Rozdział pięćdziesiąty

195 12 6
                                    

Rozdział Sprawdzony.

&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&


-Kastiel... Yuzuki... proszę pomórzcie mi. –Powiedziała cała we łzach Debra. Wyglądała koszmarnie. Na prawym policzku miała wielkiego siniaka, jej dolna warga była rozcięta tak samo jak lewy łuk brwiowy. Na dekolcie odznaczały się liczne siniaki i zadrapania. Kolor skóry zmienił się na blady. Widać było już odstający brzuszek, lecz twarz i resztę ciała miała wychudzoną. Kiedy na nią patrzyłam widziałam siebie z przed kilku lat. Błagającą brata o pomoc. Kastiel już miał zatrzasnąć jej drzwi przed nosem, lecz ja zatrzymałam je.

-Wchodź dziecko. –Powiedziałam jak matka do skrzywdzonej córki. Czułam na sobie zdziwione spojrzenie chłopaka.

-Dzi-dziękuje. –Wydukała przez łzy. Widziałam jak się chwieje, więc pomogłam jej dojść do kanapy.

-Kastiel idź zrób gorącej herbaty tylko nie wysadź w powietrzę kuchni i jakieś kanapki też by się przydały. –Rozkazałam, na co chłopak bez marudzenia przystał.

-Co ona tu robi!? –Zapytał ostro Nataniel.

-Przyszła po pomoc. –Warknęłam gromiąc go wzrokiem. –Było między nami różnie, ale ja nie odmówię komuś w potrzebie a zwłaszcza w cięży. –Widziałam jak dziewczyna skuliła się na sofie. –Marika położysz Hiro do łóżka? –Zapytałam widząc jak mały zasypia na siedząco.

-Spoko, choć mały skrzacie. –Zabrała malca na ręce udając się w stronę sypialni malca.

-Dobrze jak komuś się nie podoba może wyjść. –Powiedziałam patrząc po każdym w pokoju. Nikt nie raczył mi się sprzeciwić. Nagle z kuchni dało się usłyszeć głośne przekleństwo wraz z tłuczonym kubkiem. –Kastiel żyjesz!

-Tak skarbie tylko ten ciul się stłukł! –Odkrzyknął chłopak. Spojrzałam błagalnie na Dianę, która zrozumiała od razu, o co mi chodzi i ruszyła mu z pomocą.

-Debro... -Zaczęłam zasiadając obok jej. Złapałam jej dłoń w swoje. –Wiem, że to trudne otworzyć się przed obcą osobą. Wiem to z doświadczenia. –Powiedziałam patrząc jej w oczy. –Wiem, jaki ból może sprawić nam osoba, którą kochamy. Podejrzewam, że to właśnie osoba, na której ci zależało i ojciec twego dziecka ci to zrobił. Mam rację?

-Tak. Ale on taki nie był! –Zaczęła. –Dopiero po tym jak się pokłóciliśmy, po tym jak mnie zdradził i chciałam by poczuł to samo. –Mówiła dalej w międzyczasie Diana i Kas wrócili do nas. –To, dlatego przespałam się z Kastielem by poczuł w końcu jak to jest. –Mówiła a po jaj policzkach lały się strumieniem łzy. –Po tym jak się dowiedział zmienił się. Oskarżał mnie, że to Kasa dziecko nie jego... bił i... i –Emocje puściły i rozpłakała się na dobre. Przyciągnęłam ją do swej piersi pozwalając wypłakać. Wiem, co przeżyła. Obawiam się tylko jednego. Nie chce jej martwić.

-Już skarbie jesteś bezpieczna tak. Nie płacz powiem ci, że to nie pomaga na długo.

-A co pomaga? –Zapytała spoglądając mi w oczy.

-Wiesz jeszcze kilka miesięcy temu powiedziałabym ci, że najlepszym lekiem, jaki znalazłam jest zamknięcie się w sobie i wyładowywanie się na ringu czy na misjach. Płakanie po kątach, udawanie twardej, alkohol czy narkotyki. Ale teraz wiem, że to nie da ci ulgi. Sprowadzisz na siebie tylko problemy i więcej bólu. Teraz wiem, co jest lekiem. Musisz zostawić przeszłość za sobą. Teraz nie jest ważna. Teraz ważne jest twoje dziecko. –Powiedziałam wycierając jej z policzków łzy. –Pomogę ci tyle ile będę mogła.

-Tylko Yuzuki...

-Mów.

-Wiem, że jak urodzę to on przyjdzie. –Mówiąc spuściła wzrok. –Nie chce by dziecko trafiło pod jego rękę. –Powiedziała na nowo patrząc mi w oczy.

-Coś wymyślimy. –Rzekł Kastiel kładąc jej rękę na ramię.

-Właśnie nie myśl o tym teraz. Powinnaś się cieszyć nie płakać. –Przytuliłam ją ponownie.

Jakąś godzinę temu wszyscy opuścili nasze mieszkanie, a Debra poszła się położyć do gościnnego pokoju. Ja i Kas sprzątamy po całym przyjęciu. Salon już lśni teraz ja myją naczynia a Kas je wyciera. Moje myśli dalej krążą wokół jednej rzeczy. Bardzo mnie niepokoi stan fizyczny Debry. Jak tak dalej pójdzie mogą być komplikacje.

-Co zaprząta twoją śliczną główkę? –Zapytał Kastiel przytulając się do mnie od tyłu.

-Martwię się.

-Czym?

-Stanem Debry.

-Czemu coś nie tak?

-Nie zauważyłeś, że jest wychudzona? Zapewne brakuje jej podstawowych witamin. Boje się, że mogą być komplikacje podczas porodu.

-Zauważyłem. Ale martwi mnie to, że nawet zazdrosna nie jesteś.

-O co mam być zazdrosna o twoją byłą? Proszę cię Kas ja tu ci mówię poważne rzeczy a ty... -No ja drania kiedyś zatłukę za to uciszanie mnie pocałunkami.

-Cicho mała mam tu inny problem. –Powiedział i wrócił do całowania moich warg. Poczułam jak przejeżdża swoim językiem po mojej dolnej wardze prosząc o dostęp, którego z chęcią udzieliłam. Nasze pocałunki robiły się coraz bardziej zachłanne. W końcu zabrakło nam tlenu, więc Kas rozłączył nasze usta. Przeszedł z pocałunkami na moją szczękę i szyję. Złapał mnie pod udami i posadził na szafce, o którą się opierałam. Jego pocałunki były powolne i takie przyjemne. Kiedy zassał skórę nad moim obojczykiem me usta opuściło westchnienie. Jego sprawne dłonie zaczęły rozpinać guziki mojej czarnej koszuli ukazując biust odziany w czerwony koronkowy stanik oraz brzuch pokryty starymi bliznami. Wplotłam swoją dłoń w jego krwiście czerwone włosy, drugą zaś się podpierałam na blacie. Moje nogi zaplotły się wokół jego bioder. Usta chłopaka zaczęły schodzić na mój biust. Robił coraz więcej malinek oraz zostawiał ślady swoich zębów.

-Mamusiu! Tatusiu! –Usłyszeliśmy głos Hiro i tupot jego stóp na schodach.

-W takim momencie? –Szepnął Kas ściągając mnie z szafki. Zapięłam szybko guziki i ostatni raz pocałowałam chłopaka.

-Może dokończymy. –Szepnęłam mu na ucho. W tym samym momencie, w którym się odsunęłam do kuchni wpadł rozpłakany Hiro. –Co się stało kruszynko? –Zapytałam przyklękając i zamykając go w ramionach.

-Śnił mi się koszmar. –Powiedział przez łzy. Kastiel przykucnął obok nas i pogłaskał malca po głowie.

-Co ci się skarbie śniło? –Zapytał.

-Że..., że was nie było!

-Ci skarbie to tylko koszmar nie rzeczywistość. –Mówiłam uspokajającym głosem. –Choć mały pójdziemy spać dobrze?

-Ale mogę z wami? –Zapytał z nadzieją.

-Tak możesz. –Odparłam razem z Kasem.

-Tylko najpierw mama się wykąpie a potem tata. –Odparłam.

-Anie możemy jutro? –Zapytał chłopak.

-Nie, nie możemy. –Powiedziałam kładąc Hiro na pościeli. Zgarnęłam piżamę i ucałowałam obu w policzek. Po szybkim prysznicu  opuściłam łazienkę. Postanowiłam jeszcze zajrzeć do pokoju gościnnego. Jak podejrzewałam spała spokojnie. Poprawiłam jej tylko spadającą kołdrę. Zamknęłam cicho drzwi i skierowałam się do sypialni. Widok, jaki zastałam nawet mnie nie zdziwił. Śpiący Kastiel rozwalony na połowę łóżka na nawet ręką wchodzący na moją część. Za to Hiro słodko spał na jego torsie. Przeuroczy widok. Postanowiłam szybko zrobić zdjęcie do albumu po czy położyłam się spać.                                    

Gdy nikt nie widzi || Tom Pierwszy Przezwyciężyć BólOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz