Rozdział 49

4K 107 3
                                    

Obudziłam się rano. Zayn'a nie było już w łóżku. Sprawdziłam swój telefon. Była 9:15. Zachciało mi się siusiu więc wstałam z łóżka i poszłam w stronę łazienki. Nagle usłyszałam okropny krzyk Zayn'a dochodzący z kuchni.
-Nic mnie to kurwa nie obchodzi! Masz mieć na jutro! Zrozumiano?!- krzyczał chyba do telefonu. Boże, ale z kim on tak rozmawia? I dlaczego tak krzyczy? Szczerze mówiąc trochę się przestraszyłam. Wróciły wspomnienia. Ręce zaczęły mi się trząść, a serce biło mi jak oszalałe. Postanowiłam jednak zejść na dół i sprawdzić o co chodzi.
-Zayn, kochanie, wszystko okej?- zapytałam spokojnie wchodząc do pomieszczenia.
-Czego tutaj chcesz? Spierdalaj!- wydarł się, a mnie zakuło w sercu. Stałam i patrzyłam się na niego przerażona. Co mu się stało? Wczoraj było tak idealnie a teraz co?
-Ogłuchłaś?! Wypierdalaj!- jeszcze raz krzyknął, ale tym razem jeszcze popchnął mnie na ścianę. Oczy zaczęły mi się szklić. Wszystko się powtarza. A już myślałam, że on się zmienił. Nagle podniósł rękę, żeby mnie uderzyć i wtedy... Obudziłam się. To był tylko sen. Głupi, zjebany sen.
-Kim, wszystko okej? Jesteś cała roztrzęsiona- dobiegł mnie delikatny, poranny głos Zayn'a.
-Tak jest dobrze. To był tylko zły sen- powiedziałam, a on mnie przytulił. Leżeliśmy tak w ciszy, a ja nadal myślałam o tym śnie. Dlaczego przyśniło mi się akurat takie coś? A jeśli to było jakieś ostrzeżenie? Nie, no co ty Kim?! Nie wariuj. To był tylko sen i nic więcej. A w dodatku głupi sen, który mam nadzieję nigdy się nie spełni.
-Na pewno wszystko dobrze? Wyglądasz jakby coś cię gnębiło.
-Jest dobrze naprawdę- powiedziałam i pocałowałam go delikatnie.
-Tak dużo lepiej- zaśmiał się- Co dzisiaj robimy?- zapytał po chwili.
-Ymm... Nie mam pojęcia, a nie jednak wiem... Dziś piątek, muszę iść do pracy.
-Mam nadzieję, że nie do tej pracy, w której spotkałem cię ostatnio- powiedział mniej delikatnie.
-Zayn... Ja muszę pracować.
-No dobrze, ale nie tam. Nie chcę żeby moja dziewczyna była jakąś dziwką- zabolało.
-Nie jestem dziwką! Z nikim się nie przespałam- podniosłam trochę głos.
-Obiecaj mi, że przestaniesz to robić- spuścił z tonu.
-Nie wiem... Nie mogę... Chyba. Muszę z czegoś żyć, a tam zarabiam pieniądze.
-Znajdziesz inna pracę, pomogę ci, ale błagam cię, nie rób tego.
-No dobrze, ale dzisiaj i tak muszę iść, bo nie mogę tak sobie od tak tego rzucić- powiedziałam, żeby w końcu odpuścił.
-Ostatni raz.
-Ostatni- skłamałam.
Chwilę jeszcze poleżeliśmy po czym wstałam, zabrałam swoje rzeczy i poszłam do łazienki. Załatwiłam się, przebrałam we wczorajsze ciuchy, poczesałam i umalowałam, po czym opuściłam pomieszczenie. Weszłam do sypialni i zobaczyłam Zayn'a, który jeszcze leżał w łóżku. Był cały przykryty kołdrą, nie było mu widać nawet czubka głowy.
-Zayn, wstawaj- powiedziałam spokojnie.
-Nieee, ja nie chcę.
-Bo zastosuję inną metodę.
-Nie odważysz się....
-Zakład?
-Nie- zaśmiał się cicho.
-Sam tego chciałeś. Wstawaj!- krzyknęłam i ściągnęłam z niego całą pościel, po czym rzuciłam się na niego- Wstawaj, bo zacznę cię łaskotać- zagroziłam.
-Nie mam łaskotek... Za to wiem kto je ma- powiedział i szybkim ruchem odwrócił się tak, że teraz ja leżałam pod nim i zaczął mnie łaskotać.
-Nie, proszę przestań- ciągle się śmiałam, aż zaczynałam tracić oddech.
-Mówiłem, że tego pożałujesz.
-Dobrze, już nie będę, ale teraz przestań.
-Błagaj.
-Chyba śnisz- w końcu udało mi się jakoś ześlizgnąć z łóżka i uwolnić od Zayn'a.
-Nienawidzę cię, przez ciebie poczochrały mi się włosy- stwierdziłam.
-Też cię kocham, ty mój rozczochrańcu- zbliżył się do mnie i złączył nasze usta w pocałunku.
-Mam ochotę na śniadanie- powiedziałam, kiedy się od niego odsunęłam.
-A co byś zjadła?
-Hmm... Mam ochotę na homara i do tego może jakieś risotto z kurczakiem?- powiedziałam poważnym tonem, a on tylko patrzył na mnie zdziwiony- Żartuję- zaśmiałam się.
-No ja osobiście mogę ci zaoferować jedynie kanapki z dżemem.
-Wszystko jedno co byle z tobą- uśmiechnęłam się i razem zeszliśmy do kuchni.
-No dobra, ale teraz tak szczerze. Co byś zjadła?
-Co proponujesz? Bo wiesz, że ty gotujesz prawda?- zaśmiałam się i usiadłam na blacie kuchennym.
-O tak, i jeszcze czego?- zakpił.
-Marzy mi się jeszcze wycieczka dookoła świata, ale to później.
Zayn tylko się zaśmiał i otworzył dużą, srebrną lodówkę. Chwile się zastanawiał aż w końcu wyciągnął potrzebne mu produkty.
-Co powiesz na naleśniki po amerykańsku?
-A umiesz je przygotować?
-Pff, kobieto, mówisz do gościa, który całe życie mieszka sam i do tego dwa lata w Ameryce. Musiałem nauczyć się gotować, bo inaczej umarłbym z głodu.
-Jeśli tak to ja się już nie wtrącam- powiedziałam z uśmiechem i wyszłam z kuchni. Postanowiłam pooglądać telewizję. Usiadłam na wygodnej kanapie w salonie i włączyłam telewizor. Skakałam po kanałach, jednak jak zwykle nic ciekawego nie mogłam znaleźć. Natrafiłam w końcu na jakąś komedię, która mnie zaciekawiła. Nie była jakaś super świetna, ale na tą chwilę mi wystarczyła. Po kilkunastu minutach do mojego nosa dotarł cudowny zapach, a zaraz po tym w salonie pojawił się Zayn trzymając dwa talerze. Jeden z nich wręczył mnie, a moim oczom ukazały się cztery poukładane na sobie placki oblane czekoladą i ozdobione truskawkami i jagodami. Na sam widok ślinka mi ciekła.
-Smacznego- powiedział chłopak i zaczął jeść swoją porcję.
-Smacznego- odpowiedziałam i również włożyłam do ust jeden kawałek. To było takie pyszne, że zjadłam wszystko. Po skończonym posiłku zaproponowałam, że posprzątam. Poszłam do kuchni i zobaczyłam wielki chaos. Może i Zayn świetnie gotuje, ale bałagan jaki przy tym robi jest przerażający. Uprzątniecie tego zajęło mi kilka minut, kiedy wróciłam do Zayn'a usiadłam obok niego i położyłam swoje nogi na jego.
-Nie za wygodnie?
-W sam raz- powiedziałam i cmoknęłam go w usta- Która godzina?- spytałam po chwili.
-Prawie 13, a co?
-O Boże! Co my robiliśmy tyle czasu? Muszę już iść. Za trzy godziny powinnam być w pracy, a muszę się jeszcze ogarnąć.
-Mogę cię odwieźć- zaproponował.
-O dziękuję ci, dziękuję. Autobusem musiałabym się tłuc z godzinę.
Szybko pozbierałam wszystkie swoje rzeczy, poprawiłam trochę włosy i byłam gotowa do wyjścia. Dzięki Zayn'owi byłam w domu po kilkunastu minutach.
-Spotkamy się jutro?- zapytał kiedy wychodziłam.
-Zadzwoń, dobrze?
-Pewnie- powiedział i pocałował mnie na pożegnanie.
Pobiegłam szybko do mojego mieszkania. W środku zastałam Pheobe i Spencera. Od razu zasypali mnie tysiącem pytań. Opowiedziałam im o wszystkim co się wczoraj działo i poinformowałam ich, że teraz z Zayn'em jesteśmy oficjalnie razem. Ucieszyli się z tego, a Pheobe stwierdziła, że teraz będziemy mogli chodzić na podwójne randki. Cieszę się, że zaakceptowali Zayn'a, bo szczerze mówiąc początkowo nie byli do niego zbyt przyjaźnie nastawieni. Nie ma co się dziwić.
Po krótkiej rozmowie nadszedł czas, aby zacząć zbierać się do pracy. W sumie to nie wiem co mam zrobić. Zrezygnować, bo Zayn'owi się to nie podoba? Sama nie wiem. Może i ma rację, że to nie jest odpowiednia praca, ale jak narazie to moje jedyne źródło utrzymania. Zobaczy się później. Jeśli znajdę coś lepszego to, to rzucę, ale teraz muszę robić to co robię. Wybrałam ciuchy na dzisiejszy dzień i poszłam wziąć szybką kąpiel. Przygotowania zajęły mi niecałą godzinę. Musiałam jednak zaraz wychodzić.

Porwana||Z.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz