Amelie drgnęła.
- A co z wilkiem? – Wyrwała się biegiem.
Leonard nie miał nawet szansy odpowiedzieć. Nie miał zmysłów kota, ani swojej dawnej formy, dlatego skoki na gzyms i balkony nie były w zakresie jego ekspertyzy. Nawet przy zwykłym przeskoku z budynku na budynek, zachowywał najwyższą ostrożność i skupienie.
W końcu wtargał się przez okno do pokoju.
- Nie zostawiłbym jej oczywiście samej sobie. – oświadczył, poprzedzając jakiekolwiek pytania.
Podszedł bliżej do przez sen trzęsącej się wilczycy na podłodze, wbijała paznokcie w swoje poharatane ramiona, tylko pogarszając swoje rany.
- A mówiłem sobie, by więcej nie używać tej mocy. – westchnął. – Nie miałem zbytnio czasu na namysł, kiedy wyskoczyłaś z okna. Upatrzyła sobie całą tą sytuację jako szansę na ucieczkę. Próbowałem ją zatrzymać, wtedy rzuciła się na mnie łapiąc mnie za szyję, dusząc i... - musiał usiąść.
Zamknął oczy, a kiedy je otworzył, dziewczyna na podłodze przestała się trząść, jednak nadal nie odzyskała przytomności.
- Mam nadzieję, że nie będzie tego pamiętać.
- Nie przesadzaj. – prychnęła.
Leonard uśmiechnął się krzywo.
- Z twojego punktu widzenia też bym tak sobie zawtórował. – wysunął. – ale ja wiem, a ty nie, jak to jest być pod wpływem tego gada. Nie życzyłbym go nawet moim najgorszym wrogom. Mogę mieć tylko nadzieje, że jej koszmary nie są tragiczne.
- Leonardzie, widziałeś jak się trzęsła.
Zgarbił się nieco i zmarszczył brwi.
- Dziwi mnie to, że nigdy nie mogłam na własnej skórze przekonać się jak wygląda taki koszmar.
- Ciesz się, że nigdy ci się nie przytrafił, bo ja parę razy myślałem nad tym, by ci go zgotować.
- Na przykład kiedy?
- Kiedy powiedziałaś mi o łowie. – zaśmiał się. – Miałem ledwie nieokrzesaną pokusę pozbawienia cię przytomności, wrzucenia cię do morza i czekania z herbatką na przykrości, które miałyby się z tej sytuacji wywiązać.
- Koty nie lubią wody, obudziłabym się tylko po dotknięciu jej powierzchni i przystąpiłabym do misji odpłacania pięknym na nadobne.
- Wiesz, nie wiem czy to tak działa.
Leonard próbował myśleć o czymś, czymkolwiek innym niż poczucie winy. Popatrzył się na wilczycę, wbrew wszystkiemu, jej reakcja nie należała do najgorszych.
- Jak tylko się obudzi, wyruszamy w drogę.
Przytaknął.
---------------------------------------
Coś nie umiem dzisiaj myśleć

CZYTASZ
Łów
FantasySamotnie żyjący malarz spędza swój czas w spokoju, w swoim domu na skraju morza. Jego codziennością jest monotonia, ale nie szczególnie mu to przeszkadza. Nagle, pewnego dnia, odwiedza go stara znajoma i kompletnie przewraca jego życie do góry nogam...