Epilog (4/4)

626 86 32
                                    

Jaemin godzi się z tym względnie szybko, zresztą jak zawsze. Albo przynajmniej tak to wygląda. Jeno nie ufa temu do końca, ale jego chłopak nie wydaje się być gotowy wrócić do tej rozmowy, dlatego po prostu zostawia temat.

Zwłaszcza, że Na naprawdę wydaje się być szczęśliwy. Jest to ulubiony widok starszego, dlatego właśnie robi głupie rzeczy, jak kupowanie mu drobnych prezentów, tylko po to, aby zobaczyć, jak się uśmiecha, zabieranie go na przerażające rollercoastery, na które nigdy w życiu sam by nie poszedł oraz daje się wyciągnąć, aby pograć w laserowy paintball z jego grupą taneczną, nawet jeśli się tego boi. Już wiele razy Jeno zastanawiał się, czy zrobiłby wszystkie te rzeczy dla kogokolwiek innego i za każdym razem dochodził do wniosku, że nie.

Zdecydowanie nie leżałby na boisku w środku nocy, owinięty w śpiwór i narażony na owady dla kogokolwiek. Ale akurat tego dnia ma być deszcz spadających gwiazd, o którym przelotnie wspomniał jego tata i po prostu nie mógł się powstrzymać. Cała sytuacja jest oklepana, ale w przyjemny sposób, taki, który na pewno spodobałby się Jaeminowi.

Więc mu to zaproponował, a on jedynie się uśmiechnął. Właśnie tak skończyli tutaj.

Młodszy uderza się w ramię już piąty raz w przeciągu minuty.

— Nie pomyślałeś o robalach, co nie?

— Nie — przyznaje. — Ale skoro jedziemy na kemping, to powinieneś się zacząć do nich przyzwyczajać.

— Jezu. Nie wziąłem tego pod uwagę. Jak niby ja, miastowe dziecko, mam przeżyć w dziczy? Co jeśli będą pająki-

— Renjun nas ocali.

Na przewraca oczami, popychając go z dokuczliwym uśmiechem.

— Miałeś powiedzieć, że ty mnie ochronisz.

— Uderzyłeś Jaehyuna w twarz, nie potrzebujesz mojej ochrony. — Jeno śmieje się i wyjmuje jedną z rąk ze śpiwora, aby owinąć ją wokół młodszego. Właśnie ma zamiar go pocałować, ale wtedy on spogląda w górę, a jego usta otwierają się z cichym "oh".

Lee również to robi, dostrzegając przelatującą spadającą gwiazdę, po czym wraca wzrokiem do swojego chłopaka.

Wszystkim czego chce jest patrzeć na niego do końca życia.

Ludzie mówią, że związki polegają na dawaniu i braniu. Jeno uważa, iż bardziej chodzi o dawanie oraz otrzymywanie. Nigdy nie czuł, jakby Jaemin coś od niego brał, jedynie dawał mu i dawał, a on zawsze chce zwrócić mu jeszcze więcej. Domyśla się, iż właśnie to jest miłość. Darowanie sobie nawzajem wszystkiego.

Z Na zawsze było łatwo. Bycie w nim zakochanym jest łatwe. To wszystko inne sprawiało trudności, ale nie miało to więcej znaczenia, ponieważ teraz chłopak miał wszystko, o czym mógłby marzyć. Promieniejący w ciemności uśmiech, który pojawia się chwilę przed tym, jak go pocałuje. Ciepłe ciało, które może przytulić zawsze, kiedy ma na to ochotę. Kogoś, kto zna każdy jego nastrój, każdą jego niepewność i wahanie, kto kocha go pomimo wszystkich wad.

Jaemin jest już mu znajomy, ale nadal jakaś jego część jest nowa, nieprzewidywalna. Ma tak wiele różnych oblicz, iż Jeno nie jest pewien, czy kiedykolwiek pozna je wszystkie, ale nie ma z tym problemu. Młodszy zaczynał od bycia enigmą i to była tylko jedna z jego niekończących się cech, które w nim doceniał.

Łatwo jest również być kochanym. Na początku go to onieśmielało, ale teraz przyjmował to z radością, wręcz tego potrzebował. Na uwielbia zalewać go czułością, ponieważ po prostu jest sobą, a nie kimkolwiek innym, a on nigdy nie byłby w stanie odmówić mu czegokolwiek.

We Can Be Braver | Nomin [TŁUMACZENIE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz