Od 2 tygodni mój plan dnia wygląda tak :
6:00 -budze się
7:00 - ubieram sie
8:00 - ide na śniadanie
9:00 - wracam do pokoju
10:00 - ide do ogrodu albo trenuje z mamą
15:00 - ide na obiad
16:00 - wracam na ogród
20:00 - ide na kolacje
21:00 - znowu ogród
22:00 - wracam do pokoju
23:00 - ide pod prysznic
00:00 - rozmyślam nad życiem
1:00 - mały spacerek po zamku
2:00 - spacerek po ogródku
3:00 - przechodze obok pokoju Dracona i zastanawiam się czy nie wejść
4:00 - w końcu zasypiam.W efekcie mam takie wory pod oczami że dziwie sie że nikt nie zauważa że co dziennie mam coraz więcej podkładu na twarzy. Szczególnie Draco.
Od kiedy unikałam Dracona bardzo się od siebie odsunęliśmy. Teraz to on mnie ignoruje.
Kilka razy próbowałam to wszystko wyjaśnić ale on mnie zbywał. Nie wiem co mam robić.
Tylko mama i ciocia coraz częściej sie mnie pytają czy wszystko gra. Ja mówię że tak, ale mam wrażenie że mi nie wierzą.
Dziś jest poniedziałek. Nowy tydzień. Mam nadzieje że mój harmonogram dnia się zmieni. Dziś mam porozmawiać z Draco.
Jest szósta. Budze sie i leżę w łóżku. W co ja się dziś ubiore? Chyba w to samo co przez dwa tygodnie.
Nosze te sukienki na zmianę. Czasem robie koczka albo mam rozpuszczone. Buty te same. Kocham je! Są takie wygodne!
Spokojnie. Na spotkania Voldemorta mam swój ukochany komplecik.
Ale za dużo myślę o ciuchach.
Ciekawe co będzie na śniadanie...
-Musimy pogadać - drzwi od mojego pokoju tak szubko sie otworzyły że nie byłam w stanie powiedzieć kto dokładnie w nich stoi. Po sekundzie moja świadomość uświadomiła sobie że go Draco.
- Yyy. Jasne. Wchodź. - powiedziałam i zrobiłam mu miejsce na łóżku.
On (ubrany w czarny garnitur) usiadł na fotelu obok łóżka.
Odkryłam kołdrę ale przypomniałam sobie jaką mam piżame. Powiem w prost - za wiele to ona nie przykrywała. Troche speszona zasłoniłam się kołdrą.
To sobie chłopak wybrał moment na taką rozmowę.
- Oddaliliśmy się od siebie. I każdy jest temu winny. Dlaczego przestałaś o siebie dbać? Tak. Ja to widzę. A teraz w końcu widzę jak jest naprawde. Czemu się szlajasz po domu po zmroku?
- Nie mogę spać. Ale dlaczego mnie ignorowałeś? Co się dzieje?
- Nie zmieniaj tematu! - co się z nim dzieje? Przychodzi tu i na mnie wrzeszczy.
- Nie! To ty nie zmieniaj tematu! To ty ignorowałeś mnie przez te tygodnie! Co ci odpierdoliło na wieży, co?! No co?!
-Martwię się o ciebie. Nie mogę znieść myśli że coś ci się stanie. Wole żebyś nie miała ze mną kontaktu.
- Ty siebie słyszysz? Nie mieć z tobą kontaktu? Mieszkamy w tym samym domu, kurwa! To niewykonalne! Nie chce cię stracić. Zależy mi na tobie.
Do oczu zebrały mi się łzy i nie umiem ich od trącić. Zaczęły spływać po moich policzkach.
- Nie płacz, proszę. Spróbuj o mnie zapomnieć. W tym świecie w którym żyjemy nie ma czasu na miłość. Musze już iść. Do widzenia.
Wstał i udał sie w stronę drzwi ale złapałam go za rękę.
- Ale ja cie kocham! Błagam nie zostawiaj mnie samej! Proszę...
Nachylił się nade mną i szepnął...
-Dziś o pół nocy w ogrodzie, obok najmniejszej fontanny. Ostatnie spotkanie.
I wyszedł. Tak po prostu. Zostawił mnie. Jestem sama. Jak to ostatnie spotkanie? Co to ma znaczyć? Chce uciec? Ale tak beze mnie?
Cały dzień minął bardzo wolno. Spędziłam czas w ogrodzie szukając najmniejszej fontanny.
Znalazłam ją.
Co prawda nie wiem czy to jest ta bo są dwie prawie takie same. Postanowiłam jednak przyjść do tej fontanny. Może dlatego bo są tam nasze inicjały. Jeszcze stara wersja.
Na fontannie jest malutki napis:
ALP ❤ DLM
Uśmiechnęłam sie smutno. Dlaczego on chce mnie opuścić? On jest moim życiem. Daje mi nadzieje. Przez niego wodzie sens życia.
A bez niego...bez niego nie ma nic. Nic a nic. Pustaka. Zero. Po prostu nic.
Nadeszła północ.
Wyszłam po cichu z domu i już byłam w ogrodzie. Gdy doszłam do fontanny usłyszałam szmer.
Nagle ktoś przypadł mnie do żywopłotu i pocałował. To był Draco. To musiał być on.
- Draco. Co to oznacza? - zapytałam pomiędzy pocałunkami
-To że cie kocham.
Później nas troszeczkę poniosło.
Następnego dnia, ku swojemu zdziwieniu obudziłam sie u siebie w łóżku. Postanowiłam iść do Draco.
Drzwi były zamknięte. W jadalni pustka.
Gdzie są wszyscy?
Po godzinie usłyszałam jak mama mnie woła.
- Co się dzieje? Gdzie Draco? I inni? - spytałam od razu
- Draco i inni są na obozie przertwania. A my jako kobiety nie mogłyśmy polecieć. Ale spokojnie. Draco to utalentowany czarodziej. Nie umrze.
Zrobiłam wielkie oczy. To tam można umrzeć? Jak to? Dlaczego on?
-Gdzie Narcyza? - spytałam. Musze ją pocieszyć. Pewnie przeżywa to samo co ja.
- Na górze.
Szybko pobiegłam do jej sypialni i zapukałam. Odpowiedział mi zapłakany głos.
Gdy weszłam do środka mimowolnie sama sie rozpłakałam. Narcyza przytuliła mnie mocno. Płakałyśmy tak cały dzień.
Dowiedziałam sie że wrócą pod koniec sierpnia. Czyli bedą tam więcej niż miesiąc.
Byłam załamana. I nie ukrywałam tego. Jedyne co mi wychodziło to pojedynki z mamą. Czułam taką chęć mordu że sam Voldemort może mi pozazdrościć. Powiedziała żebym lepiej taką trzymała formę bo mogę być najlepszym śmierciożercą.
Wzięłam te słowa do serca. Ćwiczyłam codziennie po kilka godzin. Narcyza zakazała mi przestać bo się zamęczę. Mama natomiast była ze mnie dumna.
Dużo schudłam, zrobiłam się blada, a włosy ścięłam do piersi (miałam do pasa). Byłam inna. Bardzo inna.
I nie mam pojęcia co ze mną dalej będzie...
Przepraszam że nie dodałam rozdziału wczoraj, ale teraz mam taki bałagan z lekcjami. Nauczyciele zdają nam więcej niż na normalnych lekcjach. Mam nadzieje że rozdział się podobał. Zostawcie po sobie komentarz i gwiazde!
Do następnego!
K.E.W.
(992 słowa)
CZYTASZ
Change To Worse ▪ Malfoy
FanfictionZAKOŃCZONE Pierwotny tytuł: Potter, ty (moja) suko Pierwotna okładka: W pierwszym rozdziale - media ~~~~~~ Każdy kto tutaj wchodzi, wie, że to jest fanfiction o Draco Malfoy'u. Każdy ma świadomość, że każde jest takie samo. Albo większość. Ale z wł...