23. Kwiaty

2.3K 157 77
                                    

*Piotr*

-Cześć wam - wchodzę do środka. Mam dobry humor po popołudniu na mieście z moją ukochaną. Jednak w domu panuje zupełnie inny nastrój. Mieliśmy dzisiaj nagrywać kolejny odcinek, ale wszyscy wyglądają jakby wyssano z nich życie.

-Nie będziemy dzisiaj nagrywać - mówi Karol od razu. Wyglada nawet na niezbyt przygotowanego. -Mamy wewnętrzne problemy.

-Co jest? - pytam zbijając piątkę z siedzącymi na kanapie Majkiem i Patecem.

-Rosie w nocy się wyprowadziła bez słowa - odpowiada Weronika. Dawno nie widziałem jej w tak złym stanie. Siedzi owinięta kocem z podciągniętymi pod brodę kolanami. Ma czerwoną spuchniętą twarz jakby dobre kilka godzin płakała.

-No co wy? - mówię rozbawiony. Na pewno robią sobie żarty. -Przecież widziałem ją ze dwie godziny temu.

-Co? - wszyscy wyraźnie się ożywiają. Werka wstaje ze swojego miejsca. Naprawdę nie rozumiem o co im wszystkim chodzi.

-No gadałem z nią w pizzerii - jestem rozbawiony. Przecież powiedziała nawet, że wszystko u niej okej. -Gadaliśmy chwilę. Nie no, nie wygłupiajcie się.

-W nocy Mati darł mordę pod jej drzwiami, a rano już jej nie było - mówi Majkel. -Cały dzień próbujemy z nią pogadać.

-Nie widziałeś naszych story? - pyta Wera. Z góry schodzą Marta i Mikser. Wszyscy wyglądają na porządnie zmartwionych. Obstawiam, że wcale nie żartują.

-Byłem cały dzień z Olgą - tłumaczę. Dlaczego Rosie nic mi nie powiedziała? Przecież kiedy czekała na pizzę to siedziała nawet z nami przy stoliku. Zachowywała się jakby kompletnie nic się nie wydarzyło.

-To było dawno? - pyta Karol biorąc do ręki telefon.

-No ze dwie godziny temu - wzruszam ramionami. -Zjedliśmy i przyjechałem tutaj.

-Nawet jeśli teraz byś Karol pojechał i jeździł w tamtych okolicach przez kilka godzin to nie ma opcji żebyś ją znalazł - mówi Patecki.

-Już wystarczy, że Tromba i Krzychu jeżdżą - dodaje Marta. -Chociaż bóg wie po co.

-Ale ona musiała być na nogach - mówię przypominając sobie, że widzieliśmy jak idzie z pizzą w stronę rynku.

-Czyli może mieszka w hotelu gdzieś niedaleko - sugeruje Majkel. Gdybym wiedział, że coś jest nie tak to bym ją zatrzymał. Mimo że nikt mnie nie obwinia, czuje się winny.

*Krzychu*

Wchodzimy rano do szpitala. Na nasze szczęście na recepcji znów siedzi ta sama sekretarka.

-Dzień dobry - mówię opierając się o kontuar. W przychodni nie ma dużo ludzi. Pewnie dlatego, że jest dopiero po ósmej.

-Dzień dobry - odpowiada tonem, jakby wcale nie chciała odpowiadać. Kto zatrudnia takich ludzi.

-Czy Rosie Rein jest już na wizycie? - zerkam na zegarek. Powinna tam być już od piętnastu minut.

-Niestety nie mogę udzielić panu takiej informacji - uśmiecha się sztywno. Zdecydowanie jest to uśmiech w stylu „proszę, żeby pan już sobie poszedł".

-Kamil Chwastek - podpowiadam jej. -Jestem upoważniony.

-Niestety pan nie jest - teraz nawet nie stara się uśmiechnąć. -Pacjentka przestała pana upoważniać do otrzymywania informacji.

-Proszę mi chociaż powiedzieć czy tutaj jest - jestem maksymalnie zdesperowany. Chociażbym miał siedzieć w szpitalu kilka najbliższych godzin. Jestem w stanie to zrobić. Potrzebuje chociaż chwilę z nią pogadać. Tak wielu rzeczy nie zdążyłem jej powiedzieć. Nie wyznałem jej co czuje i jeśli teraz tego nie zrobię to możliwe, że więcej nie będę miał na to okazji.

Je t'aime |Ekipa Friza|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz