Rozdział drugi

587 34 13
                                    

Rozdział Sprawdzony 


       Byłam w ciemnym pomieszczeniu, nagle usłyszałam jak ktoś śpiewa. Nie słyszałam za dobrze słów, tak jak bym była pod wodą. Usłyszałam już wyraźniejsze śmiechy. Znałam je wiem, do kogo one należą. Światło rozbłysło tak nagle, a ja znów byłam przy stole z rodziną. Mija i Tara śmiały się a na ich ustach były najpiękniejsze uśmiechy, jakie widziałam.

Wiem, co się zaraz stanie, proszę nie.

Nie chce.

Znowu pukanie. Idę w stronę drzwi, choć nie chce zapieram się, ale nogi mnie nie słuchają, krzyczę, lecz głosu mego nie słychać. Otwieram te przeklęte drzwi.

Znowu ci mężczyźni.

Znowu padły strzały.

Znowu na podłodze jest pełno krwi.

Znowu widzę je martwe.

-Yuzuki!!! Wstawaj, bo się spóźnimy!!! –Diana wskakuje mi na brzuch i potrząsa za ramiona. Czyli to był tylko sen. Znowu ten okrutny koszmar. Sięgam po telefon leżący na szafce nocnej i ignoruje ciężar, jaki mam na biodrach. Jest siódma, czyli mamy jeszcze godzinę do zajęć.

-Di złaś zemnie mamy jeszcze godzinę.

-Właśnie tylko godzinę. –Zeszła w końcu z moich bioder. –Masz szczęście, że załatwiłam wszystkie papierki. Pomimo tego to i tak nie zdążymy się wyszykować wstawaj!

-Dobra leć się ubierać i malować ja zrobię śniadanie. –Powiedziałam a na jej twarzy zagościł ogromny uśmiech. Eh, dlaczego ja tak nie potrafię.

Jak strzałą wyleciała z mojego pokoju. Westchnęłam cicho, po czym udałam się w stronę szafy biorąc z niej czarny crop top z białą czaszką palącą papierosa, ciemnogranatowe spodnie z dziurami i ciemnoczerwoną bieliznę. Z wybranym kompletem udałam się do łazienki na krótki prysznic. Rozczesałam włosy zostawiając je rozpuszczone. Pomalowałam rzęsy i usta bordową pomadką. Gotowa wyszłam z pokoju słysząc jak kuzyna wyklina w niebogłosy, że nie ma się, w co ubrać.

Na śniadanie postanowiłam zrobić szybkie naleśniki. Gdy smażyłam ostatniego do kuchni wpadła Di. Zegarek wskazywał wpół do ósmej. Postawiłam przed kuzynką talerz z naleśnikami i słoik z nutellą. Za co zostałam obdarowana promiennym uśmiechem. Po niecałych piętnastu minutach śniadanie było zjedzone.

-Gotowa czy potrzebujesz jeszcze parę minut? –Zapytałam wkładając brudne naczynia do zmywarki.

-Tylko skoczę po torbę i tak nie dotrzemy do szkoły na czas mamy tylko piętnaście minut!

-Nie martw się mała będziemy na czas leć po torbę. –Powiedziałam udając się z czarnym ćwiekowanym plecakiem w stronę przedpokoju. Ubrałam czarne ćwiekowane botki na lekkim obcasie i zgarnęłam również czarną ćwiekowaną skórzaną kurtkę. Z jej kieszeni wyjęłam kluczyki do mojego Diablo tak mój motor ma imię. Szybko wyszłyśmy z domu zamykają go. Podałam kuzynce jeden z kasków a ta z grymasem go przyjęła. Wsiadłyśmy na jak to ona nazywa piekielną maszynę i w niecałe trzy minuty byłyśmy na miejscu. Przez całą drogę Di się we mnie wtulała piszcząc, gdy tylko ostrzej wchodziłam w zakręt czy gwałtownie hamowałam. Zaparkowałam maszynę na parkingu i schowałam kaski uprzednio wyjmując ze schowka nasze torby.

-Jak się jechało? –Zapytałam.

-Nie jadę nigdy więcej z tobą nigdzie na tym demonie.

-Nie przesadzaj i tak jechałam wolniej niż zazwyczaj. –Gdy tylko te słowa opuściły me usta dziewczyna zbladła. -Oho zaczyna się kazanie. –Pomyślałam.

Gdy nikt nie widzi || Tom Pierwszy Przezwyciężyć BólOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz