- Właśnie widzę- rzekł bardzo spokojnie.
- Chwila... co?
- No... też to zauważyłem i jeżeli chcesz, to możesz mi mówić po imieniu, jak nikt nie słyszy.
- Nie, pan żartuje. Prawda?
- Ależ nie i dla ciebie Martinus, Tinus czy jak tam chcesz- uśmiechnął się i puścił mi oczko.
- Tylko, że minie trochę czasu zanim się przyzwyczaję- w tym momencie poczułam, jak się rumienię.
- Wiesz, czemu tak jest?
- Nie...
- Bo wiem, że tobie jako jedynej mogę ufać.
- Co? Serio?
- Oczywiście.
- Wiesz, nie spodziewałam się.
- Napijesz się czegoś?
- Jeżeli mogę, to soku.
W tym momencie nauczyciel poszedł do kuchni, a ja zostałam na miejscu. Nie mogłam w to uwierzyć! Pozwolił mi mówić sobie na "ty"! To było dla mnie coś pięknego i mega się nakręciłam. Robiłam wszystko, żeby tego nie zauważył, ale w końcu jest pedagogiem i zna się jako tako na psychologii, a więc też na takich sprawach. Siedziałam wygodnie i patrzyłam na to, co robi blondyn. Po chwili usiadł obok mnie i dał mi szklankę z sokiem pomarańczowym. Spojrzał mi głęboko w oczy i się miło uśmiechnął. Wyglądał przy tym tak uwodzicielsko (przynajmniej dla mnie). Wpatrywałam się w niego, jak w święty obrazek. Wydało mi się, że wtedy czas zatrzymał się w miejscu. Bardzo się rumieniłam i przez to wpadliśmy w tzw. błędne koło. Im bardziej się rumieniłam, to on bardziej się uśmiechał, a to właśnie jego niesamowity uśmiech sprawiał, że rumieniłam się co raz bardziej.
- Mam nadzieję, że niczego mi nie dosypałeś- rzekłam, aby przerwać tę niezręczną ciszę.
- A chciałaś?- zaśmiał się.
- Nie... (?)
Siedziałam u niego jeszcze kilka chwil. Do wyjścia zebrałam się po 20, a on na pożegnanie mnie przytulił i Maxwell znów przeżywała zawał.
*Next day*
Jest już 8.30, a ja dopiero się obudziłam. Czułam się tak, jakby ktoś mnie przeżuł i wypluł. Poszłam do łazienki po termometr i zmierzyłam sobie temperaturę. Okazało się, że mam 38,9 ℃ gorączki. Zeszłam do kuchni i zrobiłam sobie gorącą herbatę, a później wróciłam do łóżka. Wzięłam książkę od angielskiego i zaczęłam się uczyć. Właśnie wtedy usłyszałam powiadomienie. Sięgnęłam telefon i zauważyłam SMS-a od nieznanego numeru. Postanowiłam nie panikować, tylko odczytać wiadomość.
Nieznany
Coś się stało, że nie byłaś w szkole? Martinus Gunnarsen
Mam wysoką gorączkę i cholernie źle się czuję. Dziękuję, że piszesz i chyba jutro też mnie nie będzie.
Przykro mi. Wiem o tej delegacji, więc po radzie wpadnę na chwilę, pa
Byłam bardzo zaskoczona wiadomością od niego i za razem bardzo szczęśliwa. Po chwili przemyśleń narodziło się pytanie skąd on tak właściwie ma mój numer? W końcu olałam rozkminki i wróciłam do wcześniejszego zajęcia. Przypomniało mi się, że klasa ma sprawdzian, a mnie nie było. Znając ich, będą mówić, że nie pojawiłam się w szkole przez ten sprawdzian. To już nie ma znaczenia. Najważniejsze, że Martinus później do mnie przyjdzie i się mną zaopiekuje! Nie mogłam się tego doczekać i odliczałam każdą minutę do jego przyjścia. W pewnym momencie straciłam rachubę, bo zasnęłam.Obudziło mnie pukanie do drzwi. Przetarłam oczy i powoli wylazłam z łóżka. Udałam się do przedpokoju. Okazało się, że to mój korepetytor. Wpuściłam go do środka i przeprosiłam za to, jak wygląda parter. Było naprawdę źle, ale on udał, że jest dobrze. Usiadł na sofie i wziął leżącą książkę do ręki. Patrzył na nią przez dłuższą chwilę z niedowierzaniem. Zrobiłam mu kawę i usiadłam obok. Tym razem jego wzrok powędrował na moją osobę.
