Wojna 2/2

1K 46 6
                                    

Tym razem pojawiłam się na placu głównym w Hogwarcie. Przyszedł Voldemort z jego poplecznikami, a ze szkoły zaczęły wyłaniać się tłumy uczniów. Obserwowałam wszystko z boku, nikt mnie nie widział, nie słyszał. 

- Harry i Aurelia Potter nie żyją! Najwyższy czas żeby się określić! - wszyscy śmierciożercy śmiali się razem z ich panem, tylko Bella była tak jakby przygaszona. W pierwszej chwili się zmartwiłam ale później mi się przypomniało, że to ona pozbawiła mnie życia. 

Draco stał w tłumie uczniów. Był blady, prawie zemdlał, gdy jego pan wypowiedział te słowa. Prawie się rozpłakał. Podeszłam do niego i położyłam mu rękę na policzku. Z mojego oka popłynęła samotna łza. Chłopak pod wpływem mojego dotyku zadrżał. 

- Zawszę będę przy tobie...- szepnęłam. Wiem że mnie nie usłyszał. 

- Macie ostatnią szansę się do mnie przyłączyć! - wykrzyczał i rozłożył ręce. 

- Draco...Draco chodź...- mówił Lucjusz.

- Draco. - powiedziała stanowczo Narcyza. Wiedziałam że nie miał najmniejszej ochoty tam iść. Nie po tym jak mnie stracił. Nie ruszył się nawet o milimetr.

- Draco...idź do nich. Poprosiłam Narcyze, by zadbała o twoje bezpieczeństwo. Proszę...idź - szepnęłam mu do ucha. Draco rozejrzał się i niepewnym krokiem ruszył w ich stronę. Voldemord przyjął go uściskiem. Później Neville wystąpił i zaczął swoją przemowę.

Wszystko działo się w zastraszającym tępie. Wyjął miecz z czapki i w tym czasie Harry zeskoczył z rąk Hagrida. Zostały na nich tylko moje zwłoki. To był straszny widok. Draco ewakuował się, za co dziękowałam Narcyzie. Hagrid uwolnił ręce i szybko zaniósł moje zwłoki do wielkiej sali. Poszłam za nim, a tam ujrzałam jak Bella atakuje przyszłą żonę Harry'ego. Jednak na ratunek przyszła Molly. Nie spodziewałam się jednak tego. Po chwili walki Molly zamieniła Belle w skałe, a ta się rozpadła. 

- NIE!!!!!!!! - krzyczałam, po policzkach leciały mi łzy. Nikt mnie nie widział, nie słyszał, nie czuł. Mimo tego że ona mnie zabiła, to wiem że gdzieś tam głęboko mnie kochała. Ona też ma córkę!

Po jakimś czasie walk gdzie tylko siedziałam na schodach i patrzyłam na tą żeś, Harry i Tom znów znaleźli się na placu. Rzucili na siebie zaklęcia. Voldemort wygrywał, ale coś się stało z jego różdżką, która chyba traciła moc. Harry trafił w niego zaklęciem. Zabił go. Widziałam jak pomału odchodziło od niego życie. Jak rozsypuje się na kawałki. Skakałam jak szalona ze szczęścia. Harry szybko wbiegł na salę i podszedł do mnie.

Rozpłakał się, widząc moje nieżywe ciało. Złapał mnie za rękę, a ja to czułam. Miałam ochotę uścisnąć mu ją, powiedzieć że jest po wszystkim, ale z moim ciałem nic się nie działo. Podeszła do niego Ginny i przytuliła go.

- To nie miało tak być! - krzyczał - Miała przeżyć, wychować córkę z pieprzonym Malfoy'em! Nalla miała mieć matkę i ojca!

- Nalla? - spytała zdziwiona Ginny. 

- Tak. Malfoy by zrozumiał. Podobno to po jakimś języku, którego się uczył, znaczy dobro. - nie wieże. On naprawdę zapamiętał wszystko. Boże mój drogi! Dlaczego przez całe życie go odpychałam? 

- Harry... - dalej nie zrozumiałam, coś bardzo dobrze wyciszył to co mówią. 

- Teraz idziesz z nami. - powiedział mężczyzna z kapturem, który wziął się znikąd i złapał mnie za ramię. Pojawiło się jeszcze trzech takich i mnie podnieśli. Szliśmy tak w kierunku wyjścia, ale ja tam wcale nie widziałam placu tylko ciemność. Cholerną ciemność! Zaczęłam się rzucać, a oni tylko wzmocnili uścisk.

- Kim jesteście i co do cholery ze mną robicie! - wrzasnęłam

- Jesteśmy wysłannikami Śmierci. Uciekłaś nam dwa razy, ale teraz nie ma odwrotu. - rzucili mnie w tą ciemność. 

Czułam narastający chłód, słyszałam jęki i czułam ból w klatce piersiowej, który z każdą sekundą rozchodził się coraz szybciej po moim ciele. Czułam że to mój ostateczny koniec...

No to w piątek pojawi się Epilog! Tam będzie wyjawione wszystko co ciążyło na serduszku naszej Naos.

K.E.W.

PS. Wiem mogłam się bardziej postarać

Change To Worse ▪ MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz