Była 20, gdy usłyszałam pukanie do drzwi. Pomyślałam od razu czy to może nie Jamie, który okaże się stalkerem. Trochę przestraszona otworzyłam drzwi. Po otworzeniu moim oczom ukazała się Tess.– Cześć, Rose – Powiedziała.
Gdy ją zobaczyłam, miałam jej do powiedzenia tylko jedno.– Spierdalaj.- Powiedziałam, po czym zamknęłam drzwi.
– Możemy porozmawiać?- Powiedziała Tess, stojąc na zewnątrz, z niechęcią otworzyłam drzwi.
– Chyba nie mamy o czym.- Wycedziłam, opierając się o ścianę.
– Mogę wejść – wyszeptała ze łzami w oczach.
Niestety nie jestem tak twarda, widać było, że nie jest w za dobrym stanie.
– Wchodź – powiedziałam, przewracając oczami. Po wejściu Tess usiadła na kanapie w salonie, a we mnie wrzały najróżniejsze emocję.
– Przepraszam, że nie zapowiedzianie, ale nie mam do kąt pójść.- powiedziała.
– A co Londona nie ma?- wypowiedziałam z pogardą.
– Jest w domu.- Powiedziała zaskoczona moimi słowami.
– To zapraszam do niego, twoja maskotka na pewno na ciebie czeka.- oznajmiłam.
– Dlaczego tak się zachowujesz?- zapytała.
– Chyba sobie, żartujesz?- Przemówiłam zszokowana. - Odwróciłaś, się ode mnie zabierając Londona. Z dnia na dzień, nawet nie wytłumaczyłaś mi dlaczego. Przez dwa gówniane tygodnie walczę sama ze sobą. I co byłaś przy mnie?- Wykrzyknęłam.
– Przepraszam.- wyszeptała, płacząc – Po prostu, ostatnio się pogubiłam. Wiem, że zaczęłam się od ciebie odsuwać, ale byłam przestraszona, że pewnego dnia odbierzesz mi Hardina.- oznajmiła opuszczając głowę
– Jeśli nie wiadomo, o co chodzi to chodzi o Hardina, już zapomniałam.- Wypowiedziałam.- Nie masz, o co się bać jestem dla niego nikim.- powiedziałam, z ogromnym bólem.
– A on na ciebie kim jest?- Spytała ze szklanymi oczami.
Ona to zawsze da jakieś trudne pytanie. Powiedzieć jest, że jest dla mnie nikim? Wiem, że Tess chce to usłyszeć, ale czy to podpowiada mi serce?
– Nie usłyszysz ode mnie, że Hardin jest dla mnie nikim.- Powiedziałam spokojnie.- Ja go kochałam, nienawidziłam a teraz, nie wiem, co czuję. Jedyne co pozostawił po sobie to ruinę.- Mówiąc, te słowa z moich oczu poleciał potok łez.- Nie musisz się martwić, nie odbiorę ci go, nie chce go już.
– Nie wiedziałam, że ... go kochałaś, przepraszam – Podeszła do mnie, po czym mnie przytuliła.
– Skąd miałaś wiedzieć, ja też przepraszam.- Odwzajemniłam uścisk.
Było nam tego trzeba, wypowiedzenia słów, które powinny już dawno być wypowiedziane. Po chwili ciszy poszłam po lody tym razem truskawkowe. Po czym usiadłyśmy na kanapie pod kocami.
– Muszę ci powiedzieć, dlaczego przyszłam do ciebie – Powiedziała, Tess patrząc mi w oczy.
– Opowiadaj.- oznajmiłam, nabierając kolejną łyżeczkę lodów.
– Przyszłam do ciebie, bo jak wiadomo London nie lubi się z Hardinem i by tego nie zrozumiał.
- Hardin chce wyjechać na święta do Londynu.- powiedziała.
– O to się pokłóciliście?- zapytałam zszokowana.
– Tak, chciałam spędzić święta z Londonem w domu taty Hardina.- powiedziała.

CZYTASZ
I Hate Hardin Scott
Teen FictionCierpienie, to właśnie zostawia za sobą. Mój mózg jest coraz cięższy, od myśli, ból rozpościera mnie od środka, lecz gdy idzie, w moim kierunku czuje się spokojna i bezpieczna, jak pod tarczą, obok superbohatera. Sorki, tu już trochę za bardzo poje...