- Nie mów mi, że się uczyłaś- rzekł z szeroko otwartymi oczami.
- Uczyłam- odparłam dumnie.
- Żartujesz.
- Nie zmyślam. Dziś był sprawdzian, a mnie nie było. Poza tym strasznie mi się nudziło.
- Mam jeden pusty sprawdzian. Chcesz go napisać?
- Chętnie.
Tinus podał mi sprawdzian, a ja rozwiązałam go bez większych problemów. Oddałam mu, a on wziął się za sprawdzanie. Byłam bardzo spięta, bo niby umiałam cały materiał, ale zawsze coś mogło pójść nie tak. W pewnym momencie twarz nauczyciela przybrała poważny wyraz, a ja zaczęłam się martwić o wynik mojej pracy. Napięcie stawało się nie do wytrzymania. Po chwili spojrzał na mnie i spytał:
- Co chcesz?
- Um... chociaż to dostateczne..- rzekłam przestraszona.
- Niestety, ale... jest bardzo dobry- uśmiechnął się.
- Nie strasz mnie już tak! - wykrzyknęłam, czując spadający z serca kamień.
- Spokojnie, mała. Nie masz czego się bać. Widzę, że radzisz sobie co raz lepiej.
- Zależy mi po prostu.
- To widać. Żeby ci się jeszcze tak chciało ćwiczyć...
- To już inna bajka.
- Jesteś leniwa i tyle.
- Nie zgodzę się. Nie jestem leniwa, tylko energooszczędna.
- Jakkolwiek to nazwać. Będziesz jutro?
- Będę.
- Widziałem wywieszkę na korytarzu. Będzie konkurs z angielskiego.
- Co się tak na mnie patrzysz? Że niby ja mam startować? Jak ja ledwo daję sobie radę z tym, co jest teraz, a tam jest cholerne rozszerzenie.
- Już w siebie nie wierzysz?- przy tym pytaniu zatopił się w moich oczach.
- Wierzę, tylko... boję się, że nie dam rady. Znaczy... Mogę spróbować...
- Do niczego cię nie zmuszam.
- Wiem, ale chce, jeżeli mnie do tego przygotujesz.
- Hah, ja tam nie widzę żadnego problemu.
- Dziękuję.
Przytuliłam go, a on to odwzajemnił. Miał takie ciepłe ręce... on cały był wspaniały! Te blond włosy, delikatne rysy twarzy, ciepły uśmiech, umięśniony tors, mądrość, jaką świecił. Wspaniały człowiek. Bardzo na mnie działa i panicznie bałam się, że nie będę mogła się powstrzymać i go pocałuję, a wtedy... wszystko poszłoby się je*ać.
~~~~~~~~
Kolejna część Nauczyciela gotowa! Pisz czy nudna książka czy nie! Teraz w święta będą częściej rozdziały (chyba) 😂 do następnego!
CZYTASZ
Nauczyciel/ Tinus Gunn
RomanceDo szkoły Victorii Maxwell dochodzi nowy nauczyciel języka angielskiego, z którym nastolatka ma problem. Czy nauczyciel zdoła ochronić ją przed zaliczeniem "kibla"? Kim dla dziewczyny okaże się być korepetytor? Czy złapią wspólny język i jakie ich p...