- Jesteś gotowa?- słysząc słowa jakie Thor kieruje do Jane czuję złość, jednak szybko ją od siebie odganiam.Ona nie będzie musiała walczyć z tymi na dole. Na co ma być gotowa?!
Bracia podchodzą do krawędzi i zaczynają ze sobą rozmawiać.
- Przez ciebie wszyscy zginiemy.- stwierdza Loki, posępnie.
- Możliwe.- ze strony gromowładnego pada równie smętna odpowiedź.
Trzy... dwa... jeden!
Brunet wyciąga swój sztylet i dźga brata po czym spycha go w dół zbocza. Przerażona Jane od razu zaczyna krzyczeć podczas, gdy Loki zsuwa się na dół. Chcę iść za nimi tak jak było w planie, ale Asnir mnie przytrzymuje.
- Co ty wyrabiasz?!- patrzę na niego zdezorientowana i przerażona.
- Loki mi kazał.-
- Co?!-
- Miałem cię tu zatrzymać, żeby ci się nic nie stało.-
- Od kiedy ty robisz to, co każe ci Loki?!-
W trakcie naszej wymiany zdań gromowładny kończy swoją „podróż" w dół zbocza, a Jane zbiega w dół. Loki natomiast odgrywa całą swoją rolę i, gdy tylko szatynka dopada do Thora, łapie ją w pasie.
- Malekith!- krzyczy- Przyniosłem ci prezent!- dodaje rzucając szatynkę pod same nogi wroga.
- Asnir, puść mnie...- patrzę błagalnie na kuzyna.
- Przysiągłem cię chronić. I tak będzie.- odpowiada, mocniej mnie przytrzymując- Nigdzie nie pójdziesz.-
- Ale...- milknę, gdy Malekith zamiast do Jane podchodzi do leżącego Thora.
Staje nad nim i patrzy, a potem kiwa głową na swojego pomocnika.
Ten wyciąga dziwną broń zza pleców i strzela z niej prosto w zbocze. Ziemia pode mną i Asnirem osuwa się i zanim zdążymy zareagować spadamy na sam dół, wprost pod nogi Elfa.
Ta, bardzo nigdzie nie poszłam.
- Spójrz na mnie...- zamieram, słysząc głos Malekitha oraz w momencie, gdy ten łapie mnie za podbródek i w ten sposób unosi mi głowę do góry.
- Widzisz co mi zrobiłaś?!-
Patrzę na jego okropnie zdeformowaną, spaloną twarz, ale nie czuję wstydu za to co mu zrobiłam. Czuję dumę.
Asnir stara się odsunąć mnie od wroga, ale powstrzymuje go Loki.
- Ani drgnij, Egirson.- mówi brunet w taki sposób, że nazwisko mojego kuzyna brzmi jak obelga.
Zapewne tak miało wyglądać...
- Pytałem cię o coś.- powtarza Malekith.
- Widzę.- odpowiadam, mimowolnie unosząc kąciki ust- Widzę.-
Mroczny Elf wciąż mierzy mnie wzrokiem, a jednocześnie unosi dłoń. Jane zaczyna się unosić, a po chwili wydostaje się z niej czerwona esencja Ætheru. Robi to przez oczy, nos i usta co wygląda naprawdę przerażająco.
Kobieta upada nieprzytomna na ziemie, a wtedy Asnir podnosi mnie i odpycha w bok. Tymczasem Elfy orientują się o naszym podstępie i między nimi, a Lokim i Thorem wywiązuje się walka. Gromowładny łapie esencje Ætheru w ciasną zbitkę swoich błyskawic po czym owa esencja wybucha na czerwono, tworząc charakterystycznego „grzyba". Wznosi tym samym w górę masę pyłu, który opada dopiero po chwili. Wtedy orientuję się, że Asnir znowu mnie przytrzymuje.
Na ziemi zaczynają się pojawiać czerwone kryształy, a po chwili jakaś nieznana siła je unosi. To Malekith nimi steruje. Chce samemu wchłonąć Æther co niestety mu się udaje. Jego spalona do połowy twarz jest teraz czarna, do kontrastu z białymi włosami. Ale najgorsze są oczy. Czarne z czerwonymi tęczówkami.
Elf oddała się do statku, podczas gdy na nas rusza reszta jego towarzyszy. Thor i Loki zaczynają z nimi walczyć podczas, gdy Asnir próbuje odciągnąć mnie i Jane z miejsca zagrożenia. Z szatynką nawet mu idzie, ze mną ma gorzej, co cały czas się wyrywam.
