Wojna 1/2

958 45 4
                                    

Dzięki eliksirom wujka szybko nabrałam sił. Teraz muszę być silna. Dla mojego dziecka. Wstając z łóżka szpitalnego już na dworze było ciemno a ja wiedziałam gdzie mam pójść. Pokój Życzeń

Prędko wbiegłam do pokoju w którym było parno.

I wszystko działo się jakby w przyśpieszonym tempie. Ogień dosłownie wylewał się się zza stosów różnych rzeczy. Widziałam miotły w górze. Widocznie się ewakuowali. Sama biegłam ile sił w nogach. Udało się. Dobiegłam do drzwi i w ostatniej chwili zrobiłam unik przed jakąś rzeczą. Padłam na kolana, przez fale bólu jaka pojawiła się w moim podbrzuszu. Harry szybko do mnie podbiegł.

- Boże! Naos! Dobrze się czujesz? Co ty tam robiłaś?! Miałaś być bezpieczna razem z...

- Harry! Jest tu o jedna osoba za dużo. - chyba zrozumiał że chodzi mi o Draco.

- Co z kim? O czym nie wiem? - o wilku mowa

- Wszystko jest ok. Harry dramatyzuje. Raz potknęłam się na schodach i mocno uderzyłam i mam teraz siniaka.

Chłopak nie drążył tematu. Pobiegłam z nim w stronę lochów, gdy usłyszałam ten głos.

- Niech Naos Lestrange Przyprowadzi Mi Harry'ego Pottera. Do Zakazanego Lasu. Macie Godzinę  - syczał jak wąż

Spojrzałam na Draco. Był zmuszony tutaj zostać, skoro, on nim nie wspomniał. Uśmiechnęłam ciepło się do niego. Żeby się nie martwił. 

- Wiesz że jak z nim nie pójdziesz to cie zabije. - powiedział drżącym głosem.

- Wiem. Nie martw się o mnie. - pocałowałam go w policzek. Teraz muszę poszukać brata.

Poszłam do Wielkiej Sali, tam gdzie teraz jest miejsce dla zwłok i rannych. Każdy na mnie patrzył.

Severus umarł. Twoja rybka nie żyje - usłyszałam w głowie głos Draco. Co? Jak? Kto go zabił? Nie...to niemożliwe. Był najwierniejszy Voldemortowi...

Moje rozmyślenia o stracie wujka przerwała Ginny.

- Co ty tu robisz? Nie damy ci go. - powiedziała popychając mnie

- Spokojnie. On go nie może zabić. On nie zginie.

- I tak ci go nie damy. Zobacz co narobiliście?!

- Sam pójdę. - Harry. Przed chwilą go tu nie było!

- Ale ja też muszę iść. Pomyśli że go zdradziłam, a nie chce umrzeć z rąk jakiegoś szmalcownika. Po za tym gdyby nawet spróbował to bym go pokonała.

- Nie wierze. - powiedział pewny siebie Harry

- Kto jest najlepszy i chce się ze mną pojedynkować? Spokojnie nie na śmierć. Tylko jak usłyszę zaklęcie Avada i dalej, celującą we mnie to dostaje takiego szału...Ostatnio o mało nie zabiłam Draco.

- Ja chcę! - powiedział któryś gryfon chyba o rok starszy.

- Dobrze. Harry liczysz.

- Jeden, dwa, trz...

- Experiarmus! - powiedziałam to tak szybko i cicho że nie zdążył mrugnąć, gdy w dłoni miałam jego różdżkę.

- Dobra. Idziesz ze mną. Ale jak ci się coś stanie to sobie tego nie daruje. - powiedział Harry. - To jak cie oni tego uczyli? 

- Dzień w dzień treningi z Bellą. Nic specjalnego. Rozumiesz że nie raz ją rozbroiłam? - gadałam jak najęta aż doszliśmy do zakazanego lasu. Harry włożył dłonie do kieszeni, a ja dalej trajkotałam. Gdy wyciągnął z kieszeni znicza i go pocałował spojrzałam na niego jak na wariata.

- Co ty robisz? 

- Znicz ma pamięć ciała, a ja go prawie połknąłem. Mam nadzieje że Dumbledore mi coś zostawił. - powiedział i jak na zawołanie ze znicza wyleciał mały kamyczek. Ale jak..?

- To kamień wskrzeszenia. - szepnęłam. Harry zamknął oczy i przed nami pojawili się Severus, Lily, James.

- Kochana Córciu. - powiedziała Lily. Rozpłakałam się, słysząc jej głos. Co mi teraz powiedzą? Że się zawiedli, że mnie nienawidzą? - Jestem z ciebie dumna. Wszyscy jesteśmy.

- Ale czemu? Przecież robiłam same głupstwa i okropne rzeczy. 

- Ale jednak od dawna wiesz co jest prawdziwe i słuszne. Odnalazłaś się w tym całym bałaganie jaki wokół siebie stworzyłaś. Nie podoba mi się tylko to że mam już wnuczkę. - powiedział tato. Uśmiechnęłam się przez łzy i popatrzyłam na nich. Na nich oboje. 

- Chciałabym was przeprosić. Bardzo przeprosić. A szczególnie ciebie, mamo. Za to że mówiłam, ze wpoiłam sobie do głowy że cię nienawidzę, przez twoje mugolskie pochodzenie. Wiedz że tak nie jest, bo kocham cię całym moim sercem, lub tym co z tego serca zostało. Tak samo ciebie, tato i ciebie wujku Sev.

- Jest już dobrze. To prawie koniec. Powiedz swojemu bratu że bardzo go kochamy. 

- Czy jesteście tu przez ten kamień? - zadałam pytanie

- Jesteśmy  w twoim sercu. I zawsze będziemy. - w tym momencie zniknęli. Obróciłam się do brata w tym samym czasie co on do mnie.

- Kazali mi powiedzieć że bardzo cię kochają. - powiedzieliśmy w tym samym momencie. Wpadliśmy sobie w ramiona. Trwaliśmy dość długo w niedźwiedzim uścisku.

- Kocham cię, siostrzyczko. - powiedział Harry.

- Też cie kocham, braciszku. - na sercu zrobiło mi sie dziwnie lekko

- Ale to ja jestem starszy - zaśmialiśmy się. - Kogo widziałaś? 

- Rodziców i Seva.

- Kogo? - widocznie nie zrozumiał

- Severusa. A ty?

- Rodziców, Syriusza i Remusa. - zamyślił się, gdy szliśmy dalej - Widziałem jego śmierć. Śmierć Severusa.

- Co? - zatrzymałam się - Coś mówił?

- Że cie kocha, ale nigdy mu się nie podobały twoje oczy. Za to powiedział że to ja mam szczęście bo mam oczy Lily. - zaśmiałam się. Tak, to ten Sev, którego znam ja i moja mama. Szliśmy dalej w ciszy. Kiedy dotarliśmy, ukłoniłam się przed Voldemortem i podeszłam do Narcyzy.

- Mam złe przeczucie, jeśli chodzi o mnie. Niech Draco będzie bezpieczny, obiecasz mi to? - szepnęłam do niej.

- Mogę za niego życie oddać. Dla mnie ważne jest jego bezpieczeństwo. A kiedy mu powiesz o dziecku? - zrobiłam duże oczy. Skąd ona to wie? - Och błagam. Bella gadała mi o tym jak najęta. Z resztą sama niedawno urodziła. - to wiedziałam. Pisałyśmy do siebie regularnie 

- Jak to się skończy, to mu powiem. Jak umrę, to...opiekę przejmie Harry. Mówiłam ci że on przeżyje, prawda?- kiwnęła - No właśnie. W jej 13 urodziny wszystko powie mojej córeczce i Draco. Ale proszę pilnuj go. Niech założy rodzinę. Nich będzie szczęśliwy. - złapałam ją za rękę. W odpowiedzi ją ścisnęła a ja wiedziałam że się zgodziła.

Nie mogłam patrzeć na "śmierć" Mojego brata. Ale odkąd Severus mi o tym powiedział jestem spokojniejsza. Narcyza poszła sprawdzić. Nie żyje. Kiedy Czarny Pan wstał, odwrócił się do mnie.

- Droga Aurelio. Pragnę cię powiadomić że teraz podzielisz los swego brata. Te wszystkie lata to było jedno wielkie kłamstwo. - spojrzałam na Belle, ale ona spuściła głowę jakby się tego wstydziła. - Bellatrix cię zabije. TERAZ!

Voldemort mnie rozbroił. Szybko połączyłam się z myślami Draco.

Kocham cię, Draco.

Ja też cie kocham, skarbie. Wrac... - urwałam połączenie

Słyszałam jak Bella szepcze:

- Przepraszam, kruszynko.

Potem poczułam rozdzierający mnie ból od środka i kompletną ciemność.

Za tydzień lub wcześniej  (śledźcie mój profil) pojawi się druga część tego rozdziału. Bedzie krótszy i bedzie z perspektywy Draco.

K.E.W.

Change To Worse ▪ MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz