12. Przyjaźń

3.2K 161 140
                                    

*Rosie*

-Nie powinnaś tyle pić - mówi Kuba kiedy przechylam kolejny kieliszek i wlewam jego zawartość do gardła.

-Nie pierdol - chichoczę. Jestem coraz bardziej wstawiona.

-Jesteś pewna, że wszystko jest w porządku? - pyta zmartwiony.

-Tak! - odpowiadam entuzjastycznie wypijając ostatni z czterech. Nie wiem jakim debilem trzeba być, żeby doprowadzić kogokolwiek do takich nerwów. Głupi Tromba.

Wszystko co widzę niebezpiecznie się rozmazuje i lekko chwieję się na nogach.

-Kurcze pieczone, Rosie - Patecki łapie mnie za łokcie.

-Zatańczmy - mruczę uśmiechając się szeroko.

-A nie wolisz się przewietrzyć? - pyta sugestywnie. O nie, nie, nie, nie. Dość przygód z wychodzeniem na dwór.

-Chcę zatańczyć! - ciągnę go w stronę parkietu gdzie bawią się nasi przyjaciele. Od razu zaczynam poruszać się w rytm muzyki.

Czuję, że moja głowa jest jak balon z którego ktoś spuścił powietrze. Robię ruchy, ale widzę je w zwolnionym tempie. Ktoś łapie mnie za dłonie i widzę Werkę, która uśmiecha się szeroko i ciągnie mnie na jeden ze stołów. Oczywiście niezdarnie wchodzę tam za nią.

W tle gra Lucid Dreams, które uwielbiam. Może nie brzmi identycznie jak oryginał, ale ciągle czuję niesamowity nastrój tej piosenki. Rozpuszczam włosy jednym płynnym ruchem i przysuwam się bliżej do Weroniki.

Nie wiem dlaczego, to że przyciągam uwagę sprawia mi teraz satysfakcję. Chociaż sama nie wiem komu chcę zrobić na złość.

*Krzychu*

-Skąd ona ma w sobie tyle energii? - pyta Patecki schodząc z parkietu. Rosie razem z Weroniką bawią się w najlepsze na stole. Rozlewają przy tym cały alkohol stojący na stoliku.

-Obie są kompletnie pijane - śmieję się patrząc uważnie. Nie tylko my obserwujemy dziewczyny. Oczy prawie wszystkich obecnych gości są skierowane w stronę stolika.

-Dzięki bogu, że rodzice już wyszli - śmieje się Patecki. Nawet mu nie odpowiadam patrząc jak zahipnotyzowany na Rosie. Mało brakuje, a dziewczyna runęłaby jak długa na podłogę.

-Nie no, trzeba je zdjąć - pochylam się, żeby szturchnąć Karola, który stoi kawałek dalej przy barze. Obaj z Trombą posyłają mi niezrozumiałe spojrzenia, więc pokazuję głową na tańczące dziewczyny.

Oczy Karola momentalnie rozszerzają się jak pięciozłotówki. Niemal od razu rusza w stronę, którą pokazałem. Ja szybkim krokiem idę za nim. 

-Ej, co to za cyrk? - mówi rozbawiony, kiedy Rosie i Werka pochylają się by go lepiej słyszeć.

-Bawimy się! - krzyczy Rosie podnosząc się w rytm piosenki. Karolowi bardzo szybko udaje się ściągnąć Weronikę. Za to Rosie nie ma najmniejszej ochoty.

-Dobra, dość tego dobrego - rozbawiony łapię ją za biodra i ściągam na dół. Mam totalnie w dupie jej protesty.

-Zepsułeś mi zabawę - robi zawiedzioną minę.

-Wybaczysz mi? - staram się zachować powagę.  Chociaż w środku strasznie bawi mnie zachowanie dziewczyny.

-Zobaczę - bierze mnie za rękę i ciągnie w stronę baru. Dochodzi trzecia nad ranem, więc częścć gości już się rozeszła. Jednak w lokalu ciągle jest sporo ludzi.

-Chyba nie masz zamiaru pić? - pytam.

-Cztery kieliszki wódki poproszę - Rosie pochyla się przez bar i pokazuje cztery palce do barmana.

Je t'aime |Ekipa Friza|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz