3. Śniadanie

5.1K 191 136
                                    

*Rosie*

Przewracam się na lewą stronę i uchylam jedno oko. Do pokoju wpadają pojedyncze promienie słońca. Czuję, że mój mózg przypomina ciapkę.

Zabawa trwała w najlepsze, aż do czwartej rano. Ja i tak wróciłam do domu jako jedna z pierwszych. Wera, ja i Mini Majk najszybciej odczuliśmy potrzebę znalezienia się w łóżkach. Na całe szczęście nad ranem nie brakowało taksówek.

Najpierw siadam na łóżku, żeby się rozbudzić sięgam po butelkę z wodą stojącą na szafce nocnej. Zimna woda cudownie koi mój wysuszony przełyk. Najwyraźniej dobra zabawa ma swoją cenę.

Niezadowolona wstaję i ruszam do drzwi. Jest za piętnaście dziesiąta i na pewno już ktoś wstał. Ja sama nie lubiłam spać dłużej niż do ósmej. Zawsze miałam wrażenie zmarnowanego dnia, kiedy spałam zbyt długo.

Wychylam głowę na korytarz, ale poza chrapaniem dobiegającym zza uchylonych drzwi po mojej lewej stronie, wszędzie panuje cisza.

Zostawiam za sobą otwarte drzwi, żeby nie trzaskać i nikogo nie obudzić.

Już ze schodów widzę śpiących na kanapie Wojtka i Adama. Polubiłam niesamowicie tych zwariowanych chłopaków. Miałam okazje z nimi spędzić wczoraj trochę czasu i mam nadzieję, że nie po raz ostatni.

Kieruje się prosto do kuchni. Potrzebuje herbaty i środków przeciwbólowych. Ku mojemu zdziwieniu przy wyspie kuchennej siedzi Łukasz.

-Cześć - mówię cicho. Czuję się nagle niesamowicie odsłonięta. Żałuje, że nie ubrałam na siebie bluzy albo jakiegoś swetra.

-Siema - uśmiecha się do mnie znad laptopa. Wygląda jakby wczorajsza impreza w ogóle nie miała miejsca. -Jak się spało pierwszą noc w nowym domu?

-Alkohol trochę mi to ułatwił - rozglądam się po kuchni. Nie wypada chyba żebym grzebała po szafkach jak pani na włościach. To by był zupełny brak szacunku wobec innych domowników.

Muszę wyglądać na mocno zagubioną i zdezorientowaną, bo Łukasz zamyka laptopa i wstaje.

-Kawę czy herbatę? - pyta nastawiając wodę w czajniku.

-Herbatę - siadam na krześle. Przesuwam delikatnie jego papiery, żeby niczego trwale nie uszkodzić. -Dziękuję.

-Obrazisz się jak Cię trochę wypytam? - wyciąga z szafki dwa kubki.

-Raczej nie - wzruszam ramionami. Łukasz odrobinę mnie przeraża. Nie dlatego, że jest miedzy nami prawie szesnaście lat różnicy. -Możesz pytać.

-Jak to jest, że Karol chował cię przed nami tak długo? - patrze jak zahipnotyzowania na wypełniającą się wrzątkiem szklankę.

-To raczej ja chowałam się przed światem - odpowiadam w końcu.

-Przez chorobę? - stawia przede mną kubek z parująca herbatą.

-Przez jakiś czas byłam zupełnie sparaliżowana, nie chciałam żeby ktokolwiek mnie taką oglądał - upijam łyk wrzątku. -Wcześniej trenowałam akrobatykę i taniec, a tak nagle wszystko obróciło się o sto osiemdziesiąt stopni - wyznaję. Jest mi dość ciężko o tym mówić. Mimo, że rehabilitacja mi wtedy pomogła i dzisiaj funkcjonuję zupełnie normalnie. -Wtedy było mi wyjątkowo ciężko. Nie potrzebowałam dodatkowego współczucia.

Je t'aime |Ekipa Friza|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz