Jeśli macie wrażenie, że przyspieszyłam z akcją i coraz częściej dodaję rozdziały, to... zawsze tak mam pod koniec opowieści, żeby jak najszybciej mieć ją z głowy xd
Miłego!
PS. Adi, strzeż się >;>
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Spędziliśmy razem miły wieczór. Leżeliśmy obecnie wtuleni w siebie po naszym pierwszym stosunku tej nocy. Marinette chyba już nawet przysypiała, ale nie winiłem jej, ponieważ w ostatnich dniach mało sypiała, zamartwiając się o mnie. Cholera, a wystarczyło wykonać jeden telefon i wszystko by się wyjaśniło. Gdybym tylko wiedział, że to nie Mari mnie zostawiła, tylko ojciec zastawił na mnie pułapkę, już dawno bym przy niej był.
– Przepraszam, że tyle się nacierpiałaś – wyszeptałem, całując ją w czoło.
Gips trochę mnie już uwierał w żebra, ale nie śmiałem się poruszyć. Mari tak słodko drzemała, że nie miałem serca jej budzić. Wbrew pozorom gips nie przeszkadzał mi w zapewnianiu doznań mojej ukochanej i była strasznie wymęczona przeze mnie.
Odchyliłem się odrobinę do tyłu, gdy nagle na moim nosie wylądował Plagg. Zacisnąłem powieki, żeby nie zrobić zeza.
– Co jest? – warknąłem.
– Przez ciebie Tikki mnie ignoruje i nie mam co robić... nudzi mi się – mruknęło stworzonko.
Westchnąłem zrezygnowany.
– W toalecie jest papier toaletowy – mruknąłem.
– Już dawno przestało mnie to bawić – prychnął kotek. – Potrzebuję jakoś wkraść się w łaski mojej cukiereczki... Jesteś w tym dobry, Adi, zdradź mi sekret!
Przewróciłem oczami.
– Zrób jej kwamiątko? – prychnąłem. – Nie, żartowałem! To beznadziejny pomysł...
Plagg zmierzył mnie swoim krytycznym spojrzeniem.
– Jesteś idiotą – mruknął. – Mogłeś do niej zadzwonić! Miałeś tyle okazji i co? Wolałeś...
– Zamknij się! – warknąłem. – Mari nie musi o tym wiedzieć...
– No pięknie, znów kłamstwa!
– To dla dobra naszych dzieci – powiedziałem z nadal zaciśniętymi zębami.
Plagg zerknął na śpiącą Marinette i pokręcił przecząco głową.
– Nigdy wam to nie wyjdzie, jak będziesz ją okłamywał – pouczyło mnie kwami. – Musisz zacząć jej mówić prawdę...
– Nie mogę, znienawidzi mnie za to...
– Możesz, nigdy nie jest za późno, by naprawić swoje błędy!
– Moje błędy są realne!
– Nazywasz swoje dzieci błędami? Jesteś pojebany – prychnęło stworzonko.
Przewróciłem oczami.
– Nie mówiłem o dzieciach – skłamałem. – Chodziło mi o to, co do tej pory robiłem.
– Może czas to zmienić? – zaproponował kotek.
Wtem do pomieszczenia wpadła Tikki, robiąc niezłe zamieszanie. Marinette ocknęła się w tak brutalny sposób, że aż było mi jej szkoda. Zerknąłem ostrzegawczo w stronę kwami swojej ukochanej, ale wyglądała na zaskoczoną.
– Atak Władcy Ciem, mówią o tym w telewizji! – rzuciła.
– Nie możesz ot, tak paradować sobie po Paryżu w stroju superbohaterki, jesteś w ciąży! – skrytykowałem swoją dziewczynę, pędząc po dachu u jej boku.
CZYTASZ
Jeszcze raz
FanfictionWstęp wzbroniony osobom, które nie przeczytały pierwszej części, pt. Ten jeden raz. Autorem fanartu jest Ceejles. Marinette odkryła wreszcie, dlaczego Adrien tak dziwnie się zachowywał pośród swoich znajomych i zrozumiała, że nie może być z kimś, kt...