Tolv

1.1K 25 5
                                    

Obudziłam się chwilę przed szóstą, wstałam i powitałam nowy dzień piskiem. Dalej cieszyłam się tym, co stało się wczoraj po kolacji. Uświadamiając sobie, że dziś piątek i mam spotkać się z Gunnarsenami, wybrałam jeden z najlepszych out fitów. Energicznie ruszyłam do łazienki, gdzie się przebrałam i zrobiłam delikatny makijaż. Następnie zeszłam do kuchni i zrobiłam sobie chleb z czekoladą. Na końcu wyszłam z domu.

   Na miejscu byłam 10 minut przed początkiem zajęć. Usiadłam przed salą i poczęłam wodzić wzrokiem po korytarzu, szukając Martinusa. Przypomniało mi się, że ma dywanik i zaczęłam się martwić. Wiedziałam, że nie był w szkole przeze mnie. Czułam, jak ze strachu drżę i zbiera mi się na płacz. Mijały kolejne minuty, uczniowie przybywali, a jego nadal nie było. W końcu zadzwonił dzwonek, cała klasa czekała na lekcje, a Tin? Nie było go. Miałam wrażenie, że serce mi zaraz wyskoczy na zewnątrz. Klasa zaczęła się niecierpliwić , a ja przeżywałam zawał. Dobre 15 minut po dzwonku zauważyłam na końcu korytarza Tinusa. Wielki kamień spadł mi z serca i odetchnęłam z wielką ulgą. Szybko do nas podbiegł i otworzył salę. Weszliśmy do środka, a na końcu on. Usiał przy biurku i sprawdził obecność. Po chwili milczenia rzekł:

- Przepraszam was za to spóźnienie, ale razem z innymi nauczycielami musieliśmy dokończyć jedną z ważnych rzeczy- wymyślił, a wszyscy poza oczywiście mną mu uwierzyli.- To co, zostało nam pół godziny, to teraz zrobimy sobie godzinę wychowawczą, a za po dzwonku angielski?- zaproponował, a my się zgodziliśmy- więc weźcie krzesła i usiądziemy w kółku i sobie pogadamy- dodał.

Wykonaliśmy jego polecenie i czekaliśmy tylko na pedagoga. Siadł pomiędzy nami i tak oto zaczęły się pogadanki. Niektórzy po prostu rzucali jakieś hasło, a reszta razem z nauczycielem się wypowiadali. Byli też tacy, którzy pytali Tinka o coś, a on wyrażał swoją opinię na ten temat. Atmosfera była luźna, o ile można tak ją nazwać. Wszystko psuła tylko Selena, która patrzyła na mnie z jakąś dziwną nienawiścią. Poruszyliśmy wiele tematów, np. narkotyków, imprezowania, studiów, naszej przeszłości i innych. W pewnym momencie ta szmata spojrzała na mnie i zwróciła się do Gunarsena:

- Co sądzi pan o uczennicach, które spotykają się ze swoimi nauczycielami?- wtedy cała klasa zamilkła.

- Jeżeli takie coś ma miejsce poza terenem placówki nauczającej, to nic takiego- odparł spokojnie, lecz cisza się utrzymywała.

- Spytam w prost- rzekła z lekką irytacją i triumfem w głosie- Co łączy pana z Maxwell?- na to pytanie klasa zaczęła buczeć w charakterystyczny sposób.

- Nie rozumiem?- odparł lekko przerażony, ale zastosował sztuczkę psychologiczną, by nikt tego nie poznał.

- No... wie pan. Maxwell jechała na samych jedynkach, a odkąd pan tu jest, nie ma żadnej oceny niższej niż dostateczny. Czyżby był to przypadek?

- Zacznijmy od tego, że nic nas nie łączy i jesteśmy na relacji nauczyciel- uczeń i nic więcej. Poza tym nie ma tak wspaniałych ocen, jak powiedziałaś. Sprawdziłem wasze kartkówki i ona jako jedyna dostała jedynkę- rzekł.

- Może jednak jest coś na rzeczy i dał jej pan jedynkę tylko po to, by zachować pozory?- wtrąciła się Daria.

- Proszę? To nie dorzeczne. Po raz kolejny powtarzam, że nic nas nie łączy- bronił się resztkami sił blondyn.

- Może tak jeszcze ona się wypowie, huh?

- Jasne, jestem z Gunnarsenem, a twój stary to święty Mikołaj- odparłam wkurzona. 

- Victoria, dostajesz uwagę!- wykrzyknął korepetytor.

- No i fajnie- dodałam z niechlujnym uniesieniem ramiom.

Akurat w tym momencie zadzwonił dzwonek i wszyscy wyszliśmy ze mną na czele. Poszłam za szkołę i zauważyłam grupkę chłopaków. Wahałam jakiś moment, czy do nich podejść, ale byłam tak zdenerwowana, że czułam, iż inaczej nie dam rady. Próbowałam wielu, aby się uspokoić, ale nic z tego. Po prostu podeszłam do tych kolesi i spytałam:

- Poczęstujesz szlugiem?

- Uhu, taka ślicznotka i chce jarać?- zapytał wysoki brunet.

- Jakoś muszę odreagować. To jak będzie?

- Masz -rzekł, dając mi papierosa i podpalając go.

Podziękowałam mu i zaczęliśmy rozmawiać. Okazało się, że nazywa się Karol i jest moim rówieśnikiem. Muszę przyznać, że miło mi się z nim gawędziło, przez co później wymieniliśmy się numerami telefonów. Do końca przerwy spaliłam papierosa i modliłam się w duchu, by nikt z nauczycieli mnie nie zobaczył. Na moje szczęście żaden z dyżurujących nauczycieli nie sprawdził tej części terenu. Po dzwonku udałam się na angielski, na którym przerabialiśmy kolejną tabelkę, a ja pisałam poprawę. 

Kolejne lekcje minęły z mianem "dupy nie urywa". Na szczęście w nic się nie wplątałam i nie musiałam zostawać na kozie. Po zajęciach poszłam do domu po kilka rzeczy i skłamałam mamie, że idę na weekend to przyjaciółki, a ona mi uwierzyła. W sumie, to i tak szłam. Miała być Emma, z którą bardzo się zaprzyjaźniłam. 

Po półgodzinie przeznaczonej na spakowanie się, wyszłam z domu i udałam się w stronę dobrze znanego mi budynku. Zapukałam, a po chwili drzwi otworzyła mi ta sama niska brunetka, co ostatnio. Przywitałyśmy się, a w tle ujrzałam...

~~~~~~~~~~
Kolejny rozdział zakończony TVN-em hah
Jakoż, że za tydzień święta i jest dziś już 25 dzień kwarantanny, to mam małą niespodziankę na moim profilu, która pojawi się około 21
Pozdrawiam,
Suzann 

Nauczyciel/ Tinus GunnOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz