mocniej mnie w siebie wtulił. A ja się po prostu rozpłakałam. Poczułam jak chłopak zaczyna w uspokajającym geście głaskać mnie po plecach. Jego ruch zadziałały, co mnie troszkę zdziwiło, bo dotąd udało się mnie uspokoić tylko Marice i Yuzuki.
Zobaczyłam jak Mari i Nat wychodzą z klasy. Zapewne siostra weźmie Nataniela do nas by go uspokoić i pocieszyć. Sama bym chciała mieć kogoś, kto by mnie tak dobrze znał i wiedział, czego teraz potrzebuje. Mój wzrok spoczął na bracie Yu. Delikatnie wyplątałam się z uścisku Armina i podeszłam do niego. Spojrzałam w jego złote oczy i powiedziałam.
-Jeżeli dalej ją kochasz musisz walczyć, bo nie wszystko jeszcze stracone.
-Co? –Zapytał.
-Znam ją trochę i wielokrotnie po pijaku i nie tylko wspominała swojego starszego brata. Mówiła jak to rozpalił w niej miłość do muzyki i ile dla niej znaczyły chwile spędzone z tobą. Mówiła też jak bardzo to, że ją opuściłeś bolało.
-Nie ma nadziei, więc, po co mi to mówisz? –Przerwał mi łamliwym głosem.
-Mówiła też, że pomimo tego dalej cię kocha i gdybyś był w niebezpieczeństwie pierwsza by się rzuciła ci na pomoc. Uwierz mi w jej oczach dalej jest nadzieja, że jej brat jej nie opuścił. Nie mówię, że będzie łatwo, ale chyba warto prawda? –Zapytałam, po czym chwyciłam za rękę Armina i wyszłam z chłopakiem z klasy.
###############
CZYTASZ
Gdy nikt nie widzi || Tom Pierwszy Przezwyciężyć Ból
FanfictionSiódmy kwietnia niegdyś był to mój ulubiony dzień. Dzisiaj marzę o tym by nie istniał. Siódmego kwietnia zeszłego roku straciłam wszystko, co kiedykolwiek kochałam. Od tamtego dnia przestałam cokolwiek czuć. Zakładam maskę zimnej, chamskiej suki. Pr...