Rozdział 24

2.1K 135 122
                                    

I pomyśleć, że rozdział był skończony chyba z miesiąc temu, a nadal nie dodany XD no cóż, chciałam, aby był dłuższy, ale o długość będziemy się martwić w kolejnym rozdziale, bo być może będzie to najdłuższy z rozdziałów, gdyż zaraz po nim przejdziemy chyba do Epilogu ;D

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

W drodze na nasze pierwsze zajęcia, zatrzymaliśmy się przed bufetem, a Adrien popędził kupić nam śniadanie, gdyż w domu nie zdążyliśmy zjeść... Po raz pierwszy zdarzyło nam się zaspać na uczelnię, ale nie było się czemu dziwić, skoro pół nocy nie przespaliśmy, bo komuś się zebrało na nocne pogaduchy.

Tikki i Plagg tkwili w swojej skrytce, a mianowicie mojej torbie, skąd co jakiś czas zdawało się słyszeć dziwne odgłosy, głównie oburzonej Tikki.

Zerkałam właśnie przez przeszklone drzwi na Adriena, który kupował nam kanapki, gdy poczułam czyjąś dłoń na ramieniu. Odwróciłam się, a moim oczom ukazała się Alya.

– Hej, co tam słychać? – przywitałam się, tuląc do siebie przyjaciółkę.

Głównie zadałam to pytanie, bo chciałam się dowiedzieć jak potoczyły się losy dziewcząt wczorajszego wieczoru.

– Hej, nie uwierzysz, ale... Nino właśnie ze mną zerwał – oznajmiła.

Otworzyłam usta ze zdumienia.

– Ale jak to? – wydusiłam jedynie.

Alya westchnęła zrezygnowana.

– Po tym jak wysłałam do ciebie SMS-a, to próbowałam dodzwonić się do Nino, ale nie odbierał telefonu – zaczęła, spoglądając ponad moim ramieniem, po czym szybko dokończyła całą historię: – Nowi kumple Chloé odstawili nas do domu, a ten się wściekł i zarzucił, że go zdradziłam... Koniec historii!

Zamrugałam zdziwiona. No tego to się kompletnie nie spodziewałam.

– Wybacz, że nie odpisałam, ale Adrien... rozwalił mi telefon – stwierdziłam, zerkając przez ramię na swojego chłopaka, który właśnie zatrzymał się u mego boku. – I później nawet nie miałam jak ci odpisać...

Alya prychnęła.

– Daj spokój, to nie twoja wina – stwierdziła, zaplatając ręce na piersi. – Przeczekam to, pewnie wróci błagając mnie na kolanach o wybaczenie.

Uśmiechnęłam się ciepło.

– Nino to chodzący ideał, może czasem co nieco wyolbrzymia, ale prędzej czy później i tak się ogarnie... bo jak nie?! – W ostatnie słowa włożyłam odrobinę jadu. – Przekona się co to znaczy kobieca przyjaźń.

Adrien wręczył mi moją kanapkę, przyglądając mi się badawczo.

– Co się stało? – spytał.

– Nino... – zaczęłam, ale moja przyjaciółka skutecznie mi przerwała.

– To nieistotne – prychnęła, zerkając groźnie na blondyna u mego boku. – Bardziej interesuje mnie to, co się z tobą działo przez całe dwa tygodnie, gdy moja przyjaciółka odchodziła od zmysłów!

No tak, trzeźwa Alya, to zła Alya, pomyślałam złośliwie.

– Wszystko już jasne – odparłam, chcąc zakończyć tę durną wymianę zdań, bardziej martwiłam się teraz o związek moich przyjaciół, a fakt, że Adrien był cały i zdrowy na tę chwilę mi wystarczał.

Alya wzniosła oczy do sufitu, ale powstrzymała się od zbędnych komentarzy.

– Dobra, idę poszukać mojej drugiej połówki, może w końcu się nawrócił – stwierdziła i odeszła w swoją stronę.

Zerknęłam na Adriena, który wpatrywał się we mnie pytająco.

– Nino z nią zerwał – oznajmiłam, a brwi mojego chłopaka podjechały do góry.

– Jak to?

– Bo przez brak przyjaciółki, musiała wracać z Chloé i jej kolegami, a Nino stwierdził, że to już zdrada – prychnęłam.

– A nie? – zdziwił się Adrien.

Przewróciłam oczami.

– Daj spokój, mam tylko nadzieję, że się pogodzą – westchnęłam.

Adrien uśmiechnął się.

– Jasne, że się pogodzą, a jak nie... to przypomnę im ich pierwszą imprezę w domu bractwa, Alya wtedy wybaczyła Nino – przypomniał mi tę sytuację.

Zadrżałam pod wpływem kolejnych niechcianych wspomnień, a potem ruszyliśmy na zajęcia. Adrien kazał mi zacząć jeść jeszcze zanim dotarliśmy na zajęcia, ale naprawdę wcale nie byłam głodna. Mimo wszystko, no i widząc jeszcze jego minę, zjadłam tę nieszczęsną kanapkę z twarożkiem.

Adrien objął mnie zdrową ręką, gdy czekaliśmy pod salą na pierwsze zajęcia. Niestety pan doktor habilitowany profesor nadzwyczajny nie pojawił się.

– No to już jest szczyt – mruknął mój chłopak, kiedy opadliśmy na ławkę w korytarzu.

– Daj spokój – poprosiłam.

– Żeby nie napisać, że odwołują zajęcia? – prychnął i cmoknął mnie w czoło. – A mogliśmy zjeść w spokoju śniadanie w naszym mieszkaniu.

Zaśmiałam się.

– Mamy jeszcze obiad i kolację, także spokojnie – odparłam.

Przyjrzał mi się krytycznie, a zieleń jego oczu zabłysła intensywnością tego koloru.

– To, że moja ciężarna dziewczyna nie mogła zjeść posiłku o określonej porze i mogło to się skończyć mdłościami, albo wymiotami – mruknął, a ja szturchnęłam go łokciem.

– Daj spokój, jakoś to przeżyję – stwierdziłam, wtuliwszy się w jego ramiona.

W tej chwili nie potrzebowałam więcej do szczęścia.

Adrien obejmował mnie swoimi rękoma i nawet jego gips aż tak mi nie przeszkadzał.

Jeszcze razOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz