22. Dziesięć zasad.

420 38 16
                                    


- I gotowe.- stwierdzają równocześnie Fulla i Frigga, po czym odsuwają się ode mnie.

Opieram ręce na kolanach i otwieram oczy. Jestem pod tak dużym wrażeniem fryzury jaką mi zrobiły, że aż rozdziawiam usta w zdumieniu. Moje włosy splecione są w warkocz wodospad, a pomiędzy nie wpięte zostały złote wsuwki z ozdobnikami o kształcie pędów winorośli. Wszystko jest wykonane bardzo precyzyjnie, żaden z moich niesfornych loków nie odstaje.

- Zamknij buzie, bo ci mucha wleci.- Frigga parska śmiechem i palcem podnosi mój podbródek przez co jestem zmuszona zamknąć usta.

Rozlega się pukanie do drzwi i Fulla woła „proszę". W progu stają moi rodzice, którzy kilka dni wcześniej przyjechali z Wanaheim. Na obu ramionach ojca uwieszone są jego wnuki.

- Mamo, mamo!- woła Loki Junior- Patrz jaki dziadek jest silny! Wszystkich nas podniósł!-

- Pognieciecie sobie ubrania.- rudowłosa parska śmiechem- Witam, Wasze Wysokości.-

- Oh, Fullo...- moja mama parska śmiechem- Błagam, tylko nie „Wasze Wysokości".-

- To, że jesteśmy teraz władcami Wanaheim nie znaczy, że nagle nie jesteśmy twoimi przyjaciółmi.- mój ojciec odstawia wnuki na ziemie- Poprawcie się jeszcze, zaraz trzeba się zbierać.-

Wstaję z krzesła i wygładzam suknie dłońmi. Jest dopasowana, szmaragdowozielona, z przezroczystymi rękawami powlekanymi złotą nicią.-

Mama podchodzi do mnie i obejmuje moją twarz dłońmi.

- Moja dziewczynka, zostanie królową...- mówi ze wzruszeniem, a tata zajmuje miejsce obok niej.

Składa ręce ma krzyż i wymienia z żoną oraz Friggą porozumiewawcze spojrzenie.

Oho. Co znowu?

- Więc tak...- blondynka chrząka znacząco- Zasada pierwsza?-

Wywracam oczami i parskam śmiechem.

- Żadnego kontaktu fizycznego. To oficjalna okazja.-

- Zasada druga?-

- Najpierw mężczyzna potem kobieta. Najpierw król potem królowa.-

- Zasada trzecia?-

- Przysięga, ta niezmienna, od stuleci.-

Rozmowe przerywa nam pukanie do drzwi. Tym razem to Thor z Sif przy boku i Ulrem oraz Freydis, którzy dosłownie uwiesili się matczynej sukni.

Urocze te dzieciaki. Moje też takie były jak miały po dziesięć, osiem lat.
Ale ten czas leci.

- Możesz już iść, Loki czeka.- stwierdza gromowładny, a ja kiwam głową i spoglądam na rodziców.

- Nic się nie martw, zajmiemy się dzieciakami.- stwierdza mój ojciec, a Frigga opuszcza komnatę, zapewne po to, by dodać otuchy Lokiemu i dołączyć do Odyna w sali tronowej.

Wychodzę z pokoju chwile po niej, zaraz po pożegnaniu się z rodzinką. Gdy podchodzę do męża właśnie kończy żegnać się z matką. Frigga oddała się w asyście strażników.

- No proszę, proszę...- mówię z dumą i przyglądam się brunetowi- Cóż to za przystojny pan?-

- Przystojny, zestresowany pan.- odpowiada, wzdychając głośno- Patrz jak mi serce wali.- dodaje, biorąc mnie za rękę i przykładając ją do swojej klatki piersiowej.

- O rety...- mówię z niepokojem- Strasznie szybko. Jesteś pewien, że chcesz to zrobić? Może wolisz odpocząć?-

- Jeśli dziś tego nie zrobię to już nigdy się nie odważę, skarbie.- mężczyzna mocno mnie przytula, a ja odwzajemniam uścisk.

Ad meliora|marvel ff|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz