7. To nie może być prawda

383 12 0
                                    

Ostatnio słabo się czułam więc postanowiłam się zapisać do lekarza... I dziś odbieram wyniki... Nie oszukujemy mega się stresuje. Za 20 minut mam autobus czeszę ostatni raz włosy i idę. Idę przez park ze słuchawkami w uszach i wpatrują się w telefon... Nagle poczułam jak ktoś przywalił mi z barka... Jak nie inaczej to David ten idiota który zawsze robi mi na złość...

-Nudzi ci się palancie-spytałam

-Możliwe-odpowiedział

-To idź odrabiają lekcje a nie podrywacz laski-zaśmiałam się

-Pfff.. to ty łazisz jak pokraka-powiedział

-pokraką jesteś ty- odpowiedzialam i się zaśmiałam

-Badz cicho- powiedział

Walnełam go lekko w tył głowy i poszłam

                                   ***

Nagle nadjechał autobus.. wsiadłam a nagle w drzwiach ujrzałam Davida tego idiotę... Śledzi mnie... Wysiadłam i udałam się do przychodni...

-Dzien dobry ja po odbiór badan- powiedziałam

-Imie i nazwisko... Legitymacja/dowód - odpowiedziała recepcjonistka

-Millie Bobby- odpowiedziałam i podałam legitymację

Pani podała mi kopertę która schowałam do torebki i wyszłam

-Do widzenia powiedziałam

Gdy wyszłam przed przychodnie usiadłam na ławce i zaczęłam kopertę...

Zaczęłam czytać

,,Ma pani cukrzycę"

Nie dowierzałam i zaczęłam płakać
Nagle podszedł do mnie David złapał mnie za dloń i pociągnął do samochodu...
Nie odzywałam się do niego całą drogę...Nagle zaczął do mnie coś gadać...

-Millie spokojnie masz mnie mamę i wkońcu tego twojego ojczyma...powiedział David

Cały czas płakałam

-ciebie? zapytałam nie dowierzając

-Yyyy co....

-No co przed chwilą powiedziałeś?

-Tak mnie

Uśmiechnęłam się i za chwilę ujrzałam mój dom... Otworzył mi drzwi wziął pod ramię i zaprowadził do domu...

-Millie co się stało? David o co chodzi? Spytała moja mama

-David co się stało powiedz-powiedział ojciel Davida

-Millie ty powiedz-powiedział David

-Yyy mamo... Bo ja mam cukrzycę...

Pov.David
Nagle Millie upadła... Czyli zemdlała... Nie mam zamiaru udawać ale się przejełem i to mega..

-Millie Millie Millie-krzyczala p. Jane

-Millie-krztczaj mój ojciec

-Ona ma insulinę w torebce- krzyknąłem

Wyciągnęłam i podałem to mamie Millie ale jej mama była tak zdenerwowana że nie dała rady jej tego wstrzyknąć... Mój ojciec nie panował nad sytuacją.. tylko wtulal się w p.Jane.. więc zostało mi to do zrobienia...
Na opakowaniu przeczytalem ,,wbić w okolice rzeber"...
Złapałem za jej t-shirt i podciagnełem go do góry ... Otworzyłem opakowanie i wbiłem jej insulinę... Gdy skończyłem to robić wziąłem ją na ręce i położyłem na łóżko w salonie...
Po 30 minutach Millie się zaczęła budzić

-Millie Jezu ty żyjesz- krzyknęła p.Jane

Po chwili podbiegł też tam mój ojciec... Zaczął jej tłumaczyć jej co się stało...
Nagle ujrzałem jak Millie idzie w moją stronę...

-David gdyby nie ty to wiesz co by się stało... Dziękuję -powiedziała Millie

Objęła mnie a ja oddałem uścisk... Jej perfumy były boskie... Ale nadal na końcu głowy miałem że jestem jedynym w szkole bad boyem i jestem wiecznie wolny i w dupie mam te su*i...
Po chwili odeszła i kierowała się w stronę swojego pokoju..

- Dobranoc p.Jane, tato- powiedziałem i udałem się do swojego domu

Ciągle w głowie miałem ten widok jak upadała... A ja nawet nie podbiegłem... Próbowałem sobie tłumaczyć że byłem zdziwiony czy coś ale i tak wiedziałem że to nie była prawda...  Może ja chciałem aby jej się coś stało? Ta sprawa jeszcze bardziej przytłaczała mnie z sekundy na sekundę

______________________________________________
Zostaw ✨ i kom
Rozdział w którym dużo się dzieje ale mam nadzieję że wam się podoba...
Przepraszam za długą nieaktywność... Sprawy ze szkołą 😂

Ja go nie lubięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz