Rozdział 5

3.6K 153 301
                                    

No cóż, udało mi się pokonać ten brak weny xd dziękuję za miłe słowa @1Sachiko-chan oraz @Esti37 <3

No i znalazłam też trochę inną inspirację... jest w mediach xd towarzyszyła mi od połowy tego rozdziału ^^

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Adrien

– Witaj, Marinette – powiedział Ben. – Wybacz, że wczoraj w tak głupi sposób próbowałem cię poderwać. Myślę, że mógłbym to naprawić, zabierając cię może na... jakiś romantyczny spacer we dwoje?

No kurwa, chyba nie lał, że mu na to pozwolę. Już wczoraj zdążyłem zauważyć, że kiedy zostawiałem Marinette na chwilę samą, to ten już się przy niej kręcił. Ale w życiu nie dopuszczę do tego, żeby zabierał ją na jakieś romantyczne spacery, podczas gdy ja – Czarny Kot – mogę zaserwować mojej Kropeczce niezapomniane wrażenia na jakichkolwiek dachach, czy chociażby nad naszym jeziorkiem. W życiu nie pozwolę na to, aby jego łapska jej dotykały.

Na szczęście, stałem w bezpiecznej odległości i mogłem ich obserwować. Jednak nie miałem zamiaru pozwolić Marinette na to, żeby kręciła się z nim gdziekolwiek. Powinienem interweniować od razu, ale miałem nadzieję, że moja ukochana sama odmówi temu debilowi. Próbowałem też wczoraj przemówić Marinette do rozsądku, bowiem w zaistniałej sytuacji – mowa tu o jej ciąży – powinna była wrócić do naszego mieszkania, ale się nie zgodziła. Nie, dopóki nie udowodnię jej, że jestem odpowiedzialny na tyle, aby zaopiekować się nią i dzieckiem. A właśnie to zamierzam dowieść.

No, ale weź tu bądź mądry, gdy twoja ciężarna dziewczyna mówi coś takiego:

– Ben, m-myślę, że romantyczny spacer we dwoje to nie jest d-dobry pomysł, ale m-możemy na taki spacer wybrać się jako przyjaciele, wtedy nie będzie to problemem.

A kiedy zobaczyłem jak ten idiota głupio się uśmiecha, miałem ochotę zetrzeć mu ten uśmiech z twarzy. Oj, ten typ zdecydowanie za bardzo wykorzystywał łatwowierność mojej dziew... narzeczonej! Musiałem interweniować.

Wyszedłem zza rogu, podchodząc do mojej ukochanej. Objąłem ją w talii, po czym pocałowałem ją w skroń.

– Wszystko w porządku, księżniczko? – spytałem, łypiąc groźnie w stronę tego przychlasta.

Typ prychnął, krzyżując ramiona na piersi.

– W porządku – bąknęła Marinette, nawet nie racząc na mnie spojrzeć.

– Nie wiem jak można być takim idiotą, żeby skrzywdzić tak wspaniałą dziewczynę jak Marinette – prychnął Ben.

No kurwa, zaraz zarobi w łeb.

– Zamknij ryj i się nie udzielaj – warknąłem, czym zarobiłem sobie na nieprzychylne spojrzenie rzucone w moją stronę przez ukochaną.

No nie, co ja znów zrobiłem źle? Przecież chciałem dobrze, a ten typ nie powinien się wpierdalać, gdzie go nie chcą.

Jeszcze razOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz