Rozdział osiemnasty

286 21 4
                                    

Rozdział Sprawdzony.

&&&&&&&&&&&&&&&


Perspektywa Diany:

Czy ja dobrze usłyszałam? Moja kuzynka, ta, która niegdyś zawsze była uśmiechnięta, ta, która zawsze mi pomagała, ta, która była najcieplejszą osobą pod słońcem mimo rodziców, którzy się nią nie interesowali przeżyła coś takiego? Też mam od dwóch lat piekło, ale to moje nie jest porównywalne do tego, co ona przeszła. Przynajmniej tak mi się wydaje. Ja zostałam tylko pobita a ona brutalnie zgwałcona! Nie dawałam rady tego słuchać. W oczach miałam łzy. Zaczęłam niekontrolowanie się trząść. Mój stan zauważył Lysander. W mniej niż dwie sekundy byłam chroniona przed światem w jego ramionach. Pierwszy raz od odejścia brata czułam się bezpiecznie w czyiś objęciach. Ten fakt jeszcze bardziej utwierdził mnie w przekonaniu, iż tego mężczyznę kocham.

Widziałam, jaki ból był w jej oczach. Widziałam, jaki ból był w oczach Mitsumiego. Widziałam, jaki ból był w oczach Nataniela. W końcu to on jej pomagał. Boże Yuzuki wychodzi oby nie zrobiła sobie nic. Już chciałam za nią biec, ale nie dałam rady się ruszyć. Kastiel od razu za nią wybiegł widać, iż nie jest mu obojętna. Nataniel zaczął opowiadać kontynuacje historii Yu. Gdy tylko powiedział, co tego dnia przeżyła od razu mocniej wtuliłam się w Lysandra. Kryształy wypływały z mych oczu w coraz większych ilościach.

-Diano nie płacz proszę. –Usłyszałam przy uchu spokojny ton siwowłosego. –Twoje łzy łamią mi serce. Dlatego proszę nie roń nich chyba, że są to łzy szczęścia inne nie mają prawa wypłynąć z tych pięknych szmaragdowych oczu. –Powiedział ocierając mi dłonią policzek.

W tamtej chwili czas się dla mnie zatrzymał. Lysander uważa moje oczy za piękne.

Perspektywa Lysandra:

Zauważyłem zmianę w zachowaniu Diany. Zaczęła niekontrolowanie drżeć na ciele a jej piękne szmaragdowe oczy były szkliste. Jej rumiane policzki pokrywały ślady po świeżych łzach. Ten widok łamał mi serce. Może i tego nie okazuję, ale  można powiedzieć od naszego pierwszego spotkania jestem w niej zakochany.

Zgarnąłem ją w swoje ramiona chcąc ją chronić nimi przed złem tego niegodziwego świata. Czułem jak drży mi w ramionach, czułem jak jej łzy kapią na me ubrania, czułem jak jej drobne ręce chwytają za me ubrania, czułem jak to, co słyszy rani jej serce. Jej łzy żalu, smutku, bezradności są dla mnie jak strzały prosto w serce. Każda jedna jej łza mnie rani.

-Diano nie płacz proszę. –Wyszeptałem jej do ucha otulając je mym ciepłym oddechem. –Twoje łzy łamią mi serce. Dlatego proszę nie roń nich chyba, że są to łzy szczęścia inne nie mają prawa wypłynąć z tych pięknych szmaragdowych oczu. –Powiedziałem ocierając ślady łez z jej policzka. Widok ten jest dla mnie prawdziwym ciosem.

Postanowiłem zabrać ją z tej klasy. Wszystko zostało już powiedziane. Marika zabierała Nataniela a Agata mówiła ostatnie słowa w stronę Mitsumiego. Wiedziałem, iż Diana nie jest w stanie się ruszyć, dlatego chwyciłem ją w dole pleców i zgięcia kolan. Niosłem ją w stylu tak zwanej panny młodej. O dziwo nie protestowała. Jej wzrok ostatni raz pokierował się w stronę kuzyna posłała mu smutne spojrzenie, po czym wtuliła twarz w zagłębienie mej szyi.

Perspektywa Kentina:

Byłem w szoku, nie to za mało powiedziane. To, co usłyszałem nie mieściło się w głowie. Yuzuki wydawała mi się po prostu chłodna jak na gangsterkę przystało. Tak gangsterkę przynajmniej po tych kilku dniach, które z nią spędziłem miałem takie mniemanie. Teraz widzę, że jej chłód i jej wyobcowanie to maska, za którą ukrywa hektolitry bólu. Nie wyobrażam sobie jak ona może się czuć. To, co przeszła... nie, nie chce o tym nawet myśleć.

Spojrzałem na niebieskowłosego palanta koło mnie. To, co zobaczyłem zmurowało mnie. Ten chłopak płakał. Po jego rumianym, nieskazitelnym policzku ciekły łzy. Jego niezwykłe różowe oczęta były zaczerwienione od płaczu. Widziałem jak powstrzymuje się od drgawek i próbuje zahamować płacz, lecz marnie mu to idzie. Jego widok łamał mi serce. Nie mogłem pozwolić na to by tak piękny i nieskazitelny chłopak płakał. Tak jestem bi i tak podoba mi się Alexy a widok jego płaczącego jest jak nóż w me serce.

Zagarnąłem chłopaka w swoje objęcia. Zacząłem szeptać mu do uszka uspokajające słowa. Po kilku minutach uspokoił się na tyle by muc razem ze mną opuścić sale. Za punkt honoru postawiłem sobie jeszcze dziś sprawić by na jego uroczej twarzyczce zagościł uśmiech, który tak pokochałem. W tym celu skierowałem nasze kroki w stronę lodziarni. Co z tego, że jest luty lody zawsze poprawiają humor. Całą drogę trzymałem chłopaka za rękę. Zauważyłem, iż na jego policzkach wystąpił róż, gdy spojrzał na nasze splecione dłonie. Uroczy.

-Kentin? –Zapytał słodkim głosem.

-Tak?

-Możesz puścić moją dłoń? –Spytał zawstydzony. No, no takiego to go ja jeszcze nie widziałem. A szkoda, bo wygląda naprawdę słodko.

-A może nie mogę, bo jeszcze pewna niewbieskowłosa istotka mi zwieje. –Powiedziałem z uwodzicielskim uśmiechem. Reakcja chłopaka była za słodka. Cukrzycy zaraz przez tą kluskę dostanę. Tak słodko się zarumienił, aż po same uszy.      



############

Mam nadzieję, że maratonik się podobał.  

Gdy nikt nie widzi || Tom Pierwszy Przezwyciężyć BólOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz