Rozdział III (2/2)

882 111 77
                                    

Chodzenie po terenie szkoły z Na Jaeminem było jak parkour, tylko że przeszkodami byli ludzie i jedynie Jeno próbował ich unikać. Na rozmawiał ze wszystkimi, którzy go witali, czyli praktycznie co drugą osobą, która ich mijała, a Jeno powoli zaczynał żałować wszystkiego. Mała grupka uczniów ze starszej klasy zatrzymuje się, żeby chwilę pogadać z popularnym chłopakiem, a on śmieje się, wykonując z nimi dziwne sekwencje ruchów uwzględniające piątki, klepanie i tym podobne rzeczy, których Lee nigdy nie rozumiał, i generalnie nie wydaje się w ogóle próbować iść szybciej.

I Jeno nie miałby nic przeciwko, ale był zbyt skrępowany, gdy przychodziło do takich rzeczy i miał trochę do zrobienia, więc zawsze po prostu stał pół kroku za Jaeminem, machając, gdy ten go przedstawiał. Ale konwersacja nigdy się nie kleiła. Chłopak nie był nieśmiały, po prostu mało mówił. Był bardziej cichą osobą, tą, która w grupie po prostu siedziała i słuchała, zamiast uczestniczyć w rozmowie.

Ludzie znali Jaemina i on także znał ich wszystkich, ale pogadanki zawsze wyglądały tak samo. Czy byłeś na imprezie tej i tej, widziałeś ten teledysk, jak idą treningi. Nigdy nic osobistego. Jeno zastanawiał się, jak wiele z tych wszystkich osób zna go naprawdę.

Jaemin w końcu żegna się, mówiąc "powinniśmy się jakoś spotkać, Ten!", po czym jego uwaga wraca do drugiego chłopaka. Jeno może to poczuć, niczym podmuch ciepła na skórze.

— Jak ty sobie radzisz z tymi wszystkimi ludźmi? — pyta, zanim Na zdąży zacząć się z nim droczyć. A wiedział, że chce. Widział już wcześniej ten złośliwy błysk w jego oczach.

— Kocham ludzi — mówi. To całkowicie prosta i oczywista odpowiedź. Oczywiście, że Jaemin kocha ludzi. Kocha wszystkich. Do wszystkich się przytula, każdego pyta o jego pasje, wysłuchuje i doprowadza do śmiechu.

Zaś Jeno po prostu myśli, że ludzie są męczący. Z paroma wyjątkami.

Nareszcie docierają do kawiarni. Lee nie może uwierzyć, że dojście tam zajęło im pół godziny, kiedy tak naprawdę znajdowali się trzy minuty od szkoły, no ale zazwyczaj nie chodził nigdzie w towarzystwie Jaemina.

Właściwie to nie spodziewał się, że kiedykolwiek będzie, ale Na złapał go po lekcji pytając, czy nie chce z nim iść się czegoś napić, a on, no cóż. Nie miał nic lepszego do roboty, a drugi chłopak wydawał się być strasznie podekscytowany. Więc teraz po prostu zamawia sobie gorącą czekoladę i sięga po portfel, dopóki Jaemin nie łapie jego nadgarstka, aby go powstrzymać.

— Ja stawiam — mówi, a Jeno czuje, że trochę go mdli. Nie ma pojęcia dlaczego. Na jest miły i ma pieniądze, to wszystko.

Wybierają stolik na tyłach kawiarni, obok okna. Powoli zaczyna robić się ciemno, a w środku jest przytulnie, ale Jeno czuje napięcie. Nadal nie przyzwyczaił się do takiego przebywania z Jaeminem, zwłaszcza, kiedy ten wie o nim... pewne rzeczy, a stolik jest zbyt mały dla dwóch wysokich chłopaków, co skutkuje tym, iż Na regularnie zawadza swoją ciepłą mimo warstwy dżinsu nogą o tę jego.

— Więc — zaczyna, popijając swoją herbatę i patrząc w stronę Jeno. — Nadal panikujesz?

Lee domyśla się, że chodzi mu o jego odmienną orientację i fakt tego, że Jaemin chce o tym porozmawiać sprawia, iż jego twarz niezdrowo szybko zwiększa swoją temperaturę. Nie jest też pewien, co powinien odpowiedzieć, mimo że minął tydzień, a on myślał o tym w praktycznie każdej wolnej sekundzie ( których bądź co bądź trochę było, w końcu dopiero co skończyła się przerwa świąteczna).

Myślał także dużo o Jaeminie oraz dlaczego to właśnie przez niego doznał objawienia i doszedł do wniosku, że jest po prostu nieprawdopodobnie promienny, miły i generalnie tak jakoś perfekcyjny. Przypomniało mu się, jak oglądał go tańczącego przebranego za czarownika, z brokatem na policzkach, który sprawiał, że jego skóra świeciła się niczym mała droga mleczna i Jeno definitywnie nadal panikował.

We Can Be Braver | Nomin [TŁUMACZENIE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz