Gnijąca piechota

31 8 0
                                    

Maszerują trupy, maszerują,
Sami siebie opłakują.
Wybite szczęki, jęczą okropnie.

Huk martwej armi niesie
Się echem po lesie.
Wyją truchła niewyraźną pieśń.

Sszaraaa skóraaa, zie loo ne palceee,
Poległem znieee wo looo ny w nie rów nej wa a a alceeeee.

Szum się niesie, wieść paskudna sunie,
Poruszają się w zgniłej, brudzącej łunie.
Rozkładające się zwłoki, gnijąca piechota.

Oc czy nasze bia łłe,
Ciałło bruuuudne ca ca całe.
Dalej komppanie, chwwytaj za broń,
Daleeej, d dalej swą Po Po Polskę chroooń.

Martwe melodie z jednego dołu,
Żelaznym echem niesie się w polu,
Wieść, że idzie nieśmiertelny oddział.

Idziemmy d da dalej, idziemy bez z n nóg,
Iddziiemy przez mróz, przez śn n nieg i dług.
Odpłacić się za krzywdy przyszedł rychły czas.
Dalej kompan n nie, dalej p przez z las!

Buty podkute piekielnym żelazem,
Niezłomni podążają za starym rozkazem.
Gnije obok nich natura.

Młodzi ch chłooo ppcy, młood de rany,
Cóż żeś ranny, cóż żeś styrany?
Polska woła lud wygrany!
Dalej ochoczo, dalej przez męki,
Do naszej P Pa Pani, Naj Najświętszej Pa Panienki!

Pogrążeni w grobowej ciszy,
Nie zapisani nigdy na kliszy,
Zapomniana armia polskości,
Wznosi swe jęki do Wysokości!

Ranne nasz sze ciała i głowa odder wana,
Spal llone usta, rękka rozszarpana,
Granat nie czeka, granat nie sługa,
Ciężką mammmy br bro roń, ciężka po posługa.

Zniewarzone ciała, rządne krwi mordercy,
Nocne wilki, nocni żercy,
Ciepłą lubią krew, ogrzać chcą swe truchła.

Nie mam oka, kompan nie nie ma rąk,
Ile jeszcze łez, ile jeszcze mąk?
Panie nasz B Boże, wznosimy swoje rany,
Broń nas w wojnie uko koch chany!

Pomruk śmierci, krwawi łowcy,
Wciąż szukają swojej owcy,
By ją złożyć w swej ofierze,
By wrócili spać żołnierze.

Przeklęte legiony, wyklęte dusze,
Sunąc noga za nogą, cierpią swe katusze.
Czas dla nich stoi w miejscu.

Hejże bracie! Podnoś kończyny!
Jeszcze jest wojna, jeszcze my walczymy,
Choćbyśmy już martwi, nie spoczniemy w walce,
Dalej zbieraj oderwane palce!

Gniją ich wspomnienia, smród zabija życie,
Brakuje im już słów, zostało jeno bicie!

Kompanijo moja miła, kulo omiń swego syna,
Wojna nieskończona, piekło się zaczyna,
Woła nas Polska, woła nas niezłomna,
Wierzy w swoje dzieci, wierzy bezpotomna.

Może my pomrzemy, może umrą żony,
Może będę z braćmi, do grobu złożony.
Nie umieraj nadziejo, Panno daj nam siłę,
Byśmy zbyt prędko nie wpadli w mogiłę.

Wiszą żołnierze na skraju swej pamięci.
Buja wciąż się karabin, nie pewny czy może zardzewieć,
By spocząć szatan nęci,
Co zrobić chcą już wiedzieć.

Huk się niesie,
Wciąż po lesie,
Pomruk armii zawieszony,
W wiecznym śnie już pogrążony,
Spoczął wcześnie, młodo zginął,
W łonie matki, jak dziecko się zwinął.

Zasnęli na zawsze, kołysze ich ziemia,
Nie zostały po nich już nawet wspomniana,
Na zawsze pogrążona w pomruku niespełnienia,
Waleczna armia zapomnienia.

WIERSZE PATRIOTYCZNEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz