Rozdział pięćdziesiąty drugi

211 12 4
                                    

Rozdział Sprawdzony.

&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&


-Przykro nam, ale... Niestety nie udało nam się ocalić dziewczyny. –Z każdym słowem doktora do moich oczu napływało coraz więcej łez. Obiecałam jej, że pomogę, że będzie bezpieczna. Kastiel zauważył łzy w mych oczach i opatulił mnie swoimi ramionami, tak jakby chciał przez to stworzyć barierę oddzielającą mnie od reszty świata. –Udało nam się ją ocucić. Podczas porodu powiedziała nam, że jeśli nie przeżyje jej dzieckiem macie się zająć wy. W torebce jest pismo o przekazaniu rodzicielstwa w wasze ręce.

-Więc dziecko przeżyło? –Zapytał Kastiel.

-Tak dziewczynka jest cała i zdrowa. Za jakiś tydzień będziecie mogli odebrać małą ze szpitala. Prosiłbym też o podanie imienia.

-Mei... tak Debra chciała nazwać córkę. –Powiedziałam podnosząc wzrok z podłogi na doktora.

-Dobrze. Przygotuję papiery, podpis złożycie za tydzień przy odebraniu dziecka.

-Dobrze. –Odpowiedział za nas Kas.

-Chcecie się pożegnać z koleżanką?

-Jeśli możemy. –Powiedziałam smutnym głosem.

-Proszę pacjentka znajduje się w sali numer 4. Dziecko jest w sali numer 6. –Powiedział a my ruszyliśmy w stronę odpowiedniej sali, lecz głos zabrał jeszcze doktor zatrzymując nas. –A właśnie macie kontakt z jej rodziną by zawiadomić o śmierć?

-Tak. –Powiedział Kas. –Debra miała tylko ojca skontaktuję się zaraz z nim. Choć nie wiem czy go to zainteresuje, w końcu od lat jest zostawiona sama sobie. –Smutek w jego głosie był bardzo wyraźnie wyczuwalny. Znam całą jej historię. Opowiedziała mi ją w nocy, kiedy z krzykiem się przebudziła. Mój instynkt automatycznie mnie zawiadomił, iż coś się stało i powinnam sprawdzić.

Zerwałam się z łóżka. Coś mi mówiło, że powinnam pójść sprawdzić czy coś się stało u Debry. Spojrzałam na szafkę nocną, na której leżał mój telefon. Szybko sprawdziłam godzinę dwudziesta czwarta dziesięć. Mój wzrok padł też na chłopaków śpiących w najlepsze. Kastiel rozwalony na prawie całe łóżko a Hiro wygodnie śpiący na jego torsie. Zawsze tak jest jak razem śpimy. Wstałam z łóżka, ale ręka Kasa mnie zatrzymała.

-Gdzie idziesz kotek. –Powiedział sennym głosem. Uśmiechnęłam się i spojrzałam na niego jednocześnie się nachylając i muskając lekko jego usta.

-Śpij ja zaraz wrócę tylko coś sprawdzę.

-Wracaj szybko i weź ze sobą Demona. –Powiedział ponownie zapadając w sen.

-Dobrze, dobrze. –Szepnęłam. –Hera pilnuj a ty Demon, choć. –Rzekłam do piesków i ruszyłam w stronę gościnnego pokoju, w którym była Debra. Uchyliłam drzwi i zerknęłam do środka. Debra siedziała na łóżku i płakała w poduszkę. Spojrzałam na Demona i otworzyłam do końca drzwi. Weszłam do jej pokoju zamykając za sobą drzwi. Skierowałam się razem z psem w stronę jej łóżka. Przysiadłam na krańcu i odezwałam się jednocześnie kładąc jej rękę na jej dłoni. –Hej Debra, co się stało?

-Nie nic. –Odpowiedziała przez łzy.

-Przecież widzę, że płaczesz. Mnie możesz zaufać. –Cisza pomyślałam, więc, że opowiem jej trochę o sobie. –Wiesz zanim spotkałam Kastiela i Hiro wiele nocy spędziłam na płaczu. –Podniosła na mnie wzrok a ja lekko się do niej uśmiechnęłam.

Gdy nikt nie widzi || Tom Pierwszy Przezwyciężyć BólOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz