Rozdział Sprawdzony.
Bardzo, ale to bardzo dziękuje za 1 tyś. wyświetleń!
Zapraszam na rozdział!
______________________________________
Gdy tylko Ken i Mirko opuścili pomieszczenie ja i Kas spojrzeliśmy po sobie i wybuchliśmy śmiechem. Zauważyłam, że Diana i Lysander przyglądają nam się w milczeniu. Odwróciłam się w stronę drzwi. Kastiel stanął obok mnie opierając swój łokieć o mój bark i rzekł.
-Jak myślisz będą razem?
-Oczywiście, że tak. Nie widziałeś jak na siebie patrzą. Jestem pewna, że po tygodniu skończą razem, jako pora być może konsumując związek na biurku. –Gdy tylko to powiedziałam wszyscy w pomieszczeniu wybuchli śmiechem.
-Dobra skarbie, ale mamy jeszcze do obgadania pewną rzecz. –Powiedział poważnie.
-No, co takiego? –Zapytałam.
-Twoją jazdę skarbie.
-Oj znowu zaczynasz jechałam tylko trochę za szybko!
-Trochę!? Mogłaś spowodować wypadek! Te twoje trochę to o wiele za szybko!
-Przesadzasz!
-Ja przesadzam!?
-Tak! Ty przesadza...hmm –No perfidny drań uciszył mnie pocałunkiem, ale ja się tak nie dam mu tej satysfakcji, że wygrał o nie! Rozchyliłam lekko usta w zapraszającym geście. Czerwonowłosy mruknął zadowolony i ochoczo skorzystał z mojego zaproszenia i do naszego małego, słodkiego pocałunku dołączył język. Gdy tylko jego język otarł się o mój moje piękne białe ząbki poszły w ruch i ugryzłam go. Odskoczył ode mnie w ekspresowym tempie jednocześnie głośno krzycząc.
-Zapamiętaj skarbie nie uciszaj mnie. –Powiedziałam.
-I tho jets phowud do grythenia? –Zapytał sepleniąc.
-Oj Kas, Kas ty się chyba nie nauczyłeś jeszcze, że Yu nie cierpi jak jej ktoś przerywa. –Stwierdziła Diana.
-Chyba nie kotku. –Odparł Lys.
-A właśnie Di pamiętasz jak obgadywałyśmy sprawy włosów?
-Tak. –Odpowiedziała. Podeszłam do torebki i wyciągnęłam z niej dwa kartonowe opakowania na widok, których oczy mojej małej kuzyneczki zabłysły. –Nie mów mi!
-Tak mała.
-Jej! –Krzyknęła uradowana podskakując na łóżku. Tak niewiele jej do szczęścia potrzeba. Muszę ją trochę porozpieszczać w końcu jest w drugim miesiącu.
-Co to takiego? –Zapytał białowłosy.
-To? –Zapytałam unosząc opakowania, na co skinął w potwierdzeniu. –Rozjaśniacz i farba do włosów.
-Znowu będę miała moje ukochane białe włosy. –Powiedziała rozmarzona. –Tak jak kiedyś.
-Tak mała. –Westchnęłam. –Wstawaj i do łazienki marsz!
-Tak jest generale! –Zasalutowała i ruszyła w stronę łazienki a ja za nią. Farbowanie zajęło nam trzy godziny. Podczas całego procesu nie pozwalałam żadnemu chłopakowi na wejście do toalety. Nikt nie może zobaczyć jej przed okresem końcowym. Gdy wszystko było gotowe a jej włosy śnieżnobiałe wyszłyśmy w końcu z łazienki, pod którą zastałyśmy Mirko ze skrzyżowanymi nogami, który trzymał się za krocze. Gdy nas zauważył ryknął.
-Wreszcie! Nie można było dłużej do jasnej cholipki! Piękne włosy, ale z drogi po popuszczę! –Krzyczał wymijając nas i wręcz rzucając się na toaletę. Zaśmiałyśmy się z niego, na co dostałyśmy jego zirytowane spojrzenie. –Ha, ha bardzo śmieszne!
No cóż dla nas tak. Weszłyśmy do pokoju Mirko zastając tam Kena i Nataniela tarzających się po podłodze. Jak zawsze muszą sprawdzić, kto jest lepszy. Zack, Marika i Agata obgadywali coś. Rozalia chowała za sobą Alexa przed Kentinem, którego Kas i Lysander trzymali.
-No dobra, o co tu do jasnej anieli chodzi!? –Ryknęłam. –Ken, Nat przestańcie się tarzać! A wy chłopaki puśćcie Kentina! –Warknęłam, na co całe towarzystwo spojrzało na mnie od razu się uspokajając. –A teraz wytłumaczyć mi, co tu się dzieje? –Powiedziałam a moja powieka zaczęła drgać.
-Kotku, bo Alexy zwiewał przed nachlanym i napalonym Kentinem, który razem z Arminem się nawalili. Armin już śpi, ale ten to... Kentin! –Warkną przytrzymując chłopaka.
-A che tho megho stonecka! –Krzyczał miotając się.
-A idź spać napalony matole! –Krzyknął Alexy. Westchnęłam na ich zachowanie. Podeszłam do Kentina i w odpowiednie miejsce na głowie uderzyłam, co sprawiło, że automatyczne opadł w sen. Ułożyłam go na łóżku.
-No sprawa załatwiona chłopcy a teraz przedstawiam wam nowo-staro-nowe oblicze Diany! –Zawołałam wesoła, co mnie trochę zdziwiło, ale to zlałam jak zawsze.
-Kochanie brak słów. –Powiedział Lysander podchodząc do Di lekko chwiejnym krokiem. Aha, czyli nie tylko Kentin z Arminem wypili. Westchnęłam cicho na to jak nieodpowiedzialni są. Podeszłam do Kastiela i rozkazałam głosem nieznoszącym sprzeciwu.
-Chuchnij. –Chłopak od razu wykonał polecenie nie wyczułam od niego alkoholu, co mnie bardzo, ale to bardzo ucieszyło. Z radości aż go przytuliłam. –Pomóż mi ich ogarnąć.
-Jasne skarbie. –Powiedział całując mnie w czubek.
Następnego dnia ja, Zack i Ken pożegnaliśmy się z przyjaciółmi. Potem zapakowaliśmy się do samochodu i ruszyliśmy do domu. Podróż minęła nam w akompaniamencie ich darcia się, czyli śpiewania tekstów piosenek. Wiele razy próbowali mnie namówić do zaśpiewanie, ale ja twardo odmawiałam. Mój śpiew ma prawo słyszeć tylko Hiro nikt więcej. No pomińmy fakt, że słyszała mnie cała szkoła. Od tamtego momentu nie śpiewałam. Z rozmyśleni wyrwał mnie głos reportera.
~To był zespół Skillet i ich piosenka Monster teraz czas na wiadomości. Na drodze numer 4 ciężarówka uderzyła w samochód osobowy. Na szczęście nikomu nic się nie stało. Kierowca ciężarówki wpadł w poślizg i nie był w stanie zapanować nad pojazdem w wyniku, czego zderzył się z samochodem osobowym na szczęście oba pojazdy nie jechały z dużą prędkością. Droga jest zablokowana. Radzimy wybrać objazd drogą f5. Policja usilnie stara się złapać osoby odpowiedziane za strzelaninę w porcie, do której doszło w zeszłym tygodniu. –Spojrzałam na Zacka, który tylko wzruszył ramionami. Moje oczy znowu wzniosły się ku niebu. –Ponadto niestety muszę przypomnieć o zbliżającej się rocznicy śmierć najbardziej wpływowego biznesmena –Moje dłonie zacisnęły się na kierownicy słysząc to. Knykcie mi zbielały a stopa automatycznie zaczęła dodawać coraz więcej gazu. –oraz jego żony najlepszej prawniczki i ich dwóch córek. Mowa tu oczywiście o Jo i Rebece Sakamaki oraz ich córeczkach Tarze i Miji. W tą sobotę mamy pierwszą rocznice ich śmierci. A teraz następna piosenka tym razem koreańskiego zespołu BTS!
-Yu w porządku. –Rozległ się po chwili ciszy głos Kena.
-Tak a czemu miałoby nie być? –Zapytałam nieco przyśpieszając by wyminąć ciężarówkę.
-Masz pobielałe knykcie od zaciskania kierownicy, twoja jazda jest szybsza a oddech niespokojny. –Powiedział Zack.
-Wybaczcie, ale... -Nie dałam rady dokończyć gdyż oczy zaczęły mnie szczypać.
-Ale? –Zapytali.
-Ale to tak strasznie boli. –Powiedziałam spoglądając na nich a po moim policzku spłynęła kryształowa łza. Widziałam w ich oczach tyle emocji na raz troskę, szok, strach. Wiedziałam, czemu. Po raz pierwszy widzieli me łzy. Nikomu prócz Kastielowi i Dianie nie pozwalałam by się ukazywały. Nie widzieli ich nawet w tedy, gdy z mego ciała była usuwana kula po postrzale, czy zaszywane były rany po nożu czy pobiciu. Nie pozwalałam na to musiałam być silna dla sióstr. Zasze miałam maskę, która przez pewne osoby pękała, aż został po mniej tylko proch.
###############
CZYTASZ
Gdy nikt nie widzi || Tom Pierwszy Przezwyciężyć Ból
FanfictionSiódmy kwietnia niegdyś był to mój ulubiony dzień. Dzisiaj marzę o tym by nie istniał. Siódmego kwietnia zeszłego roku straciłam wszystko, co kiedykolwiek kochałam. Od tamtego dnia przestałam cokolwiek czuć. Zakładam maskę zimnej, chamskiej suki. Pr...