- Hardin co robisz ? - spytałam napalonego bruneta, który podchodził coraz bliżej mnie. Bez słowa, zbliżał się a, ja się stopniowo odsuwałam, aż plecami uderzyłam w ścianę.
- Już mi nie uciekniesz Rosi- oznajmił ze spokojem, dotykając dłonią mojej twarzy.
- Dlaczego to robisz ? - zapytałam spanikowana.
- Dobrze udajesz, przed innymi, że mnie nie kochasz, lecz mnie nie oszukasz. Zawsze będę szedł za tobą, aby, cię zniszczyć zrozumiano.
Nic nie odpowiedziałam, przerażona czekałam na to, co będzie dalej. Po chwili mój oprawca przycisnął usta do moich. Próbowałam się wyrwać z jego objęć, lecz nie mogłam. Nagle się obudziłam zalana potem.
- Kurwa to był potworny sen. - powiedziałam do siebie.
- Co jest ? - Zapytał zaspany Zed.
- Nic takiego, miałam koszmar.
- Oj, nie możesz zasnąć? -zapytał, zmartwiony.
- Tak, spokojnie, uspokoję się i za chwile zasnę. - oznajmiłam sama, nie wierząc w swoje słowa.
- Znam sposób na koszmary. - oznajmił po czym przyciągnął mnie do siebie przytulając mocno i całując mnie w czoło.
Nie byłam w stanie nic powiedzieć, choć u mnie to rzadkość. Gdy byłam pewna, że już śpi, spojrzałam na niego. Jego czarne włosy były uroczo poskręcane w totalnym nie ładzie. Mogłam także się przyjrzeć jego tatuażom znajdującym się na jego idealnym ciele.
- Fajnie się mi tak, przyglądać? - oznajmił bez otwierania oczu.- Miałeś już spać- powiedziałam, chcąc się odsunąć, lecz mnie powstrzymał i złapał mnie w pasie, a następnie przeniósł na swoją klatkę piersiową.
- Nie uciekaj- przymówił stanowczym, a zarazem łagodnym tonem. - proszę- dodał.
- Dobrze- szepnęłam, spoglądając na jego oczy, które znajdowały się milimetry ode mnie. Czekałam na jego ruch,takie bliskie spotkanie nie mogło się skończyć tylko na spoglądaniu na siebie.
- Już nie wytrzymam- pocałował mnie namiętnie, a następnie usiadł, nie przerywając pocałunków usadawiając mnie na swoich kolanach.- Dlaczego na mnie tak działasz ? - zapytał, sapiąc
- Nie wiem. - oznajmiłam, krążąc palcami po jego tatuażach następnie Zed, zdjął ze mnie koszulkę ukazując moje ciało.
ja nie byłam mu długo dłużna i zrobiłam mu to samo. Pragnęłam go a on mnie, oddałam mu się całkowicie jak nikomu innemu.
Kolejnego dnia obudził mnie zapach dopływający z kuchni. Ubrałam szary szlafrok leżący na fotelu w sypialni i ruszyłam w kierunku zapachu. Gdy doszłam, do kuchni moim oczom ukazał, się gotujący Zed bez koszulki z nieogarniętymi włosami.
- Hey- oznajmiłam, siadając na krześle przy blacie.
- Cześć piękna- oznajmił, odwracając się w moją stronę. - Zrobiłem...- zaciął się, a następnie zeskanował mnie wzrokiem.
- Chciałeś powiedzieć ,,Zrobiłem śniadanie" ? - powiedziałam, się czerwieniąc.
- Taak- wydukał, przełykając silnie.
- Okey,chyba wiem o co chodzi,pójdę lepiej się przebrać - wstałam kierując się do sypialni.
- Ufff kurwa było blisko, po co zostawiłem ten szlafrok- wyszeptał cicho z ulgą, myśląc, że tego nie usłyszę.
- Spokojnie, będziesz mądrzejszy następnym razem-wykrzyknęłam aby go zawstydzić.
- Wybierz sobie ubrania na dzisiaj z mojej szafy - oznajmił,zmieniając temat.
- Dobrze- Uśmiechnęłam się szeroko.
Zed posiadał wiele cudownych bluz, które mówiły,załóż mnie,lecz końcu zdecydowałam się na bardzo długą białą bluzę, która sięgała mi do kolan. Wyglądała trochę na mnie jak worek,dlatego w pasie zastosowałam mój czarny pasek. Gdybałam gotowa powędrowałam powrotem w stronę kuchni.,po dotarciu na miejscu zastałam Zeda smażącego coś na patelni. Wykorzystałam jego skupienie, aby zajść go od tyłu.
- Co przygotował szef kuchni ? - zapytałam, przytulając go od tyłu. Na co on lekko odskoczył.
- Przygotowuje jajecznice z bekonem, do tego sałatkę z sałatą pomidorami koktajlowymi, rukolą, oliwkami, serem feta, bazylią i kurczakiem. A do picia smooth ie z truskawek z mlekiem sojowym.- powiedział nie, odwracając się na jednym wydechu.
- Wow, szef kuchni zasłużył na nagrodę za takie poświęcenie- oznajmiłam po czym przytuliłam go mocniej.
- Pewnie tak -gwałtownie się odwrócił- Gdzie moja nagroda?- zapytał wyczekująco.
Po spojrzeniu w jego cudne oczy pocałowałam go. . Nigdy się tak nie zachowywałam. Bardzo chciałam jego bliskości, jego uwagi. Sama nie potrafiłam tego wytłumaczyć.
- Już chodzimy, bo za chwile wszystko ostygnie. -powiedziałam, odrywając się od niego. Na co on pokiwał potwierdzająco głową
Zjedliśmy śniadanie w pozytywnej atmosferze, dyskutując na różne tematy i bawiąc się jak małe dzieci.
- Może to nie za dobra chwila- zaciął się na chwile- ale może byśmy spróbowali...- przerwałam mu.
- Chwila czy ty mnie właśnie pytasz czy będziemy parą? -zapytałam nie wierząc w to co właśnie się dzieje.
- Tak - oznajmił - Zgadzasz się?
- Z jednej strony jest Hardin z drugiej ty Zed. Widziałam szczęście Tess jej rozświetlone od szczęścia oczy.
- Okey rozumiem poczekam aż będziesz gotowa - oznajmił zawiedziony.
- Daj mi dokończyć - powiedziałam podnosząc głos- odkryłam, że czuję się tak przy tobie. Wszystko staje się łatwiejsze nawet masz sposób na koszmary nawet skuteczny. Nie znajdę takiego drugiego. Jestem trudna i mogę czasami być nie znośna, ale jak się na to piszesz to będę szczęśliwa.
- Pisze się na to siedzimy w tym od dzisiaj razem- Uśmiechnął się szeroko a po moim poliku spłynęła łza, która wytarł z mojej twarzy.Byłam w tym momencie końcu szczęśliwa. Odcięłam nareszcie Hardina od siebie. Byłam wolna. Jutro moje życie miało wrócić do normalności bez tego cholernego gipsu. Na to liczyłam, lecz życie szykuje nowe niespodzianki o których miałam się dowiedzieć w najbliższym czasie
Mam nadzieje,że rozdział wam się spodobał. Życzę miłego dalszego czytania.
Karowampi

CZYTASZ
I Hate Hardin Scott
Teen FictionCierpienie, to właśnie zostawia za sobą. Mój mózg jest coraz cięższy, od myśli, ból rozpościera mnie od środka, lecz gdy idzie, w moim kierunku czuje się spokojna i bezpieczna, jak pod tarczą, obok superbohatera. Sorki, tu już trochę za bardzo poje...