13. Miłość jest okropna

1.2K 53 25
                                    

-RON! - podbiegłam do niego i go mocno przytuliłam. Jednak to za mało. Pocałowałam go! On odwzajemnił mój pocałunek. Każdy się na nas patrzył. Złapałam go za rękę i usiadłam przy stole gryfonów. Ktoś odchrząknął za mną i tym kimś okazał się być Draco.

- Co to ma znaczyć?! - zapytał z mordem w oczach. Widać było że zbladł i oczy mu się zaszkliły. Jednak głos miał stanowczy.

- Ale o co ci chodzi?

- A o to! - wskazał na moją dłoń, która trzymała dłoń mojego Ronusia.

- No co? - nie rozumiałam o co mu chodzi.

- Chodź na chwile. Musimy POWAŻNIE porozmawiać. - nim zdążyłam zaprotestować Malfoy przerzucił mnie przez swoje ramię. Kopałam go i biłam po plecach. Jednak, kompletnie mnie ignorując, bez problemu zaniósł mnie do starej sali od transmutacji.

- Z nami koniec Draco. - powiedziałam prosto z mostu.

- Co? - był widocznie zdezorientowany - zrywasz ze mną dla wiepszleja?

- Nie nazywaj go tak! Ja go kocham! A z nami najwyraźniej nie wyszło. Mówi się trudno, Draco.

- Ty siebie słyszysz?! Obiecałaś mi to! Obiecałaś! A co z naszą miłością? Co powiesz naszym rodzicom?

- Nic. Zbuntuje się. I nie chce już MU służyć.

- Ale on cię zabije! Poza tym nie możesz mnie zostawić....nie w tej chwili.

-Mogę. I właśnie to robię.- chciałam wyjść z sali ale ten debil złapał mnie za rękę i pocałował. Poczułam się jakby to była jedyna słuszna rzecz tutaj. Nie chciałam przerwać. Ale moje ciało jakby samo go odepchnęło i uderzyło w policzek. Nie wiedzieć czemu rozpłakałam się i wybiegłam z sali. 

Po drodze wpadłam na mojego Ronusia. Wiedząc że Draco jest tuż za mną szybko pocałowałam rudzielca.

**Draco**

Nie wierze. Jak ona mogła. Jeszcze z nim? To jest cios poniżej pasa.

 Najszybciej jak umiałem podbiegłem do nich i rzuciłem się z pięściami na zdrajce krwi. Czułem że złamałem mu nos i podbiłem dwa oka. Lestrange i Brown cały czas na mnie wrzeszczały żebym przestał. Przestałem. I udałem się do łazienki prefektów.

Kiedy siebie zobaczyłem zachciało mi się rzygać. Jak mogłem się tak omamić? Czy ona naprawdę planowała to całe życie w tej szkole? Nikt jeszcze mnie tak nie zranił. Postanowiłem jednak się nie załamywać. 

Będę o nią walczył. Tak by znów mnie pokochała. By czuła cokolwiek innego od nienawiści.

**Hermiona**

Był tydzień przed świętami. Po tym jak Ron wygrał mecz cieszyłam się jak nigdy dotąd. Nie mogłam jednak patrzeć jak na oczach całego Gryffindoru się połykają. Rozumiem że są razem, ale...to tak boli. Usiadłam na schodach i się rozpłakałam. Ktoś musiał mnie usłyszeć bo słyszałam jak schodzi po schodach.

- Czemu ryczysz, szlamo? - odezwał się Malfoy. Nie wiedzieć czemu zaczęłam mu się zwierzać.

- No...no bo...to tak boli!- rozryczałam się na dobre. Chłopakowi mina złagodniała. Ku mojemu zdziwieniu usiadł koło mnie. Oparł się o łokcie i pogrążył się w myślach. Pewnie czuje się tak samo jak ja. 

Ja jednak nie chciałam wcielać planu Harry'ego w życie. Byłam BARDZO przeciwna. Jednak chłopacy byli zbyt zajęci sobą żeby to zauważyć.

- Teraz to ty jesteś najbliżej Naos - w jego głosie słychać było ogromny żal. Czy on na prawde uwierzył w to że ona się nim bawiła? Ona nawet nas nie lubi. Nie wydaje się mu to trochę podejrzane? - Może mogłabyś się dowiedzieć co...co takiego...No co takiego zrobiłem kurwa źle! - I w tym momencie miałam wrażenie że to on się rozpłacze. 

Change To Worse ▪ MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz