Rozdział 19

808 64 27
                                    

Jasper

Stukam nerwowo palcami raz po raz o blat stolika w restauracji Vanilla. To nieznane mi miejsce w Butler, mimo że znajduje się w samym centrum miasta. Nie za często udaje się gdzieś poza dom, czy pracę. Aż wstyd się przyznać, że nawet nie wiedziałem o istnieniu tego miejsca, a nie jest to nowość w naszej metropolii. W każdym razie to właśnie tu mam spotkanie ze Stellą... Nie mieliśmy styczności ze sobą ponad miesiąc. Nie skreśliłem jej z listy pracowników ani nie powiedziałem Theo i Jackowi, dlaczego tak nagle zniknęła. Na początku, kiedy dowiedziałem się o jej kłamstwie, czułem wewnątrz ogromną gorycz i złość na nią, i samego siebie, że dopuściłem do tego. Teraz z kolei stres i poczucie wielkiej niewidomej ogarnia mnie całego, nie wiem czego mam się spodziewać.

Odczuwam lekkie wyrzuty sumienia, że tak potraktowałem Harr chwilę temu przez telefon. Po prostu jestem skupiony tylko na tej sprawie z Barney. Wiem, że dłuższa rozmowa z Larsen mogłaby mnie rozkojarzyć. Już wystarczy, że wziąłem ze sobą Raven, która siedzi w foteliku dla dzieci i co chwile rozsypuje chrupki serowe na ziemię. Widziałem zdegustowane spojrzenie kelnera, cóż Rav ma już rok, jest trudna to ogarnięcia, ciągle się wierci, gaworzy albo zabawia się w plującą lamę.

Dostrzegam idące ku nam ciało Stelli, chyba nikt na ziemi nie ma tak zaokrąglonych bioder, jak ona. Dodatkowo zawsze ubiera opinające, ołówkowe spódnice lub spodnie z wysokim stanem, które uwypuklają jej kobiece wdzięki. Dziewczyna uśmiecha się nieznacznie, jest to wymuszony uśmiech, widzę po jej powolnych, a zarazem nieudolnych ruchach, jak odsuwa krzesło, że jest niezwykle zdenerwowana.

― Hej... ― Siada centralnie przede mną, wtedy grdyka zaczyna chodzić mi nerwowo.

― Cześć. ― Moja odpowiedź następuje po kilku sekundach.

Stella zerka raz na mnie, raz na Raven. Już kilka razy widziała moją córkę, kiedy Harr brała ją razem ze sobą do M&B. Jednak nigdy nie wspominałem jej, że Rav nie ma matki albo że wychowuję ją tak naprawdę sam. Właściwie do momentu dramy z jej podwójną pracą, wydawała mi się na wskroś dobrą pracownicą; dobrze sprzątała, miała serdeczny uśmiech, a także potrafiła nakłonić klientów do zamówienia jeszcze jednych pulpetów lub szklaneczki szkockiego trunku. Ponadto, nigdy nie patrzyła na mnie z politowaniem, gdy miałem do dupy humor. Starała się raczej mówić dobre słowa, uśmiechać się albo po prostu dawała mi czas tylko dla siebie. Gdyby tylko nie te ciągłe jej podejrzane urlopy to wszystko wciąż nadal układałoby się tak, jak powinno: ja byłbym tylko szefem, a ona pracownicą. Dziś jednak wkraczamy na etap, w którym życie zawodowe nieco łączy się z prywatnym. Muszę poznać, co ukrywa się pod pewnym siebie uśmieszkiem i elegancją.

Po kilkunastosekundowej grobowej ciszy wreszcie zaczynam rozmowę. Biorę to na swoje męskie barki, choć mam przekonanie, że nie podołam. 

― Stello, wiem, że chciałaś bardzo tej rozmowy... ― dukam słowo po słowie. ― Nie wiem kompletnie, od czego zacząć...

Raven niespodziewanie piszczy, a następnie perliście się uśmiecha, gdy widzi jak kelner przynosi mi kawę. Dosłownie na chwilę atmosfera się rozluźnia. 

― Dziękuję ― uśmiecham się wdzięczny do poczciwego chłopaka, który znika w mgnieniu oka obsługiwać resztę klientów, zapominając zapytać, czy może Stella nie ma na coś ochoty.

― Może lepiej ja zacznę... ― proponuje blondynka.

Nie oponuję. Z chęcią posłucham, co ma do powiedzenia. Daję jej chwilę, aby poskładała słowa dokładnie w głowie. W tym czasie biorę dwa, może trzy łyki cierpkiej kawy. Nie jest to najlepszej klasy napój, jaki piłem w swoim życiu. Tak naprawdę jest ohydna.

Nietykalni | Tom 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz