16.Książę wrócił.

367 38 2
                                    


Udaje nam się schować dosłownie w ostatniej chwili. Tuż po tym jak przekraczamy wejście do jaskini burza piaskowa naprawdę zaczyna szaleć. Oprócz przeogromnej ilości pyłu na zewnątrz nie widać absolutnie nic.

Najwyraźniej utknęliśmy tu na dobre...

Pomagam Lokiemu usiąść pod ścianą, a następnie zajmuję miejsce obok niego.

- Jak się czujesz?- pytam.

- Bywało lepiej.-

Przyglądam się mu w poszukiwaniu obrażeń i dostrzegam solidną ranę na głowie.

O cholera!

- Nie ruszaj się.- mówię i po przyjrzeniu się ranie jeszcze raz stwierdzam, że tutaj sam bandaż raczej nie pomoże.

- Co jest?-

- Musiałeś uderzyć głową o jakiś kamień... Ma ktoś..?- nie kończę zadawać pytania, a już dostrzegam Jane, która, z przerażeniem wymalowanym na twarzy, podaje mi oderwany rękaw od swojej narzutki.

Już wie o co chodzi.

- Dzięki.- odpowiadam i przyjmuję kawałek materiału po czym robię z niego prowizoryczny opatrunek.

- On chce niszczyć.- nagle Jane znów się odzywa- Nie tylko Asgard, ale i cały wszechświat.-

- Jak to?- Thor patrzy na kobietę ze zdumieniem.

- Kiedy wyciągał ze mnie Æther... miałam wizje. Zacznie od mojego świata. W zasadzie nie wiem dlaczego.-

- Chodzi o koniunkcję.- mówi gromowładny- Midgard to świat środka. Najbardziej strategiczny punkt, żeby rozłożyć siłę zniszczenia równomiernie po wszystkich światach.

- Boże...- szepcze szatynka- To wszystko przez to, że znalazłam Æther.-

- Co?- podnoszę się z ziemi- Jak to znalazłaś Æther?-

- Podczas pomiarów znaleźliśmy jakieś zakłócenia i...-

- Czekaj, czekaj... chcesz mi powiedzieć, że znalazłaś Æther... i zamiast uciekać od niego najdalej jak się da to... nie wiem, dotknęłaś go?!-

Jane kiwa głową, a mnie na powrót ogarnia wściekłość.

- Jakim idiotą trzeba być żeby zrobić coś takiego?! Przez cały czas zastanawiałam się jaki chory przypadek czy zbieg okoliczność doprowadził do tego, że na miliardy Midgardczyków to akurat ty wchłonęłaś Æther, a teraz widzę, że to nie była żadna z tych rzeczy, tylko twoja, własna głupota!-

Szatynka ma minę sugerującą poczucie winy, ale mało mnie to obchodzi.

- Asnir przez ciebie nie żyje, dumna jesteś z..?- przerywam wypowiedź, gdy z przerażeniem dostrzegam, że krew z opatrunku na głowie Lokiego zdążyła już mu zalać pół twarzy.

Natychmiast do niego podchodzę i staram się wzmocnić zacisk.

- Zostań ze mną.- proszę, klepiąc go lekko po twarzy- Nie mdlej, błagam...-

- On musi jak najszybciej wrócić do Asgardu.- zwracam się do Thora- Ta rana jest do szycia.-

- Nie przejdziemy przez tę burzę, nie ma szans.-

- Mogę spróbować nas teleportować.- mówi Loki, słabym głosem.

- Do innego świata? Z raną głowy? To zły pomysł.- stwierdzam.

- Naszą dwójkę dam radę przenieść.-

- To bardzo zły pomysł.- mówię, dobitnie.

- Innego wyjścia nie ma.- wtrąca Thor.

- Mamy wam wysłać kogoś na pomoc?- dopytuję, ale gromowładny kręci głową.

- Pomocy to on potrzebuje.- wskazuje na brata.

Łapię mocno ręce Lokiego, odliczamy razem do trzech i po tym czuję jak magia przeze mnie przepływa.

Kilka minut później uderzam z całej siły o podłogę w sali tronowej i od razu dociera do mnie przerażony krzyk Friggi.

*****

- Ile on już tak śpi?- z półsnu wyrywa mnie głos Fulli.

Rudowłosa wraz z moimi dziećmi i królową Asgardu przebywa w komnacie mojej i Lokiego.

Brunet po teleportacji stracił przytomność. Medycy zszyli mu ranę pozwolili na położenie go we własnym łóżku. Wpadali z kontrolą trzy razy na godzinę, a wraz z nimi przybywała Sif. Przynosiła mam wodę, a dzieciakom słodycze.

- Każda pomoc się przyda.- mówiła, za każdym razem, gdy jej dziękowaliśmy.

Na pytanie Fulli zamiast mnie odpowiada Halla.

- Już od pięciu godzin, ciociu.-

- Wysłałam posłańca do Wanaheim, tak jak prosiłaś.- w drzwiach komnaty znów zjawia się Sif- Byłam też na dole, ale Thor jeszcze nie wrócił.-

- Pozostało nam tylko czekać.- wzdycha Frigga i kładzie mi ręce na ramionach- Jak się trzymasz? Może chcesz żebyśmy zostawili cię samą?-

- Tylko nie to.- odpowiadam, czując, że znów zaczynam płakać.

Blondynka mocno mnie przytula.

- Asnir jest teraz w lepszym miejscu...- szepcze, a mój najmłodszy syn przytula mi się do nóg.

- Chodź tu.- mówię i, gdy Frigga wypuszcza mnie z objęć, sadzam sobie dziecko na kolana, po czym przytulam.

- Mamo... ale tatuś nie umrze, tak jak wujek?- pytanie jedenastolatka prawie łamie mi serce.

- Nie...- odpowiadam i wyciągam ręce aby reszta moich dzieci mogła za nie złapać- Tatuś nie umrze, jest bardzo silny, tak jak my wszyscy.-

- Wujek Asnir też był silny.- stwierdza Ragi markotnie, składając ręce na krzyż.

Widzę, że chłopiec ledwo powstrzymuje łzy.

Cały Ragi. Próbuje być tym najdzielniejszym i bronić wszystkich przed smutkiem. Cały Loki. A może też trochę ja.

Nagle rozlega się pukanie do drzwi, a po chwili w wejściu pojawia się zdyszany strażnik.

- Wasze Wysokości, książę regent wrócił...-

Ad meliora|marvel ff|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz