Polska

77 14 0
                                    

Stoi żołnierz z dziurą w głowie,
Stoi, patrzy, nic nie powie.
Ma piękną kobietę u boku,
Stoją, patrzą, nie robią kroku.
Nagle ciała ich spowił mrok,
Skrzyżował się kochanków wzrok,
Z ust pociekła krew, oczy płakały
A serca zakochane śmiać się przestały.
Blask, huk bombowców rozwiał kurz,
Spadały ciała z krwawych wzgórz,
Pękły niebiosa, łzy się polały...
Litry, litry łez z karmazyną kapały.

Las za dwójką kochanków spowił mrok,
Wśród drzew milionowy żołnierz robił krok.
Karabin cel muskał ognistym językiem,
Płacz matek zmieszany z konania  krzykiem.

Gdzieś wśród wioski, w słomianym domku,
Dziewczyna z mężem marzyła o potomku.
Wtem zza domku wybiegli żołnierze,
Zakrwawili małżeńskie kołnierze.
A marzenie rodziny o dziecku,
Ukryte zostało na zapiecku.

Dzieci biegające po ulicach,
Znalazły dom w kostnicach,
Dlaczego tam gdzie maleństwa mieszkały,
Teraz jedynie trupy i gruzy się walały?

Pan młody w czarnym garniturze,
Dziś stanął w zielonym mundurze,
Panna w białym welonie,
Dziś ratuje ciała zranione.
Piekarz i dentysta biegają z bronią,
Bo harcerz upadł już z zakrwawioną skronią
I patrzy pustym wzrokiem w oczy Boga
A ulga jego ciało ogarnia błoga.

Gdzie te dzieci hasające po łąkach,
Te mąki o czerwonych pąkach,
Dziewczynki sypiące kwiatki w Boże Ciało,
Och, gdzie to szczęście się podziało?

Kościół o złotym, maryjnym ołtarzu
Spoczywa na brzozowym cmentarzu.
Obrączki na palcach młodej pary,
Straciły połowę swojej wiary.

Na sercu bladego żołnierza,
Orzeł swe skrzydła rozszerza,
Zabarwiając pierś na czerwono
Śpiewa, że już go wyzwolono,
I leci pod chmur białych kłęby,
Gdzie śliczne z orłami rosną dęby.

Rodzina dziewczynki rozbita po kraju,
Złączy się już tylko w błękitnym raju.
Mama nie będzie płakać nad życiem synka,
Bo ujrzy go już tego smutnego ranka.
Ojciec już przytula smutną matulę,
Patrząc jak syn połyka żelazną kulę.
Córeczka w obozie liczy wystające kości,
A z oczu wyparowała iskierka radości,
Obłok śmiercionośnego gazu,
Usunie wspomnienie strasznego obrazu.

Para na tle czołgu w płomieniach,
Zapomniała o swych wspomnieniach,
Imiona ich w niepamięć uciekły,
A wojna wbiła w ich serca swe kły.

Na leśnej polanie ukrytej wśród drzew,
Najpiękniejszy słowiczy wita ich śpiew,
Kwiat rosnący na małej górce z ziemi,
Krwią poległych się mieni.
Brzozowe krzyżyki wciąż płaczą,
Że siebie już nigdy nie zobaczą.

Na polach pośród szumiących żyta kłosów,
Słychać w południe echo ludzkich głosów.
Na rynku, w stolicy dudni rozmowa ludzi,
Jak każdy z nich o pieniądze się trudzi,
A każde zmarłe dzieciątko się tuli,
Do Maryji swojej matuli.
A  wszystkich żołnierzy kołysa orzeł biały,
Dzięki poświęceniu ludzi pełen chwały,
A Polska nasza nie zginie,
Bo wola walki w żyłach płynie.

WIERSZE PATRIOTYCZNEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz