Zakończenie trochę z dupy (za przeproszeniem), bo musiałam ukrywać się przed mężem z lapkiem xd
Miłego!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Marinette
– Kaden?
W pierwszej chwili nie zarejestrowałam, że to właśnie ten chłopak się nade mną pochylał. Jednak jakimś cudem wymówiłam jego imię tak jakoś odruchowo. Ciekawe...
– Jak się czujesz? – spytał z dziwną, jak na niego, nutą w głosie.
Poczułam jego dłoń na swoim czole, jednak byłam zbyt otępiała, by zwrócić mu uwagę.
– Nie wiem – bąknęłam zgodnie z prawdą.
Uśmiechnął się do mnie ciepło. To już mnie zdziwiło, nawet pomimo otępienia.
– Kadenie, co się stało? Dlaczego... Gdzie ja jestem? – mój głos nadal brzmiał dziwnie krucho.
Chłopak kucnął przy kanapie, na której leżałam, zabierając wreszcie dłoń z mojego czoła, ale wierzchem stykając ją jeszcze z moim policzkiem.
– Znalazłem cię nieprzytomną niedaleko swojej dzielnicy, więc pomyślałem, że zabiorę cię do mojego mieszkania... Cóż, tu z pewnością jesteś bezpieczniejsza niż tam, gdzie zemdlałaś.
Na moment zatrzymałam na nim swoje spojrzenie, po czym westchnęłam cicho, próbując się podnieść. Pospieszył mi z pomocą, podpierając moje plecy.
– Ostrożnie – szepnął w moje włosy.
Zignorowałam to. Chwilowo. Dopóki obraz przed oczami nie przestanie mi wirować pozwolę mu na takie gesty, a potem przyszpilę do muru i wszystko mi wyśpiewa.
– Dzięki – sapnęłam, gdy pomógł mi wreszcie usiąść.
– Przyniosę ci herbaty z miodem, co ty na to? – zaproponował, a ja skinęłam głową, bo jakoś... czułam potrzebę wypicia czegoś ciepłego.
Zniknął w drugim pomieszczeniu, a ja miałam chwilę, aby trochę się rozejrzeć ze swojego miejsca. Szybko omiotłam wzrokiem komplet mebli – kanapę i dwa fotele ustawione przy stoliku na kółkach o okrągłym blacie, ciemną komodę i płaski telewizor przytwierdzony do ściany. Moją uwagę zwróciło jedno jedyne zdjęcie ustawione na samym środku tej jednej jedynej szafki w tym pomieszczeniu – przedstawiało ono roześmianego Kadena, w sensie, tak szczerze roześmianego... W towarzystwie pewnej równie roześmianej blondynki, która wprost kipiała z radości, kiedy chłopak ją obejmował. Czy to była jego dziewczyna?
Po chwili w pomieszczeniu ponownie pojawił się chłopak. Przyniósł dla mnie kubek gorącej herbaty i kiedy tak mieszałam łyżeczką swój napój, zaczęłam mu się uważnie przyglądać. Był w tej chwili zajęty mieszaniem swojego naparu, więc nie zauważył, jak mierzę go swoim spojrzeniem. Dopiero później odwzajemnił moje spojrzenie.
– Kaden... po co to wszystko? – spytałam, pociągając delikatny łyk wrzątku.
Zmieszał się i odwrócił ode mnie spojrzenie.
– Pomyślałem, że Agreste mi podziękuje za to, że wyrwałem ciebie z łapsk tych oprychów, którzy próbowali się do ciebie dobrać – wyjaśnił, a mi nagle zabrakło tchu. – To byli ci sami, którym najpierw dałaś niezły łomot i ci sami, przed którymi później cię uratowałem... Tym razem było inaczej, ty byłaś nieprzytomna, a oni próbowali cię rozebrać... na szczęście, zdążyłem zanim zdjęli z ciebie jakiekolwiek ubrania...
Pociągnęłam łyk herbaty, aby jakoś opanować swoje drżące dłonie. Oprzytomniałam od razu.
– Dziękuję – wyszeptałam cicho, myśląc o moich dzieciaczkach.
CZYTASZ
Jeszcze raz
FanficWstęp wzbroniony osobom, które nie przeczytały pierwszej części, pt. Ten jeden raz. Autorem fanartu jest Ceejles. Marinette odkryła wreszcie, dlaczego Adrien tak dziwnie się zachowywał pośród swoich znajomych i zrozumiała, że nie może być z kimś, kt...