*Rosie*
-Nie mamusiu - mówię trzymając telefon w wyciągniętej dłoni tak żebyśmy mogły się widzieć. -Po prostu w badaniach wyszło coś co nie powinno wyjść i musimy to dokładnie sprawdzić.
-Nie powinnaś tam być sama! My z ojcem to tutaj codziennie odchodzimy od zmysłów.
-Mamo, po prostu wrócę tydzień później niż zaplanowaliśmy - uśmiecham się udając, że to nic takiego. Bajeczka o bardzo niskich wynikach i potrzebie odpoczynku jest po prostu dobra. -I nie jestem sama!
-Po prostu się o ciebie kwiatuszku martwimy! Może powinnam zadzwonić do szpitala żeby przesłali tu wszystko i niech jakiś lekarz dodatkowo sprawdzi...
-Mamo - przerywam jej. -Zaufaj mi dobrze? Wszystko jest w porządku.
-Tato by chciał z tobą też w końcu pogadać. Od miesiąca cię nie słyszał.
Okrywam się szczelniej kocem.
-Dzwoniłam do niego, ale był zajęty - wzdycham. -A gdzie jest Lady? - zmieniam temat.
-Odkąd wyjechałaś ciągle śpi - mama pokazuje na kamerce legowisko i śpiącego w nim kundelka. -Rozbudza się tylko na spacer i jedzenie.
-Brakuje mi wychodzenia na spacery rano. Tutaj wszystkie zwierzęta są raczej mało aktywne - żartuję. Na szczęście udało mi się rozładować atmosferę.
-Poczekaj skarbie, bo dopiero do mnie dotarło. Miałaś przecież skończyć badanie przed świętami! To znaczy, że nie przyjedziesz do domu?
-Oddychaj, to jeszcze nie jest nic pewnego. Przecież wstępnie miałam wrócić do domu kilka dni przed bożym narodzeniem - przypominam sobie jak mama chciała zabukować sobie lot by móc wrócić do domu ze mną.
-My zaprosiliśmy tutaj Karola i jego rodziców na święta!
-Coo? - pytam zdziwiona, ale z lekkim uśmiechem. -Nic mi nie powiedziałaś?
-Myślałam, że Karol ci już powiedział - ona widocznie też jest rozbawiona.
-Nie - mruczę, ale w środku jestem przeszczęśliwa. Tylko... jak w święta będzie wyglądał mój brzuch? Będzie go już widać? W trzecim miesiącu na pewno będzie. -Mamuś muszę uciekać - próbuję się uśmiechnąć, chociaż już czuję napływające mi do oczu łzy.
-No dobrze, to uważaj na siebie i zadzwoń do mnie jutro - mama uśmiecha się smutno. -Kochamy cię bardzo mocno.
-Ja też was kocham - klikam na czerwoną słuchawkę i odkładam telefon na stolik. Dobrze, że siedzę na dworze. Przynajmniej nikt mnie nie widzi.
Siedzę na bujance w ogrodzie. Obok mnie stoi kubek zimnej już herbaty. Słońce tak naprawdę dopiero wstało, ja za to w ogóle nie spałam. Czuję się jakby ktoś przejechał mnie walcem. Boli mnie głowa i wszystkie mięśnie.
Nie wiem ile tak siedzę. Z dobre pół godziny rozmawiałam z mamą. A teraz nie wiem. Czas po prostu płynie. Tak samo jak nie wiem kiedy zaczynam płakać.
Nie chce być w tej ciąży. Nie chcę. Nie jestem gotowa na bycie mamą. Nie mam nic. Chciałam iść na studia od przyszłego roku. Chciałam kupić mieszkanie w centrum Paryża. Osiągnąć cokolwiek. A co ja zrobię teraz?
Wiem, że rodzice mnie kochają i nie zostawią mnie z tym samej. Ale co oni sobie o mnie pomyślą? Wyjechałam tylko na chwile i wrócę w ciąży. Śmieję się przez łzy ze swojej własnej głupoty.
-Rosie? - przez tarasowe drzwi wychyla się Weronika. Kiedy mnie dostrzega jej uśmiech zmienia się w troskę. -Co się stało?
-Ja już nie daje sobie rady - wypalam. Po prostu muszę komuś o tym powiedzieć, bo wybuchnę.
CZYTASZ
Je t'aime |Ekipa Friza|
FanfictionEkipa Friza to niesamowity fenomen polskiej sceny internetowej. Paczka przyjaciół mieszkająca wspólnie w gigantycznym domu po to, by tworzyć w nim szalone rzeczy i zabawiać swoich fanów. Rosie Rein jest zwykłą dziewiętnastoletnią dziewczyną. I tak...