23

233 14 5
                                    

Pamiętaj o bilecie i paszporcie!- Wykrzyknęła moja mama, przez co odruchowo odsunęłam od ucha telefon, na co Hardin uśmiechnął się szeroko.

- Tak, mamo wiem, nie jestem dzieckiem dam radę- Odpowiedziałam, przewracając oczami. 

A może specjalnie zapomnę biletu, aby nie spotkać tej ostatniej wiedźmy- Pomyślałam, rozpatrując przez chwilę tę opcję. 

- Słuchasz mnie?- Zapytał głos w słuchawce, przerywając obmyślanie idealnego planu.

- Oczywiście, że nie zanudzasz, po prostu myślę nad tym, dlaczego tacie nie wręczyli pokojowej nagrody nobla za wytrzymanie z tobą już 24 lat.- Pomyślałam, wiedząc, że gdyby te słowa wyszły na światło dzienne to wojna domowa gwarantowana.

- Oczywiście, że tak,ale muszę kończyć- Chciałam jak najszybciej zakończyć ten dialog.

- To ci powiem jeszcze jedną rzecz na koniec- Oznajmiła, wyższym tonem, co oznaczało jedno, ploteczkę.

- Co znowu zrobiła pani Weslly?- Zapytałam, ponieważ czułam, że chodzi o sąsiadkę mieszkającą naprzeciwko. Moja mama nie darzyła, jej sympatią dlatego obgadywała ją na okrągło na spotkaniach miłośników gotowania, które organizowała co czwartek.

- Nie, nie tym razem, choć ta ruda małpa zrobiła sobie trwałą i wygląda jak klaun- Po wypowiedzeniu tych słów, zaśmiała się z pogardą- Ale do rzeczy na święta do mamy przyjeżdża też Hardin podobno z nową dziewczyną pewnie jakąś na chwilę.- Oznajmiła, ciekawa mojej reakcji

.- A ha, Hardin przyjeżdża z dziewczyną, ciekawe- Oznajmiłam głośnym topem spoglądając na Hardina kiwającego przecząco głową.

- Nie przejmuj się, na pewno się nie spotkacie na jakoś dłużej.- Powiedziała milszym tonem.

- Pewnie masz rację- Próbowałam nie parsknąć śmiechem w słuchawkę.- Już kończę mamo pa.

- Ale...- Przerwałam.

Po odłożeniu telefonu podeszłam do Hardina, który opierał się o blat wyspy kuchennej. Po podejściu brunet podniósł mnie, a następnie usytuował na blacie, spoglądając mi w oczy.

- Przyjeżdżam z dziewczyną ?- Zapytał, uśmiechając się szeroko.

- Tak, z jakąś nową- Odpowiedziałam, spoglądając dalej w jego zielone oczy.

- O interesujące- Po tych słowach Hardin zaczął całować mnie po szyi.

- Bardzo, ale nie mam się przejmować, bo pewnie się z nim nie minę.- Opowiedziałam prawie szeptem.

 - Ciekawe- Spojrzał mi w oczy, a następnie mocno pocałował, obejmując w talii.

- A tak na serio co im powiemy?- Zapytałam, przerywając grę wstępną. Na co Hardin się odsunął.

- Musiałaś zepsuć taki piękny moment?- Zapytał, spoglądając na mnie jak małe dziecko, które nie dostało zabawki.

- Niestety dzieciaczku, musimy coś wymyśleć - Spojrzałam na niego, trzęsąc ramionami.

- Dzieciaczku?- W tym momencie Scott błyskawicznie znalazł się naprzeciwko mnie, opierając się rękoma o blat.- Powtórz- Oznajmił, będąc milimetry od mojej twarzy. 

 - Dzieciaczek- Powiedziałam, obejmując szyję bruneta.Na co on podniósł mnie i zaniósł na piętro. Przez ostatni tydzień byliśmy nierozłączni, jakbyśmy poznawali się na nowo.

Hardin nocował u mnie, czym dawał czas Tess na ponowną przeprowadzkę do akademika. Na szczęście zaczęła się przerwa świąteczna, przez co nikt nie wchodził z brudnymi butami w nasze sprawy, ale bałam się w głębi, że za chwilę to uczucie między nami zniknie jak zeszłoroczny śnieg. Wiedziałam, jak i on, że ten wyjazd może nas wzmocnić albo zrujnować. Po przeleżanym całym dniu wiedzieliśmy, że jutrzejszy dzień to będzie istna walka z czasem ze względu na nasz wylot, jak i fakt, że nie byliśmy kompletnie spakowani. Ale nawet ta wizja jutra nie miała takiej siły, aby wyciągnąć mnie z łóżka. Przytulona do Scotta czułam się najlepiej na świecie, piękne uczucie. Gdy nadzeszła noc, ruszyłam do łazienki, aby wziąć ostatni prysznic przed wyjazdem. Ta czynność była czasem dla mnie. W tym momencie byłam tylko ja i moje myśli, które były kumulacją całego dnia. Tym razem spędziłam tam więcej czasu niż zwykle, czułam jakiegoś rodzaju lęk, że ten wyjazd nie pójdzie, tak jak planowałam. Po wyjściu z kabiny ubrałam pierwsze lepsze rzeczy leżące na szafce. Tym sposobem nałożyłam na siebie jednolitą szarą bluzę Hardina z kapturem i moje czarne spodenki od jednej z piżam. Po wyjściu z pomieszczenia nie zastałam w sypialni bruneta, przez co skierowałam się do kuchni, w której lubił przesiadywać z kubkiem kawy, lecz po dotarciu na miejsce, też go nie zastałam.

I Hate Hardin Scott Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz