*Kuba*
-O, masz na sobie pasek ode mnie - zauważa blondynka tykając mnie palcem w błyszczącą klamrę.
-A mam - mówię dumie. Dziewczyna siedzi przy laptopie z kubkiem kawy. Wygląda trochę jak wujaszek każdego poranka.
-Bałam się, że będzie na ciebie za długi - wstaje, żeby nałożyć mi na talerz czegoś co bardzo ładnie pachnie. Zadowolony patrzę na apetycznie wyglądające jedzonko gdy stawia je na blacie.
-Kiedy ty zdążyłaś wstać i zrobić zapiekankę? - biorę pierwszy kęs.
-Ja zaraz będę wychodzić - mówi rozbawiona. -Muszę pojechać do szpitala i na jakieś zakupy. Wszystko zużywam.
Patrzę na dwa naczynia z zapiekankami. Nie wiem czy ktokolwiek ma za złe, że dziewczyna gotuje dla nas wszystkich. Ja na przykład mam ochotę ją za to wychwalać pod niebiosa.
-Chcesz to mogę cię podrzucić - proponuję. -Jadę na uczelnie.
-Dziękuję bardzo, ale mam za dużo rzeczy do pozałatwiania. Jak chcesz to ja mogę podrzucić ciebie.
-Kurcze pieczone, kusząca propozycja - przez chwilę analizuję czy mi się to opłaca. W sumie, mogę wrócić komunikacją miejską. -Chętnie bym podjechał na uczelnie w towarzystwie tak pięknej kobiety.
-Za godzinę będę wychodzić - patrzy na zegarek. -Wrzuć naczynia do zmywarki, żeby Łuki się nie denerwował.
-Oczywiście - patrzę jak zbiera swoje rzeczy i ucieka prawdopodobnie, żeby się ogarnąć.
Ja tez kończę jeść i zgodnie z zaleceniami po sobie sprzątam. Przez godzinę powtarzam materiał, który może mi się dzisiaj przydać. Po domu zaczynają się tez kręcić inni, którym dane było pospać trochę dłużej.
-Jezu, co tak ładnie pachnie? - pyta Marta schodząc po schodach i kierując się do kuchni.
-Karol! Szybciej! - Werka wybiega z pokoju i wchodzi do łazienki głośno trzaskając drzwiami.
Poniedziałki. Najcudowniejszy dzień jeśli chodzi o dom ekipy. Poniedziałki są dla nas dniem całkowicie wolnym od kręcenia. Zawsze robimy film na zapas, a w poniedziałki załatwiamy swoje sprawy.
-Chwila, ubieram się! - odkrzykuje jej Karol. Po górze kręci się też Majkel, jeszcze trochę zaspany.
-Siema brzdąc - krzyczę z kanapy.
-Ja ci dam kurwa brzdąc jak kopa w dupę dostaniesz - schodzi na dół i też kieruje się prosto do kuchni.
-Kuba, chyba możemy już jechać! - Rosie schodzi z góry ze swoją małą sportową torbą. -Żebym się nie spóźniła do szpitala!
-Ja jestem prawie gotowy! - wstaję ze swojego miejsca.
-No to nie bądź prawie, tylko gotowy - mówi ze śmiechem. No dobra, nie spodziewałem się, że zejdzie w butach. Kobiety. Czekasz na nią godzinę, a ona nie da ci nawet butów ubrać.
-Kiedy wymienisz tego grata na jakieś inne autko? - pytam gdy wychodzimy na zewnątrz.
-Stasiek to moje pierwsze auto - odpowiada oburzona. -Nigdy go nie zmienię.
-Chyba, że ci się rozpadnie - pozwalam sobie zażartować co spotyka się z nienawistnym spojrzeniem dziewczyny.
-Ja wiem jacy są faceci - mówi odpalając starego seata i wyjeżdżając przed posiadłość. -Ale ja naprawdę mam sentyment do tego auta.
-Słyszysz z jak on w ogóle chodzi? - śmieję się kiedy tylko odrobinę przyspiesza.
-Zaraz cię wysadzę i zobaczymy jak ty będziesz chodził - przewraca oczami. -Jeśli chcesz to w schowku są cukierki.
CZYTASZ
Je t'aime |Ekipa Friza|
FanfictionEkipa Friza to niesamowity fenomen polskiej sceny internetowej. Paczka przyjaciół mieszkająca wspólnie w gigantycznym domu po to, by tworzyć w nim szalone rzeczy i zabawiać swoich fanów. Rosie Rein jest zwykłą dziewiętnastoletnią dziewczyną. I tak...