I znów znaleźli się w nieco przymałym, skrzypiącym pokoiku, z jedynymi różnicami będącymi tym, że byli odrobinę bliżej celu i że teraz w rogu siedziała skulona wilczyca. Amelie z Leonardem mieli swoje obawy co do trzymania jej ze sobą, kto wie, może wybiegłaby w tłum, zrzuciła pelerynę i słusznie oskarżyła ich o swoje rany, powiedziała, że ją zastraszali, a dalej może nawet widły... pochodnie...
Jednak pani wilkołak miała niezwykle trwałą i przekonującą maskę, nie chciała wystawiać się na gniew Amelie. Kiedy płacili za pokój, jedna z pokojówek zaczepiła ją, chwaląc jej buty. Ta uśmiechnęła się tak przekonującą, że nawet Leonard prawie uległ jej ułudzie.
Teraz siedziała w kącie, powarkując na nich co jakiś czas. Amelie zachowywała się tak jakby wilczycy nie było, jakby była tylko powietrzem, ponownie wertowała strony książki, którą zabrała Leonardowi. Tym razem mieli aż dwa łóżka do dyspozycji - istne luksusy. Siedzieli na nich na przeciw siebie, w ciszy. Aż w końcu Leonard postanowił zadać jej jedno pytanie, które męczyło go już od kilku godzin. Spojrzał na wilczycę, to na Amelie.
- Dlaczego wzięliśmy ją ze sobą?
- Mam w planach użycie jej jako karty przetargowej.
Leonard oparł łokcie na kolanach i nieco się zgarbił, nadal mierząc wzrokiem Amelie. Uniósł brew.
- Nic mi to nie mówi.
Amelie zamknęła tom z charakterystycznym odgłosem klaśnięcia.
- Nie spodziewałabym się żebyś wiedział, przecież dawno nie było cię w domu.
"W domu"
- Kilka lat temu Czarny Kieł zaczął polować na naszych tylko przez to, że w trakcie Łowu zabiliśmy jednego, zwykłego człowieka, który okazał się być kochankiem matrony klanu. Uznali to za zniewagę majestatu, co jest bynajmniej, niezwykle głupie - zwróciła się do wilczycy - Dziwi mnie to, że nadal działacie pod tą samą matroną. Była gotowa rzucić was nam na śmierć dla osobistych pobudek.

CZYTASZ
Łów
FantasySamotnie żyjący malarz spędza swój czas w spokoju, w swoim domu na skraju morza. Jego codziennością jest monotonia, ale nie szczególnie mu to przeszkadza. Nagle, pewnego dnia, odwiedza go stara znajoma i kompletnie przewraca jego życie do góry nogam...