- Przestań się szarpać!- krzyczy Jane- Uciekajmy stąd! Poradzą sobie!
- Nie zostawię ich samych!
- Tamora, chodź!- ponagla mnie Asnir po czym puszcza szatynkę żeby złapać mnie obiema rękoma.
- Zabierz ją stąd! Już!- nagle do naszych uszu dociera głos bruneta, a chwile potem prawa ręka Malekitha rzuca czymś przypominającym granat w naszą stronę.
To coś wybucha tworząc wir ssący. Gdyby nie szybka interwencja Thora, Loki skończyłby w środku.
Na wszystkich bogów...
Gromowładny korzysta ze swojego młota żeby wlecieć w Elfy wchodzące do statku-matki. Niestety odbija się od nich i ląduję kilkanaście stóp dalej. Młot wylatuje mu z rąk, a „ prawa ręka Malekitha" rusza w jego kierunku.
Posyłam solidną porcje płomieni pod jego nogi przez co nieosłonięte przez zbroje podeszwy butów zaczynają się palić. Tamten kilka razy karykaturalnie podskakuje po czym upada i wlepia we mnie wrogie spojrzenie. Wstaje z ziemi i wygląda jakby lada moment miał rozpocząć szarże w moim kierunku. Mówi coś ale jestem w stanie wyłapać jedynie gorjahi*.
- Skarbie, uciekaj! Uciekaj!- krzyczy Loki i Mroczny Elf spogląda na niego z zaciekawieniem.
- Skarbie?- nagle wszyscy zamieramy z przerażenia, gdy „prawa ręka" odzywa się po naszemu- No, proszę. Twoja żona?- wróg sięga do kieszeni i wyjmuje z niej grot strzały.
Od kiedy on mówi po naszemu?!
Zabije mnie.
Brunet próbuje jakoś powstrzymać tamtego, ale Elf przewraca go z impetem na ziemie, tak, że Loki uderza głową w podłoże, po czym rozpoczyna szarżę.
Nie!
Wtedy Asnir odpycha Jane najdalej jak może, łapie mnie za rękę i zaczynamy uciekać.
- Na zbocze! Szybko!- woła mój kuzyn i zaczyna wciągać mnie za rękę pod górę.
Elf do nas dobiega, a ja orientuję się, że zarówno Loki jak i Thor są nieprzytomni albo na wpół przytomni.
- Uważaj na głowę!- wrzeszczy Asnir, ale jest już za późno.
Przeciwnik chwyta mnie za całą ręką za włosy, które mam spięte w ciasnego koka. Przez to, ten się rozwala, a napastnik z tego korzysta. Łapie mnie za luźne kosmyki i zaczyna ciągnąć w dół zbocza. Wierzgam nogami na tyle mocno, że nawet kilka razy kopię oprawcę w twarz.
Asnir zjeżdża po zboczu za nami, wyjmuje miecz i z jego pomocą odcina mi część włosów, które trzyma w garści Mroczny Elf. Mój kuzyn odciąga mnie na bok i zaczyna walczyć z przeciwnikiem. W końcu skacze na niego i obaj staczają się na sam dół. Zbiegam za nimi, przy okazji dostrzegając, że Loki z Thorem powoli podnoszą się z podłoża.
W wirze walki, Asnirowi wypada miecz. Mężczyzna rzuca się pędem w jego stronę żeby złapać broń, a ja usiłuję trafić Mrocznego Elfa z płomieni. Mój kuzyn dobiega do miecza, łapie go i wbija w klatkę piersiową potwora.
Nauczona tym co stało się wcześniej jestem przekonana, że nie zrobiło to Mrocznemu dużej krzywdy.
Asnir wyjmuje miecz i jeszcze kilkakrotnie uderza w przeciwnika, ale wciąż nie pojawia się ani jedna kropla krwi. Mimo to Elf pada na kolana.
- Asnir, odsuń się od niego!- krzyczę, ale jest już za późno.
Wróg wyciąga zza cholewy buta grot strzały, który najwyraźniej wcześniej tam wrzucił i wbija go mojemu kuzynowi w serce.
———————————————————————
gorjahi: umierać

CZYTASZ
Ad meliora|marvel ff|
FanfictionTrzecia część historii, po „Gloria Regali" i „Salva Mea". -------------------------- - Na długo przed narodzinami światła wszędzie zalegał mrok. Z tego mroku, jak wiecie, narodziły się Mroczne Elfy. Najbardziej bezwzględny i ambitny z nich, Malekith...