wyprowadzka

1.8K 60 11
                                    

Pov. Julka
Wstałam z łóżka i poszłam szybko wykonać moją poranną rutynę ,zjeść śniadanie , się spakować no i zadzwonić do lexy czy mnie przenocuje. Chwyciłam telefon i napisałam do amerykanki

Do lexy
Hej lexy czy byś mogła mnie przenocować dopóki nie znajdę jakiegoś mieszkania bo pokłóciłam się z Kacprem. Proszę!

Na odpowiedź nie musiałam czekać za długo bo prawie od razu dziewczyna mi odpisała.

Od lexy
Jasne. Dasz radę spać na kanapie? A Marcin nie ma nic przeciwko więc o której będziesz?

Do lexy
Jasne dam radę. Przyjdę o jakieś 19 bo muszę się spakować.

Od lexy
Good. Marcina po ciebie przyjedzie. Razem damy radę

Do lexy
Dziękuję kochana jesteś!

Lexy już nic nie odpisałam. Poszłam się szybko umyć, pomalować, ubrać, uczesać włosy no i zjeść najważniejszy posiłek dnia. Kiedy te czynności zostały wykonane poszłam do kuchni w celu zrobienia sobie pierwszego dzisiejszego posiłku. W kuchni na nieszczęście spotkałam Kacpra. Wiedziałam że jak tam wejdę będzie chciał porozmawiać ale przecież nie mogę się głodzić. Nie teraz gdy mam w moim brzuchu dwie żywe istotki. Więc wzięłam głęboki oddech i weszłam do kuchni. Od razu spojrzenie Kacpra wylądowało na mnie. Olałam to i zaczęłam robić sobie płatki. Kiedy mój posiłek był gotowy usiadłam na drugim końcu stołu tylko oby jak najdalej od tego człowieka. Zaczęłam jeść a w tym czasie chłopak który do tego momentu siedział spokojnie podszedł do mnie i usiadł obok na krześle. Nie zwracałam na niego uwagi tylko jadłam posiłek. Po chwili jednak Kacper zaczoł
K: Julka proszę porozmawiajmy. Wiem że nie powinienem wogóle do niej przychodzić. Przepraszam
J: kurwa! Nie widzisz że mam w dupie twoje przeprosiny!? Nie chcę cię znać! A tak inną drogą odcinam ci kontakt z dziećmi! Nie chcę żeby wiedziały jakiego mają ojca! - wstałam z stołu z łzami w oczach i pobiegłam do pokoju. Wyjęłam z szafy dwie największe walizki i pakowałam wszystkie moje rzeczy. Niestety było ich za dużo więc musiałam wsiąść jeszcze dwie. Po 4 godzinach pakowania się była już prawie 13:12. Poszłam jeszcze do łazienki wsiąść moje kosmetyki, szczotkę do włosów i zębów no i szampony, odżywki i płyny do mycia się. Kiedy wyszłam z łazienki w pokoju przy moich walizkach stał Kacper z wymalowaną złością i smutkiem na twarzy. Ja dalej stałam w drzwiach od łazienki w bezruchu. Kacper po chwili mnie zauważył i do mnie podszedł blisko, za blisko. Ominęłam go i dopchałam ostatnie rzeczy które wzięłam z łazienki i zamknęłam wszystkie moje cztery walizki i z dwoma z nich chciałam już wyjść ale drogę zagrodził mi Kacper.
K: Julka. Ja... Ja sobie nie poradzę bez ciebie. Proszę cię! Zostań!
J: niestety ale podjęłam decyzję. Żegnaj - odepchnełam go i z walizkami poszłam do holu. Potem wróciłam na górę po dwie ostatnie walizki. Gdy weszłam do sypialni znowu zauważyłam Kacpra który tym razem mi coś dopakowywał do moich bagaży
J: co ty robisz?
K: nic - powiedział nawet na mnie nie spojrzał. Podeszłam do niego i zauważyłam dwie jego bluzy i nasze wspólne zdjęcie gdy jesteśmy naprawdę szczęśliwi. Kacper patrzył jeszcze chwilę na zdjęcie a mi popłynęły łzy które za wszelką cenę próbowałam zatrzymać żeby mi nie spływały ale coś mi nie wychodziło. Po chwili Kacper się odwrócił i wstał z kolan.  Przejechał kciukiem po moim policzku i smutno się uśmiechnął. Szatyn wyszedł ale w drzwiach jeszcze powiedział
K: nie zapomnij o mnie i powiedz choć raz o mnie swoim dziecią. Kocham was! - wyszedł a ja już po prostu nie mogłam i się popłakałam. Napisałam do lexy  czy Marcin by mógł wcześniej po mnie przyjechać. Dziewczyna się zgodziła i napisała że Marcin już wyjechał z pod domu i powinien być max 20 minut. W tym czasie zeszłam do holu z ostatnimi walizkami i czekałam aż przyjedzie. Widziałam kontem oka Kacpra który siedział w kuchni i nie zpuszczał mnie z oka nawet na sekundę. Po 10 minutach czekania rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. Wzięłam moje dwie walizki i otworzyłam drzwi. W nich stał Marcin. Powiedziałam mu żeby wzioł dwie walizki które leżą w holu a ja już szłam do auta. Po chwili dołączył do mnie Marcin. Włożył do bagażnika moje rzeczy i wsiadł do samochodu. W oknie naszego domu widziałam Kacpra ,który płakał? Rozumiem że ja płaczę ale on? Może faktycznie mnie jeszcze kocha i żałuję. Ale nie mogę teraz się wycofać. Podjęłam decyzję i muszę się jej trzymać i koniec kropka. Płakałam przez całą drogę. Kiedy zorientowałam się że jesteśmy pod domem lexy i Marcina szybko wytarłam łzy i wyszłam. Pomogłam Marcinowi wyjąć walizki i weszliśmy do domu. Lexy od razu do mnie podeszła i mocno przytuliła ale nie na tyle żeby udusić mnie i moje dzieci. A zapomniałam to będą bliźniaki. Chłopak i dziewczynka. Mam już wybrane imiona a do porodu zostało 5 miesięcy. Wiem że dam radę nawet sama. Tak jak Kacper mówił będę mówić moim dzieciaką o nim bo przecież muszą wiedzieć coś o nim i będę mówić o nim jak najlepiej żeby nie sądziły że ich tatuś jest złym i niebezpiecznym człowiekiem bo tak nie jest. Rozmawiałam z lexy do 19 a potem postanowiłam trochę odpocząć od wszystkich moich problemów i jakich kolwiek myśli. Lecz uniemożliwiał mi to mój telefon który co kilka minut a może nawet sekund wibrował i się włączał. Pisał i dzwonił do mnie Kacper. Przeczytałam wszystkie jego wiadomości ale nie odpisałam bo co miałam mu odpisać? Że co wybaczam mu i wrócę do niego? Chyba nie.  Dlaczego chłopcy muszą być tak natrętni?  Czytałam chyba 7 raz jego jednego mega długiego sms'a z przeprosinami i wyznaniem do zgodnej miłości. Zrobiłam screen'a i dałam sobie jako tapetę. W sumie niewiem czemu ale myślę że przynajmniej jak będę go włączać to będę o nim pamiętać. Ta wiadomość brzmiała tak...

Cdn
Jutro tak jutro będzie next. Postanowiłam że poświęce jeszcze jeden dzień na tą książkę. Ten rozdział napisałam dosyć szybko bo zaczęłam o 20:30 a jest 21. Kocham was i pod czas pisania chyba dwa razy zaszkiły mi się oczy. Kto jeszcze płakał da - 😭. Do jutra

pierwsza miłość ship julka kostera x kacper błoński {ZAKOŃCZONE}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz