*Rosie*
-Dobrze się dzisiaj bawiłaś? - pyta Kamil kiedy wracamy z kręgli do domu.
-Nawet bardzo - mówię znużona. Dzisiejszy dzień był jednym z najbardziej męczących jakie pamietam w swoim życiu. -Było super.
-I widzisz wcale nie okazałaś się taka tragiczna w kręgle - żartuje sobie. Nie wiem skąd on ma tyle energii. -I jako matka w sumie też dobrze się sprawdziłaś.
-Bo trafiło nam się mało marudne dziecko - ziewam. Mimo zmęczenia zerkam do tylu by się upewnić, że lalka śpi. To śmieszne, ale im dłużej się nią zajmujemy tym bardziej się do niej przywiązuje. Naprawdę zaczęłam sprawdzać czy wszystko jest w porządku i przejmować się każdą nawet najdrobniejszą czynnością.
-Myślę, że bylibyśmy cudownymi rodzicami - uśmiecha się do mnie, a potem wraca wzrokiem na drogę.
Śmieszne. Ostatnio jeszcze byłam przekonana, że zostanę matką. W tamtym czasie Mateusz wydawał mi się mało odpowiednią osobą na stanowisko ojca. Wyobrażałam sobie nas w różnych sytuacjach. Na przykład kiedy oboje płaczemy bezsilni nad małym krzyczącym zawiniątkiem. A jakim ojcem byłby Kamil?
Zerkam na niego. Porusza głową w rytm lecącej z radia piosenki. Nawet chwilami ją podśpiewuje.
Czy jest odpowiedzialny? Na pewno. Przy nim czuję się bezpieczna. Idealnie nadawałby się do stałego związku. W przeciwieństwie do Mateusza, który pod wpływem alkoholu był w stanie zdradzić swoją dziewczynę. Kamil się taki na pewno nie jest. Lubi poszaleć, ale mam wrażenie, że przy mnie łagodnieje. Czy taki sam byłby w stosunku do dziecka w przyszłości? Widzę go jako takiego rozpieszczającego tatę z dwójką lub trójką dzieci. Z malutkim domem pod miastem i obowiązkowo jakimś dużym psem.
-Widzisz coś ciekawego? - rozbawiony głos Kamila sprowadza mnie z powrotem na ziemie.
-W jakim sensie? - opieram się na podłokietniku.
-Odpłynęłaś na chwilę i jestem ciekawy co widzisz - opiera swoją rękę obok mojej i splata nasze palce. Jest taki czuły i delikatny, całkowite przeciwieństwo brutalnego i napełnionego złością Matiego.
Stop.
Nie powinnam ich ciagle porównywać.
-W sumie to nic ciekawego - uśmiecham się lekko. Czuję się zawstydzona, że zostałam przyłapana na uciekaniu myślami.
-Nie chcesz mi powiedzieć - puszcza moją dłoń i próbuje ukłuć mnie palcem w brzuch.
Zaczynam przestraszona podskakiwać i kręcić się na siedzeniu.
-Nie rób mi, nie rób mi - piszczę ze śmiechem kiedy kilka razy tyka mnie w brzuch. On też się śmieje.
-To powiesz mi o czym myślałaś? - pyta i przestaje mnie męczyć.
-O tobie - przyznaje chowając głowę w ramionach.
-O mnie? - pyta podejrzliwie. -To komplement wiedzieć, że chodzę ci po głowie.
-Może po prostu zastanawiam się dlaczego mnie jeszcze nigdzie nie zaprosiłeś? - żartuję sobie.
-A może ja czekam na odpowiedni moment? - podłapuje chłopak od razu.
-A co jeśli odpowiedni moment jest teraz?
-To chyba muszę spróbować - zerka na mnie. Ja natomiast w ogóle nie spuszczam z niego wzroku. -Może dasz się gdzieś zaprosić w piątek?
-W ten piątek? - udaje, że się zastanawiam.
-Tak - ściąga rękę z kierownicy i kładzie ją na mojej dłoni. -Ty, ja i jakaś super kolacja.
CZYTASZ
Je t'aime |Ekipa Friza|
FanfictionEkipa Friza to niesamowity fenomen polskiej sceny internetowej. Paczka przyjaciół mieszkająca wspólnie w gigantycznym domu po to, by tworzyć w nim szalone rzeczy i zabawiać swoich fanów. Rosie Rein jest zwykłą dziewiętnastoletnią dziewczyną. I tak...