Rozdział 70

1.9K 66 21
                                    

Przepraszam nie dam rady dzisiaj się z tobą spotkać- oznajmił Zayn, kiedy jakieś trzy tygodnie później rozmawialiśmy przez telefon.
-Ostatnio prawie w ogóle się nie widujemy- powiedziałam podniesionym tonem chociaż było mi bardzo przykro.
-Przepraszam, ale wiesz jak jest... Może znajdę chwilę wieczorem.
-Wieczorem? Wieczorem?! I ty myślisz, że ja będę czekała cały dzień aż ty łaskawie znajdziesz może dla mnie chwilkę czasu?!- wykrzyczałam, ponieważ już dłużej nie mogłam tego wytrzymać.
Ostatni raz tak na dłużej widzieliśmy się tydzień temu, a on i tak musiał nagle jechać, bo dostał jakiś telefon. Od dawna czułam, że zaczynamy się od siebie oddalać, ale teraz to już prawie nie rozmawiamy. Do tego wszystkiego jest jeszcze Chris. Cieszę się, że wrócił, ale teraz to właśnie z nim Zayn spędza każdą wolną chwilę. Może i jestem zazdrosna, ale to w końcu MÓJ chłopak i chcę spędzać z nim jak najwięcej czasu. Potrzebuję go, a on mnie olewa. I to jeszcze dzisiaj, kiedy są moje urodziny...
-Kim, nie krzycz- mówił nadal spokojnie.
-Przestań mnie uciszać! Idź lepiej się zajmij swoimi sprawami, przecież na pewno jest coś ważniejszego!- wykrzyczałam i rozłączyłam się.
Od razu poczułam jak po moich policzkach zaczęły ściekać łzy. Potrzebuję go, potrzebuję z kimś porozmawiać. Całymi dniami tylko siedzę sama w domu. Jedyną "rozrywką" jest praca, ale chodzę tam tylko dlatego, że muszę. Ostatnio też dość często spotykam się z Zackiem, ale to przecież nie to samo...
Chciałam ten dzień jakoś miło spędzić z Zaynem, ale on oczywiście ma ważniejsze sprawy na głowie. Pewnie nawet nie pamięta, że mam dzisiaj urodziny. Ale nie, to nie. Znajdę sobie jakieś zajęcie.
Wytarłam z twarzy mokre ślady i znów wzięłam do ręki telefon. Przewinęłam listę kontaktów i zatrzymałam się na Jessie. Już miałam nacisnąć zieloną słuchawkę, kiedy przypomniałam sobie nasze ostatnie spotkanie. Nie wiem co ją ugryzło, ale jeśli już nie chce się ze mną zadawać to ja się prosić nie będę. Zjechałam niżej i na wyświetlaczu zobaczyłam napis "Niall". Od razu rozpoczęłam połączenie.
-Cześć Kim- w słuchawce usłyszałam wesoły głos blondyna.
-Hej Niall. Masz może ochotę gdzieś wyjść?- zapytałam od razu i w myślach modliłam się żeby odpowiedź brzmiała "tak".
-Ale dzisiaj?- upewnił się.
-Tak- odpowiedziałam krótko i czekałam na dalszą reakcję.
-Przepraszam cię, ale dzisiaj nie dam rady-  o czyli powtórka z rozrywki...
-Okej, zapomnij o tym.
-Coś się stało?- zapytał.
-Nie nic, wszystko jest w porządku. Muszę już kończyć, na razie- powiedziałam i rozłączyłam się nie czekając nawet na jego odpowiedź.
Co się dzisiaj z nimi wszystkimi dzieje? Zmówili się żeby się ze mną nie zadawać czy co?
Dobra nie ważne... Teraz ostatnią moją nadziej jest Zack. Odszukałam go w kontaktach i nacisnęłam zieloną słuchawkę. Odebrał niemal od razu.
-Cześć piękna- powiedział jak zawsze, a na mojej twarzy pojawił się mały uśmieszek.
-Hej Zack. Masz dzisiaj czas?- zaczęłam.
-Dla ciebie... pewnie- stwierdził wesoło.
-No to super. Co powiesz na małe spotkanie?
-Sam miałem do Ciebie dzwonić w tej sprawie, ale mnie wyprzedziłaś- przyznał- Będę u ciebie o piętnastej i weź strój kąpielowy- oznajmił.
-Okej, będę gotowa. Pa.
-Już się nie mogę doczekać- powiedział i zakończył połączenie.

O piętnastej tak? No dobra to mam jeszcze ponad godzinę czasu. Idealnie.
Z racji tego, że kąpiel brałam rano, to nie muszę już tego robić teraz więc zostaje mi tylko wybrać jakieś odpowiednie ciuchy. Zack wspomniał coś o stroju kąpielowym, czyli pewnie pojedziemy na wybrzeże.
Wstałam z łóżka, na którym spędziłam ostatnie kilkanaście minut i podeszłam do szafy. Wyciągnęłam z niej turkusowe, dwuczęściowe bikini, które niedawno kupiłam i położyłam na materacu. Wróciłam do szafy i zastanawiałam się co jeszcze mam na siebie włożyć.
W końcu zdecydowałam się na biały, koronkowy crop top z frędzelkami u dołu. Do tego dobrałam jeszcze zwykłe, krótkie dżinsowe szorty z lekkimi przetarciami. Zabrałam wszystkie rzeczy i poszłam z nimi do łazienki. Nie zdążyłam nawet ściągnąć koszulki, którą miałam na sobie, a usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Od razu ruszyłam w kierunku, z którego dobiegał dźwięk. Miałam cichą nadzieję, że to może Zayn dzwoni, ale przeliczyłam się. Na wyświetlaczu widniał napis "Mama". Zdziwiłam się, bo nie pamiętam, kiedy ostatnio z nią rozmawiałam. Kiedyś dzwoniła dość często, ale muszę się szczerze przyznać, że nie rozmawiałam z nią wtedy jak matka z córką. Pewnie dlatego przestała dzwonić. Ja również się o to nie pofatygowałam...
-Halo- odebrałam.
-Cześć słonko. Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin- powiedziała czułym głosem, zupełnie tak jak kiedyś.
-Dziękuję bardzo mamo. Co tam właściwie u ciebie?- zapytałam, aby jakoś zacząć normalną rozmowę.
-Wszystko po staremu, lepiej mów jak tobie się żyje?
-U mnie w porządku. Mam pracę, jakoś sobie radzę- wyjaśniłam najkrócej jak się dało.
-O to świetnie. Gdzie pracujesz?- zapytała. Oczywiście nie wiedziała, że tańczę w klubie i lepiej żeby tak zostało.
-Um... w barze- zmyśliłam na poczekaniu.
-A co tam u Pheobe i Spencera? Nadal są razem?- wypytywała, ale nie ma się co dziwić, tak długo się nie odzywałam.
-Tak u nich też wszystko dobrze, a nawet lepiej. Dostali płatny staż w Nowym Jorku- odpowiedziałam tym razem zgodnie z prawdą.
-Czyli mieszkasz teraz sama? Całkiem sama? Jak sobie bez nich radzisz? Kiedy ostatnio rozmawiałyśmy to mówiłaś, że znasz tutaj tylko ich i tą Jessie, ale nie przypadła mi do gustu ta dziewczyna- mówiła zmartwionym tonem.
-Tak sama, ale mam chło... innych przyjaciół- powiedziałam szybko.
-Chłopaka? Masz chłopaka? To świetnie!- i tak wyłapała co chciałam powiedzieć. Nie koniecznie chciałam, żeby o tym wiedziała, no bo przecież to ZAYN.
-Tak, spotykamy się już jakiś czas.
-Dobrze, że zaczęłaś sobie układać życie, ale koniecznie musisz nas kiedyś odwiedzić. Tęsknimy za tobą z ojcem.
-Może kiedyś się uda. Teraz naprawdę mam masę obowiązków na głowie- chciałam jakoś zmienić ten temat.
-Dobrze o ja ci już nie będę przeszkadzać. Pa kochanie- pożegnała się.
-Dziękuję, że zadzwoniłaś mamo, pa- zakończyłam połączenie, odkładając komórkę na łóżko, po czym wróciłam z powrotem do łazienki.
Przez tą nieoczekiwaną rozmowę zostało mi tylko niecałe trzydzieści minut do przyjazdu Zacka, więc musiałam zacząć się szybciej ruszać. Ściągnęłam z siebie wszystkie rzeczy wrzucając je do pralki, po czym ją włączyłam. Założyłam na siebie strój kąpielowy, a później resztę ciuchów. Przejrzałam się w lustrze i stwierdziłam, że wyglądam dziś gorzej niż zwykle, więc bez makijażu się nie obędzie. Z racji tego, że spędzę ten dzień nad wodą musiałam wykonać go wodoodpornymi kosmetykami. Po chwili, kiedy moja twarz wyglądała już lepiej zabrałam się za włosy. Postanowiłam zostawić je takie jakie są czyli rozpuszczone i lekko pofalowane. Kiedy byłam już gotowa załatwiłam swoją potrzebę fizjologiczną i opuściłam pomieszczenie wracając do swojego pokoju. Tam do torebki spakowałam czystą bieliznę, niewielki ręcznik, kosmetyczkę, a także portfel i telefon. Po spryskaniu się ulubionymi perfumami zabrałam się za ubieranie butów i waśnie wtedy dostałam SMSa od Zacka, że czeka na mnie na dole. Przejrzałam się ostatni raz w lustrze i zamykając mieszkanie, zbiegłam po schodach.
Na parkingu zobaczyłam Zacka opierającego się o czarny motocykl.
-Cześć- podeszłam do niego i objęłam, a on pocałował mnie w policzek.
-Ślicznie wyglądasz- skomplementował na co się uśmiechnęłam.
-Dziękuję, ty też niczego sobie- zachichotałam.
-Starałem się.
-No dobra, ale ja już się nie mogę doczekać aż na to usiądę- powiedziałam podekscytowana wskazując na motocykl.
-Spokojnie, najpierw musisz założyć to- odpowiedział i podał mi kask, który od razu założyłam.
-Teraz już jestem gotowa- powiedziałam kładąc ręce na biodra.
-Teraz- powiedział opuszczając szybkę w moim kasku, na co tylko się zaśmiałam. Jestem z nim dopiero od kilku minut, a humor od razu mi się poprawił i prawie zapomniałam o sprzeczce z Zaynem.
Zack ubrał także swój kask i usiadł na maszynie, po czym kiwnął głową bym zrobiła to samo. Może wyszło mi to mniej profesjonalnie niż jemu, ale w końcu siedziałam na właściwym miejscu.
-Trzymaj się mocno- polecił z cwaniackim uśmieszkiem, więc szybko objęłam jego ciało, zaplatając palce na jego brzuchu.
Po około trzydziestu minutach dość emocjonującej jazdy w końcu dotarliśmy na miejsce. Zack zatrzymał motocykl na pobliskim parkingu, a ja od razu z niego zeskoczyłam.
-Żałuję, że ta droga tak szybko zleciała- powiedziałam ściągając kask i poprawiając trochę rozczochrane włosy,
-Podobało ci się?- zapytał zabezpieczając pojazd przed kradzieżą.
-I to jak. Może i się trochę bałam, ale to jest o wiele fajniejsze niż jeżdżenie samochodem- skomentowałam podekscytowana.
-Fajne rzeczy to się dopiero zaczną- powiedział tajemniczo i złapał mnie za rękę prowadząc w stronę plaży.
Sama nie wiem czemu, ale nawet nie próbowałam wyrwać się z jego uścisku i oddałam mu się. W końcu Zack zatrzymał się wybierając tym samym dla nas miejsce. Nie wiem jakim cudem, ale znalazł kawałek plaży gdzie prawie w ogóle nie było ludzi, co tutaj było raczej rzadkością.
-Ale nam się udało- skomentowałam rozkładając koc i nie przejmując się, że mogłabym niechcący na kogoś nadepnąć.
-Tak. Co powiesz na kąpiel? Nie mogę już wytrzymać tego upału- zaproponował, kiedy rozłożył swoje rzeczy, których oczywiście nie miał tak dużo jak ja.
-No pewnie- zgodziłam się oczywiście i w pośpiechu ściągnęłam z siebie ubrania zostając tylko w bikini.
-No, no- zagwizdał na mój widok, a ja zarumieniłam się.
-Chodźmy już lepiej do tej wody- chciałam odwrócić od siebie uwagę. Zack tylko się zaśmiał i pociągnął mnie za rękę w kierunku wody. Zatrzymałam się na brzegu, by sprawdzić jej temperaturę, kiedy chłopak był już zanurzony do pasa.
-Jest świetna, chodź!- zawołał do mnie, ale ja i tak szłam na przód małymi kroczkami, aż w końcu znalazłam się koło niego i lekko trzęsłam się z zimna, bo mimo, że woda była dość ciepła, to moje nagrzane ciało nie lubiło takich zmian temperatur.
-Chyba nie jest ci zimno?- prychnął.
-Może trochę- uśmiechnąłem się lekko, pocierając dłońmi ramiona.
-No to trzeba się ruszać!- wykrzyknął i w tym samym momencie ochlapał mnie dość sporą ilością wody.
-Eeej!- krzyknęłam za nim i odwzajemniłam się tym samym, ale on zaczął uciekać coraz bardziej w tył. Nie miałam innego wyjścia i szłam za nim dostając co chwilę kolejną porcję słonej wody na twarz, ale oczywiście nie pozostawałam dłużna. A przynajmniej do momentu, kiedy woda sięgała mi do szyi a ja i tak stałam już na palcach.
-No dalej. Co wymiękasz?- śmiał się i oddalał coraz bardziej.
-Nie umiem pływać, kiedy nie czuję dna pod nogami- wyjaśniłam.
-Chodzenie, to nie pływanie- zaśmiał się.
-Oj cicho- również się zaśmiałam, a po chwili Zack ponownie był obok mnie.
-Wskakuj- polecił i odwrócił się do mnie tyłem. Nie zastanawiałam się nad tym długo i po prostu wskoczyłam mu na plecy oplatając nogi wokół jego bioder i ręce wokół szyi.
-Tylko mnie nie puść- powiedziałam, kiedy byliśmy już na głębszej wodzie.
-Nie mógłbym- powiedział nadal chodząc albo już pływając, nie byłam pewna.
To było dość relaksujące, więc położyłam głowę na jego ramieniu zamykając oczy. Czułam tylko delikatne fale obijające się o moje ciało, ciepło bijące od Zacka i jego dłonie pod moimi udami, które w ogóle mi nie przeszkadzały. Najwyraźniej już się do niego przywiązałam. Nagle brunet wykonał szybki ruch sprawiając, że znalazłam się z przodu jego ciała. Dokładnie lustrował moją twarz nie wypowiadając przy tym żadnego słowa, ja w sumie robiłam to samo zatrzymując się trochę dłużej na jego hipnotyzujących oczach. Nagle poczułam jak usta Zacka stykają się z moimi. Sama siebie zdziwiłam, ale w ogóle na to nie zareagowałam, a jedynie oddałam się chwili.
-Może wrócimy już na brzeg?- zaproponowałam po kilku sekundach, a może minutach, kiedy się od siebie oderwaliśmy.
Wiem, że nie powinnam tego robić. Wiem, że była to pewnego rodzaju zdrada, ale stało się i nic na to nie poradzę. Już od jakiegoś czasu czułam, że Zack staje się dla mnie kimś wyjątkowym, a dzisiejsza sytuacja i to, że tylko on miał dla mnie czas to wszystko spotęgowało. Czułam pewnego rodzaju wyrzuty sumienia, więc jak najszybciej chciałam wybrnąć z tej sytuacji.
-Tak, tak pewnie- powiedział uśmiechając się uwodzicielsko przez co poczułam motylki w brzuchu.
Po chwili oboje siedzieliśmy już na kocach i na szczęście nikt nie wspomniał nic o sytuacji sprzed chwili. Wygrzebałam z torby telefon by sprawdzić która jest godzina. Jak się okazało było po siedemnastej i... no dobra jak to tak szybko zleciało? Bardziej niż godzina zainteresowało mnie jednak nieodebrane połączenie od Zayna. Ciekawe co tym razem? Chciał mi powiedzieć jak świetnie bawi się z chłopakami, a może, że jednak znalazł dla mnie chwilę czasu? Nie ważne... Nie zamierzałam oddzwaniać, bo jak na razie świetnie spędzam czas z Zackiem. Odłożyłam więc telefon i wróciłam wzrokiem do chłopaka, który siedział na przeciwko mnie.
-Trochę zgłodniałam- stwierdziłam.
-Świetnie się składa, bo mam dla ciebie niespodziankę- powiedział tajemniczo się uśmiechając.
-Brzmi fajnie- zaśmiałam się.
-Mówiłem, że dzisiaj będzie dużo fajnych rzeczy, a ja zawsze dotrzymuję słowa.
-No dobrze, a gdzie ta niespodzianka?- dopytywałam, a mój żołądek coraz bardziej domagał się jedzenia.
-Tutaj niedaleko, ale chyba musimy się ubrać- odpowiedział.
-Dobra to ja idę do przebieralni i zaraz tutaj wracam- powiedziałam i szybko zebrałam swoje rzeczy kierując się w stronę gdzie mogłam się wysuszyć i przebrać.
Jakiś kwadrans później, kiedy wracałam do Zacka mój telefon zaczął dzwonić. Spojrzałam na wyświetlacz, a tam zobaczyłam, że dzwoni Zayn. Postanowiłam to jednak zignorować, bo nadal byłam na niego zła. Schowałam telefon do torby nie odbierając połączenia.
-To co teraz?- spytałam już lekko zniecierpliwiona, kiedy już ostatecznie pozbieraliśmy wszystkie swoje rzeczy.
-Musimy jeszcze pojechać kawałek, ale obiecuję, że to niedaleko- powiedział i zaczął iść w kierunku gdzie zostawił motocykl, a ja od razu ruszyłam za nim.
-Mam nadzieję, bo naprawdę umieram z głodu- zaśmiałam się.
Kiedy dotarliśmy już do pojazdu szybko założyłam kask i usiadłam za Zackiem obejmując go mocno dokładnie tak, jak wcześniej. Tym razem podróż trwała jednak znacznie krócej i już po pięciu minutach ponownie się zatrzymaliśmy.
-Załóż to- polecił, podając mi opaskę na oczy.
-To konieczne? Przecież się zabiję- zaśmiałam się.
-Niespodzianka to niespodzianka, prawda?- zapytał retorycznie, a ja tylko przewróciłam oczami, ale w końcu założyłam opaskę.
-Chodźmy- powiedział łapiąc mnie za rękę i prowadząc w nieznanym mi kierunku. Czułam się trochę niekomfortowo, ale kto czułby się dobrze nic nie widząc? Stawiałam dość małe i ostrożne kroki bojąc się, że mogłabym się o coś potknąć albo z czymś zderzyć. Na szczęście nic takiego się nie wydarzyło za to droga okropnie mi się dłużyła.
-Daleko jeszcze?- zapytałam niezadowolona i zniecierpliwiona.
-W zasadzie, to chyba już możesz zobaczyć- powiedział zatrzymując się, a co za tym idzie ja również stanęłam w miejscu.
Szybko ściągnęłam opaskę i zobaczyłam przed sobą... latarnię morską. Posłałam Zackowi pytające spojrzenie.
-Tam dzisiaj jemy- powiedział z dumnym uśmiechem patrząc w górę.
-To tam można wchodzić?- zapytałam zdziwiona. Myślałam, że jest przeznaczona tylko dla latarników, którzy w niej pracują czy coś.
-My możemy- zaśmiał się i otworzył drzwi wchodząc do środka. Oczywiście poszłam zaraz za nim i pierwsze co rzuciło mi się w oczy to dość wysokie schody.
-Na górę?- zapytałam by się upewnić.
-Tak, chodź za mną- polecił i znów złapał moją dłoń, a mnie przeszedł przyjemny dreszcz.
Po pokonaniu dość sporej ilości stopni w końcu dotarliśmy na miejsce. Moim oczom ukazał się pięknie przyozdobiony stolik z dwoma krzesłami.
-Siadaj- powiedział i odsunął dla mnie jedno z krzeseł, a kiedy ja usiadłam on zajął miejsce naprzeciwko mnie.
-Kiedy udało ci się to wszystko przygotować?- zapytałam, gdy zorientowałam się, że na stole przygotowane są jeszcze ciepłe potrawy.
-Wiesz... Ma się swoje sposoby- odpowiedział okrężnie posyłając mi uśmiech.
-Nie musiałeś tego robić. Mogliśmy przecież zjeść normalnie w restauracji.
-Jeden dzień w roku można się postarać. Wszystkiego najlepszego Kim- powiedział wyciągając z kieszeni małe pudełeczko. Podał mi je i uroczo się uśmiechnął.
-Dziękuję bardzo, ale nie trzeba było- zrobiło mi się naprawdę miło. Pamiętał o moich urodzinach i jeszcze przygotował coś takiego...
Przyjęłam od niego prezent i otworzyłam. W środku była naprawdę piękna bransoletka z przywieszkami w kształcie dwóch serc.
-Jest piękna, dziękuję ci bardzo- wstałam by go uściskać.
-Za ciebie, za nas- podniósł do góry swój kieliszek, który wcześniej napełnił czerwonym winem. Zrobiłam to samo, a później upiłam łyk. Przypomniało mi się wtedy, że na pierwszej randce Zayn wzniósł identyczny toast... I o wilku mowa... Usłyszałam dzwonienie mojego telefonu, a kiedy ponownie zobaczyłam, że to Zayn wyłączyłam komórkę i schowałam, żeby znów nam nie przeszkodził.
Po krótkim toaście w końcu zaczęliśmy jeść. Byłam świadoma, że Zack na pewno tego nie przyrządził, bo niby kiedy, jak cały czas był ze mną, ale i tak było naprawdę pyszne.
-Smakowało?- zapytał, kiedy już opróżniłam zawartość talerza.
-Tak było pyszne dziękuję- posłałam mu uśmiech.
-Jeszcze wina?- zaproponował. Oczywiście nie odmówiłam, ale i tak już po chwili kieliszek był znów pusty.
Lubiłam wypić, a jeszcze bardziej w dobrym towarzystwie. Zack skończył na dwóch kieliszkach, bo przecież prowadził, ale za to ja wypiłam troszkę więcej.
-Jaki piękny zachód słońca- skomentowałam i zapatrzyłam się w krajobraz, który z tej perspektywy było widać cudownie- Dziękuję, że mnie tutaj zabrałeś.
-To tylko przyjemność, naprawdę- powiedział i przestawił krzesło tak, że siedział teraz obok mnie i nawet stykaliśmy się udami.
-Napijesz się jeszcze?- zapytał patrząc na mój pusty kieliszek, a później na mnie.
-Chyba nie powinnam już więcej pić... Ale w sumie jeszcze jeden kieliszek nie zaszkodzi- zaśmiałam się i podałam mu naczynie, by napełnił je alkoholem.
Wypiłam trochę, po czym odstawiłam kieliszek i oparłam wygonie głowę na ramieniu Zacka wpatrując się w słońce, które właśnie znikało za horyzontem.Chłopak od razu zaczął bawić się moimi włosami. Siedzieliśmy tak chwilę w milczeniu, aż nagle nie wiem co mnie napadło, ale poczułam straszną ochotę na pocałowanie go. Nasz poprzedni pocałunek był przyjemny i naprawdę bardzo chciałam to powtórzyć. Może to przez alkohol, ale nie zastanawiałam się nad tym dłużej i podnosząc głowę, złączyłam ponownie nasze usta.

Porwana||Z.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz