Rozdział V (1/3)

798 116 57
                                    

— Nie wierzę, że widziałem to na własne oczy — mówi Renjun, gdy wracają razem do domu z nocowania u Jaemina. Patrzy się przed siebie i głupio uśmiecha, podczas gdy Jeno cierpi. — Byliście praktycznie tak okropni, jak Hyuck i Mark.

— Przesadzasz — zaprzecza Lee. — Z tego co pamiętam, to Jaemin nie wpychał mi języka do gardła.

— Ale chciałbyś — wtrąca Jisung.

Jeno zaczyna zastanawiać się nad ucieczką, ale ma ze sobą naprawdę ciężki plecak, a do tego spał tylko cztery godziny.

— On po prostu lubi coś przytulać do snu. Nienawidzę was.

— Dopóki mu wszystkiego nie powiesz, albo nie stanie się coś równie ważnego, będziesz musiał to znosić — mówi najmłodszy.

Chińczyk przytakuje.

— On do ciebie lgnie. Powinieneś zaryzykować.

Czasami, podczas naprawdę cichych chwil, gdy Jeno zapomina o całym świecie, pozwala samemu sobie zastanawiać się, czy może Jaemin również go lubi, przynajmniej trochę. Bo rzeczywiście do niego lgnął. Przychodził na mecze tylko dla niego. Wciąż pytał się, czy nie chce spędzić z nim czasu, mimo iż miał do dyspozycji miliard innych ludzi, którzy byli zdecydowanie lepszym towarzystwem. Zasypiał przytulając go. Kto w ogóle tak robi? Jeno tego dnia obudził się z twarzą przyciśniętą do jego ramienia i swoimi nogami splątanymi z tymi Jaemina, i to naprawdę w żadnym wypadku nie ułatwiało sprawy.

— Byłeś jedyną osobą, którą pocałował dziś w policzek — zauważa najmłodszy.

Ach, tak. Jeszcze to.

— Robi tak, bo uważa, że śmiesznie reaguje.

Twarz Renjuna przybiera zatroskaną minę.

— Trochę ma rację. Wyglądasz, jakbyś łapał laga, czy coś.

— Zresztą, wczoraj pocałował Marka, a tydzień temu na lunchu ciebie, więc to nie ma żadnego znaczenia. Możemy przestać o tym rozmawiać?

— Jeśli zamierzasz się go zapytać-

— Nie.

— Co to znaczy "nie"? — drwi Huang.

— Nie jestem na to gotowy.

— Nigdy nie będziesz!

Jisung lekko uderza przyjaciela w ramię.

— Powinieneś to zrobić, nim ktoś cię uprzedzi.

— Zmienimy wreszcie temat?

— Dobra — zgadza się Renjun. — Ale jeszcze do tego wrócimy.

Jeno nie wątpi, iż naprawdę tak będzie.




Jeno gubi się we własnych myślach do tego stopnia, iż nie zauważa, że zupa wylewa się z jego łyżki na stół, dopóki mama nie rzuci w jego stronę kawałka papierowego ręcznika.

— Huh?

—Śnisz na jawie. Chcesz mi powiedzieć o czym? — W jej oczach pojawia się niebezpieczny błysk. — Albo o kim?

— Mamo! — Chłopak unika nawiązania z nią kontaktu wzrokowego i poddania się jej magicznym umiejętnościom matczynego czytania w myślach, zajmując się wycieraniem rozlanej zupy.

— Możesz mi powiedzieć. Doradzę ci. — Znacząco porusza brwiami i nagle wyjechanie na Alaskę znowu wydaje się być świetnym pomysłem.

— A może to kompromitujące i absolutnie nigdy nie chcę o tym rozmawiać?

We Can Be Braver | Nomin [TŁUMACZENIE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz