Rozdział dwudziesty czwarty

279 18 8
                                    

Rozdział Sprawdzony.

&&&&&&&&&&&&&&&&&


 Ten dzień mogę śmiało uznać za jeden z udanych. Szczerze mówiąc brakowało mi uśmiechu, śmiechu, głosu i żartów Mitsu. Brakowało mi jego obecność. Brakowało mi rozmów z nim. Po prostu brakowało mi jego. Teraz stoję na balkonie i pale papierosa oglądając gwiazdy. Wszyscy śpią a ja stoję i patrzę w niebo. Noc jest spokojna i piękna. Taka sama jak tamta.


Siedziałam z wtulonymi we mnie siostrami pod ciepłym kocem na balkonie. Oglądałyśmy gwiazdy. Noc była piękna, czyste niebo bez żadnej chmurki, lekki ciepły wiatr, cisza i spokój. Tara i Mija poprosiły mnie abym razem z nimi pooglądała gwiazdy. Nie mogłam im odmówić. Mija błagałabym opowiedziała jakąś bajkę. Więc spełniłam jej prośbę. Opowiedziałam tej nocy wiele historii. Byłam w trakcie jednej z nich, gdy nagle przerwał mi głos Tary.

-Siostrzyczko, dlaczego tylko nas rodzice nie kochają? –Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Miała siedem lat a wiedziała, iż nie jest kochana przez rodziców.

-Skarbie oni was kochają.

-Nee plawda mama i tata nas nee cocają. –Powiedziała Mija. Nawet ona to wie. Mocno przytuliłam moje kruszynki.

-Posłuchajcie mnie skarby oni kochają was w głębi serca, ale nie potrafią tego okazać i się do tego przyznać. Pamiętajcie ja was zawszę będę kochać. Nawet jak mnie pewnego dnia zabraknie będziecie mieć siebie.

-Nie chcemy by ciebie zabrakło! –Krzyknęła przez łzy Tara.

-Skarbie ja zawsze z wami będę. Zawsze będę w waszych sercach. Zawsze wam pomogę. Wystarczy, że spojrzycie w gwiazdy a tam znajdziecie mnie. Wypowiecie swe problemy a ja wysłucham i doradzę.

-Zawse?

-Zawsze.


-Kto by pomyślał, że role się odwrócą i to ja będę patrzeć w gwiazdy i szukać was w nich. –Powiedziałam a samotna kryształowa kropla spłynęła po moim policzku. Nagle poczułam jak ktoś okrywa mnie ciepłym kocem i przytula od tyłu.

-Czemu nie śpisz? –Zapytał Kas.

-Nie mogę. Jak długo tu stoisz? –Spytałam. Oby nie słyszał tego, co mówiłam.

-Od jakiegoś czasu. –Odpowiedział. Po chwili ciszy znów zabrał głos. –Tęsknisz za nimi?

-Nawet nie wiesz jak bardzo. W końcu to dla nich dożywałam kolejnego dnia. –Wyszeptałam.

-Nawet nie wyobrażam jak musiało być ci ciężko.

-Było, wiele dni chodziłam głodna by tylko one były najedzone. Nigdy nic sobie nie kupowałam, zawsze dbałam o nie nigdy o siebie. Praca u Zacka pozwoliła mi zapewnić im godne życie. Lecz musiałam też płacić rachunki, ponieważ oni jakoś nigdy o nich nie pamiętali.

-Gdybym był odważniejszy w tamtych latach i rodzice by nie chcieli się przeprowadzić...

-To, co byś zrobił? –Zapytałam odwracając się by spojrzeć mu w oczy. –Nic byś nie mógł. Myślisz, iż Nat nie poszedł da psy? Jak tak to się mylisz? Nie przyjęli zgłoszenia. Olali nas, nie wierzyli nawet jak zaciągnął mnie na komisariat i pokazał siniaki.

-C-co?

-Moi rodzice byli szanowani i bogaci. Kto uwierzy dziecku, które pewnie szuka tylko uwagi? Zack wiele razy chciał się z nimi rozprawić, lecz ja nie chciałam.

-Czemu? –Zapytał zszokowany.

-Pomimo tego, co mi robili to w ciąż moi rodzice. Jakaś mała cząstka mnie kochała ich i wierzyła, iż oni kochają nas. Wierzyła, że się zmienią. Ale też nie chciałam zabierać siostrą namiastki prawdziwej rodziny. Znosiłam upokarzanie, znosiłam pobicia, znosiłam gwałty tylko dla nich. Nie chciałam ich opuszczać. Może to samolubne, ale gdybyśmy trafiły do bidula rozdzielono by nas a tego nie chciałam. Nie chciałam być sama. Nie chciałam by one myślały, że je zostawiłam. W końcu i tak je zawiodłam. –Po policzkach poleciało mi kilka łez. Kas przytulił mnie. Tego potrzebowałam. Kogoś, kto będzie przy mnie nie, dlatego, że się znamy i mu mnie żal, ale kogoś, komu na mnie zależy. Poczułam się bezpieczna w jego silnych ramionach.

-Pamiętaj Yuzuki nie zawiodłaś ich. Nie zawiodłaś nikogo. Widocznie tak miało być.

-Nie, nie powinno. –Wyszeptałam.

-Wiem, iż to trudne, ale trzeba iść dalej Mija i Tara chciałyby tego. Pamiętaj masz, dla kogo żyć. Tu są osoby, którym na tobie zależy. Mnie także na tobie zależ. Więc nie opuszczaj nas. Nie opuszczaj mnie.

Jego słowa trafiły wprost do mego serca. Łzy płynęły strumieniami a noc chłonęła me smutki jak matka. W końcu zawsze to ona mnie tuliła, to noc uważałam za mą matkę. Po dość długim czasie Kas wziął mnie na ręce i zaniósł do łóżka. Położył się ze mną wtulając mnie w swój tors. Po raz pierwszy od dawna zasnęłam niemalże od razu. Po raz pierwszy nie miałam koszmarów. Pierwszy raz od dawna przespałam spokojnie noc.

Rankiem obudziłam się wtulona w szarookiego. Uśmiechnęłam się lekko na jego senne oblicze. Czerwona burza włosów roztrzepana na poduszce tworzyła aureole. Twarz spokojnie pogrążona we śnie. Lekko rozchylone malinowe usta. Wyswobodziłam się z jego żelaznego uścisku, cudem go nie budząc. Na palcach podeszłam do szafy biorąc z niej bieliznę i jakąś za dużą koszulkę. Szybko przeszłam do łazienki gdzie się przebrałam i spięłam w kitkę moje czerwono-niebieskie włosy. Wyszłam z łazienki a Kas dalej spał. Zerknęłam na zegarek nad łóżkiem była godzina siódma. Do szkoły mamy dziś na dziewiątą, więc jeszcze nie będę nikogo budzić. Niech sobie pośpią. Udałam się do kuchni. Otworzyłam na roścież lodówkę i padło pytanie jak zawsze, Co zrobić na śniadanie? Zdecydowałam, że zrobię Wrapy z sosem z tahini. Włączyłam sobie cicho radio i jak to ja zaczęłam kręcić biodrami w rytm muzyki. Nuciłam pod nosem melodię jednego z moich ulubionych zespołów CLØWD. A melodię piosenki Antithese. Lecz nie słucham tylko rocka i metaliki, słucham też jpopu i kpopu. Zespół CLØWD należy do jrocka tak w zwoli ścisłość. Gdy tak kręciłam biodrami poczułam nagle parę męskich rąk na nich. Byłam tak zatracona w muzyce i gotowaniu, że nie zauważyłam, iż ktoś wszedł do kuchni!

-Zawsze z rana dajesz takie koncerty. –To tylko Kastiel, nie to aż Kastiel.

-Czasem tak czasem nie. –Odpowiedziałam z lekkim rumieńcem.

-Chyba częściej będę wpadał na śniadanie. –Odpowiedział całując mnie w szyję, na co przybrałam kolor moich włosów. Świetnie teraz mogę konkurować z pomidorem.

-Siostrzyczko nie mówiłaś mi, że masz chłopaka. –Nie wiadomo skąd w pomieszczeniu znalazł się Mitsu.

-Bo nie mam. –Warknęłam uwalniając się z uścisku Kasa, po czym zaniosłam na stół posiłek.

-Jeszcze nie. –Odezwał się Kastiel.

-A pizgnąć ci! –Krzyknęłam. Zostałam obdarowana śmiechem ich obu.      


###########       

Nie zabijajcie mnie jak źle odmieniłam. W mediach wspomniana piosenka. 

Gdy nikt nie widzi || Tom Pierwszy Przezwyciężyć BólOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz