Rozdział pięćdziesiąty pierwszy

190 12 0
                                    

Rozdział Sprawdzony.

&&&&&&&&&&&&&&&


Z błogiego snu wyrwał mnie przeraźliwy kobiecy krzyk. Szybko zerwałam się z łóżka jak zawsze chłopcy śpią i nic ich nie obudzi. Ja za to szybko założyłam kapcie i zbiegłam na parter. W salonie na podłodze leżała Debra. Na jej twarzy była krew cieknąca z nosa. Jej ciuchy były rozerwane a nad nią stał młody mężczyzna. Był wysoki, wyższy od Kastiela. Miał na sobie dresowe spodnie, ciemną koszulkę i bluzę zapinaną na zamek. Rękawy miał podciągnięte do łokci. Zauważyłam na ramieniu tatuaż przynależność do gangu 96. Gdy mój wzrok skrzyżował się z jego, jedyną emocją, jaką mężczyzna miał na twarzy był strach. Zamarł w miejscu. Ja nie czekałam na jego kolejny ruch. Wręcz rzuciłam się na niego. Szybko sprowadziłam go do parteru i blokując nogami jego nogi, zaczęłam okładać go pięściami. Usłyszałam szybkie kroki na schodach. Chyba Kastiela obudził nagłe hałasy. Szok normalnie. Kontem oka zarejestrowałam jak staje w przejściu i zamiera.

-Weź mój telefon skarbie i zadzwoń do Marka. –Powiedziałam nie przestając obdarowywać intruza ciosami. Miałam lekkie Déjà vu.

-Złaź ze mnie kobieto! –Wydarł się blokując dostęp do twarzy rękoma. Próbował też, co mu się udało uwolnić nogi. Udało mu się mnie skopać. Wylądowałam obok niego na podłodze. Szybko podniosłam się na nogi i automatycznie uniknęłam nadchodzącego ciosu wyprowadzając swój pod żebra. Szybko wyprowadziłam kolejny cios tym razem w szczękę. Mój popisowy numer złapałam go za twarz i przywaliłam kolanem. Powaliłam go na ziemie tym ciosem przy okazji stracił przedniego zęba. Nachyliłam się nad nim by sprawdzić czy oddycha. W tym czasie nie wiem jak ocknął się i przyszpilił mnie do ściany, łapiąc za szyję i podduszając. Myślał, że tym chwytem wygra. Myślał, że zacznę panikować i się wiercić. Mylił się i to bardzo. Spokojnie stałam, czym bardzo go zdziwiłam. Wykorzystałam okazję i kopnęłam go z całej siły w wątrobę. W tym momencie, gdy upadał policja wkroczyła do domu wyłamując oczywiście drzwi.

-Policja nie ruszać się! –Wykrzyczeli po wejściu do salonu. Uśmiechnęłam się i ostatni raz kopnęłam go w bardzo czułe miejsce, po czym ruszyłam w ich stronę. Zatrzymałam się przy Marku, poklepałam go po ramieniu mówiąc.

-Spóźniliście się jak zawsze. Robota skończona. –Nagle poczułam jak męskie dłonie zgarniają mnie do mocnego uścisku.

-Skarbie nic ci nie jest! –Wykrzykiwał oglądając mnie z każdej możliwej strony. Nie ukrywam bardzo miło mi się zrobiło z tego powodu. Poczułam się naprawdę kochana. Także poczułam ciężar oplatający moją nogę oboje z Kastielem spojrzeliśmy w dół, gdzie ukazała nam się buźka Hiro.

-Z mamusią dobrze? –Zapytał malec, czym niesamowicie mnie rozczulił i utwierdził w tym, że jestem we właściwym miejscu, przy właściwych osobach.

-Tak z mamusią dobrze skarbie. –Powiedziałam czochrając jego włosy.

-Yuzuki! –Usłyszałam słaby krzyk Debry. Szybko do niej podbiegłam w ostatniej chwili łapiąc ją nim upadła.

-Debro, co się dzieje? –Zapytałam zauważając, iż zaczęła krwawić.

-Ja chyba rodzę. –Powiedziała nim straciła przytomność.

-Szlak! Mark za ile mniej więcej by było pogotowie!?

-Od dwudziestu do trzydziestu minut nawet. –Odpowiedział podchodząc do nas.

-Kastiel załóż kurtkę Hiro! Mark podaj mi koc! –Rozkazywałam każdemu, sama szybko podnosząc Debre i zgarniając kluczyki. Szybko przedostaliśmy się do garażu, gdzie Mark otworzył drzwi pasażera w samochodzie. Ułożyłam Debre na siedzeniu a Mark podał mi koc, którym ją okryłam.

Gdy nikt nie widzi || Tom Pierwszy Przezwyciężyć BólOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz